Ostatniego jednorożca Petera S. Beagle'a czytałam po raz pierwszy jeszcze jako nastolatka, a do mojego wydania z 1998 roku wracałam nie raz... aż w końcu ten egzemplarz dołączył do innych kurzących się na regale, a samą historię wspominałam jako miłą lekturę, jednak szczegóły wypadły mi z pamięci. Dlatego pomyślałam, że wznowienie powieści (i to w rozszerzonej o sequel wersji) będzie doskonałą okazją, by powrócić do lektury sprzed lat.
Jest to opowieść o Jednorogini, która pędzi samotny żywot w liliowym lesie. Lesie, w którym wszystko kwitnie i nigdy nie nastaje zima. Nie odczuwała upływu czasu, nie tęskniła za towarzystwem, zapomniała już, kiedy ostatni raz przywoływała ją szlachetnie urodzona dziewica. Nie tęskniła za towarzystwem do czasu, gdy podsłuchała dwóch podążających przez las ludzi, którzy rozmawiali o tym, że jednorożców już nie ma. Porażona świadomością, że być może jest już ostatnim przedstawicielem swojego gatunku, wyrusza w drogę, by przekonać się, czy to prawda. W czasie swej wędrówki odkrywa, że ludzie stracili zdolność dostrzegania w niej mitycznego zwierzęcia, widzą jedynie siwą klacz.
W towarzystwie nieudolnego magika Szmendryka i nieustraszonej Molly po raz pierwszy poznaje trudy i uroki życia, a ich wspólna droga wiedzie do zamku podupadłego monarchy. I bestii, przez którą zniknął jej gatunek.
Ostatni jednorożec po raz pierwszy wydany został w 1968 roku i należy do klasyki fantasy. Za jej sequel - Dwa serca - który również wchodzi w skład wydania, autor otrzymał w 2006 roku nagrody Hugo i Nebula. Beagla porównywano do J.R.R. Tolkiena czy Lewisa Carrolla (w moim odczuciu trochę na wyrost, jednak daje to pogląd na ogólny styl jego twórczości).
Książkę napisana jest w stylu opowieści baśniowych i zabiera czytelnika w świat mitycznych stworzeń, dobrych i złych ludzi, klątwy, magii i okrutnych władców. Jest też opowieścią o miłości, choć wciąż opowiedzianą jak baśń i nietypową zarówno w przebiegu, jak i swoim finale. Jest coś kojącego w jej rytmie i tej historii, urzekającego i łagodnego, choć wcale nie mało tu emocjonujących zdarzeń.
Jak na baśń przystało, powieść podejmuje też tematy ważne - jak miłość, przyjaźń, dobro i zło. Szczególnie ciekawe dla mnie okazały się wątki dotyczące postrzegania czasu, pragnień i natury miłości właśnie. Pięknie też pokazuje, jak ludzkość, tracąc wiarę w baśnie, pozbywa się czegoś bardzo pięknego, co może i niesie smutek, ale też wnosi do życia prawdziwe piękno.
Naprawdę świetny okazał się też sequel powieści - Dwa serca - z fantastyczną małą bohaterką na pierwszym planie, który piękną klamrą zamyka opowieść napisaną przecież kilka dekad wcześniej. Te dwie historie tworzą razem bardzo zgrabną całość, którą czyta się przyjemnie, jeśli tylko lubimy taką spokojną, iście baśniową narrację. Powieść niepozbawiona jest akcji i humoru, ale jej konwencja jest specyficzna i pewnie nie każdy się w niej odnajdzie. Mimo że powieść okraszona została ilustracjami Katarzyny Olbromskiej, nie jest typową książką dla dzieci. To raczej baśń dla starszych odbiorców, młodzieży zaznajomionej już z fantasy czy dorosłych. Powieść porusza na wielu warstwach - zarówno pod względem specyficznego rytmu, narracji jak i samej fabuły - a że wliczana jest do kanonu fantasy, warto po nią sięgnąć.
Dla mnie lektura była bardzo udaną podróżą sentymentalną, choć nie zachwyciła tak jak kiedyś, ale tu przyczyn upatrywałabym nie w samej książce, a raczej we mnie jako odbiorcy, który przeczytał mnóstwo powieści z gatunku i lubuje się w znacznie bardziej złożonych oraz bardziej zniuansowanych opowieściach. Jednakże czytanie było dla mnie przyjemnością i pozwoliłam się ponieść płynącej w baśniowym rytmie historii z nie do końca przewidywalnym zakończeniem.
Autor: Peter S. Beagle
Tytuł: Ostatni jednorożec
Tłumacz: Michał Kłobukowski
Wydawca: Nowa Baśń
Komentarze
Prześlij komentarz