Ariel Lawhon, Rzeka lodu [Wydawnictwo Poznańskie]
Bardzo lubię, kiedy fikcja inspiruje się faktami i kiedy za jej pośrednictwem można spojrzeć w przeszłość, poznać zdarzenia może nie historycznie spektakularne, ale interesujące w swojej znacząco mniejszej skali. Bo właśnie w tych małych historiach często zawiera się więcej, niż można podejrzewać. I tak właśnie jest z historią Marthy Ballard, która zainspirowała Ariel Lawhon do napisania Rzeki lodu.
Przejmująca powieść inspirowana życiem i pamiętnikiem Marthy Ballard, akuszerki, która z odwagą i determinacją przeciwstawiła się męskim zasadom, na zawsze zapisując się na kartach amerykańskiej historii.
Rok 1789. W zamarzniętej rzece Kennebec znaleziono zwłoki mężczyzny. Na miejsce zbrodni zostaje wezwana miejscowa akuszerka i uzdrowicielka Martha Ballard, aby zbadać ciało i ustalić przyczynę śmierci.
Jej pamiętnik to zapis wszystkich narodzin i śmierci, przestępstw i katastrof rozgrywających się w hermetycznej społeczności Hallowell. Kilka miesięcy wcześniej Martha badała sprawę domniemanego przestępstwa popełnionego przez dwóch małomiasteczkowych notabli –martwy mężczyzna był jednym z nich. Jednak gdy miejscowy lekarz podważa wyniki śledztwa Marthy, kobieta zmuszona jest samodzielnie dociekać prawdy o wstrząsającym morderstwie. I musi do niej dotrzeć, nim skończy się zima.
To znamienne, że historia tak lubi pamiętać o mężczyznach, których największą zasługą było odbieranie życia, a z uporem zapomina o kobietach, które życie pomagały sprowadzić i które je chroniły. Dlatego tak mnie cieszy, że coraz więcej autorek (bo czynią to głównie kobiety) wyciąga takie niebanalne postaci z mroku dziejów i przypomina szerszej publiczności. Bo Martha Ballard, o której nie słyszałam nigdy, z pewnością taką nietuzinkową postacią była, a powieściowa forma, łatwo przyswajalna, jest jedną z lepszych do tego, by poznało ją jak najwięcej czytelników.
Powieść możemy uznać za historyczną, ale ma w sobie zarówno elementy dramatu i powieści obyczajowej, jak i kryminału. Wszystkie elementy splecione zostały z dbałością i w proporcjach doskonałych do opowiedzenia wciągającej i emocjonującej historii.
Autorka buduje postać Marthy ze strzępów wiedzy i własnej wyobraźni, tworząc postać wyodrębniającą się z tłumu i wyprzedzającą swoje czasy, ale jednocześnie wiarygodną i ludzką. To nie spiżowy pomnik, choć wyraźnie widać tu podziw wobec niezwykłej kobiety, ale portret osoby, która jest szlachetna i odważna, ale ma swoje słabostki i potrafi postąpić małostkowo. Jej motywacje są dla nas czytelne i często zgodne z tym, jak sami chcielibyśmy się w danej sytuacji zachować.
Urzekający jest też obraz rodziny bohaterki, a zwłaszcza jej pełne miłości - co nie było oczywiste wtedy i nie jest oczywiste dziś - małżeństwo oparte na szacunku, zaufaniu i wolności. W czasach, kiedy to mężczyzna miał decydujący głos w kwestii każdego z poczynań żony, trzeba było być niezwykłym mężczyzną, by dać przestrzeń kobiecie do rozwoju i pracy.
Historia, którą opowiada Lawhon, jest nie tylko interesującą podróżą w czasie, pozwalającą przyjrzeć się realiom życia pod koniec XVIII w. Nie tylko spojrzeniem na ówczesną sytuację kobiet i mężczyzn czy realia prawne i społeczne stosunki, w jakich funkcjonowali. Choć jest to oczywiście ogromnie interesujące i dla opowieści znaczące. Bo punktem centralnym historii jest osobisty dramat żony pastora, brutalnie zaatakowanej pod nieobecność męża i niemogącej właściwie domagać się sprawiedliwości, jako że jednym ze sprawców był... lokalny sędzia. Jest to wątek bolesny i poruszający, właśnie dzięki starannemu wprowadzeniu w tło historyczno-społeczne.
Autorka świetnie buduje klimat opowieści, pieczołowicie oddając zarówno surowe realia życia, jak i mroźną aurę towarzyszącą wydarzeniom. Starannie dobiera środki, miesza fakty z fikcją, konstruując fabułę angażującą i skłaniającą do refleksji. W tej pięknie napisanej historii nie tylko ma szansę rozbłysnąć gwiazda Marthy Ballard, ale i wybrzmiewa w pełni opowieść o nierównościach w świecie urządzonym i rządzonym przez mężczyzn.
To książka, przez którą płynęłoby się z lekkością, tak dobrze jest napisana, gdyby nie poziom frustracji związany z rozgrywającymi się wydarzeniami i ich reperkusjami dla bohaterów. Autorka wciąga czytelnika do tego świata i angażuje emocjonalnie, przez co niejednokrotnie musi zaciskać pięści w bezsilnym gniewie i ronić łzę nad cierpiącymi. Świetna to lektura i mocno ją polecam.
Autor: Ariel Lawhon
Tytuł: Rzeka lodu
Tłumacz: Robert Waliś
Wydawca: Wydawnictwo Poznańskie
Egzemplarz recenzencki
![Ariel Lawhon, Rzeka lodu [Wydawnictwo Poznańskie]](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLyNg9FeT0gxhefP4XzUn-sKXUvtMzfMwCdhSnxPGipasWAiaKm0TrUZUhDsh_vMiLfy47d4TUcIyNexOfH8PxSG82pygnCTPxx_mYxgYx1y7Y1UFxJRBTZC1-UQO15npWGqV_DGTDbGqzNxRHFfIv0pmzW9R3NrKXB-yfbkpC-QTMiekTzXbszyU_xsw/w640-h640/Ariel%20Lawhon,%20Rzeka%20lodu%20%5BWydawnictwo%20Pozna%C5%84skie%5D.jpg)
Komentarze
Prześlij komentarz