Peter S. Beagle, Ostatni jednorożec [Nowa Baśń]
Ostatniego jednorożca Petera S. Beagle'a czytałam po raz pierwszy jeszcze jako nastolatka, a do mojego wydania z 1998 roku wracałam nie raz... aż w końcu ten egzemplarz dołączył do innych kurzących się na regale, a samą historię wspominałam jako miłą lekturę, jednak szczegóły wypadły mi z pamięci. Dlatego pomyślałam, że wznowienie powieści (i to w rozszerzonej o sequel wersji) będzie doskonałą okazją, by powrócić do lektury sprzed lat.
Jest to opowieść o Jednorogini, która pędzi samotny żywot w liliowym lesie. Lesie, w którym wszystko kwitnie i nigdy nie nastaje zima. Nie odczuwała upływu czasu, nie tęskniła za towarzystwem, zapomniała już, kiedy ostatni raz przywoływała ją szlachetnie urodzona dziewica. Nie tęskniła za towarzystwem do czasu, gdy podsłuchała dwóch podążających przez las ludzi, którzy rozmawiali o tym, że jednorożców już nie ma. Porażona świadomością, że być może jest już ostatnim przedstawicielem swojego gatunku, wyrusza w drogę, by przekonać się, czy to prawda. W czasie swej wędrówki odkrywa, że ludzie stracili zdolność dostrzegania w niej mitycznego zwierzęcia, widzą jedynie siwą klacz.
W towarzystwie nieudolnego magika Szmendryka i nieustraszonej Molly po raz pierwszy poznaje trudy i uroki życia, a ich wspólna droga wiedzie do zamku podupadłego monarchy. I bestii, przez którą zniknął jej gatunek.
Komentarze
Prześlij komentarz