[PATRONAT] Trenton Lee Stewart, Tajemne Bractwo Pana Benedykta [Dwukropek]

 [PATRONAT] Trenton Lee Stewart, Tajemne Bractwo Pana Benedykta [Dwukropek]

Może część z was wie, że jestem wielką miłośniczką książek dla dzieci, w których roi się od tajemnic, a młodzi bohaterowie mają do rozwiązania liczne zagadki. I tak się składa, że wiele z nich ukazało się z logo Dwukropka na okładce (jak choćby seria o Hotelu Winterhouse, Na straży sekretu czy też seria o Greenglass House). Dla tego nie wahałam się, obejmując patronatem jedną z najnowszych książek wydawnictwa, czyli Tajemne Bractwo Pana Benedykta Trentona Lee Stewarta (autora jednej z wymienionych powieści). I naprawdę szczerze polecam ją młodzieży, ale też dorosłym o duszy dziecka.

Wszystko zaczyna się w dniu, gdy Reynie Muldoon, przebywający w sierocińcu zdolny chłopiec, znajduje w gazecie (ile dzieci czyta gazety?!) ogłoszenie zaczynające się hasłem: "Jesteś utalentowanym dzieckiem szukającym wyjątkowych możliwości?". Reynie, nie za bardzo wiedząc, czego się spodziewać, podchodzi do jednego testu, a potem kolejnych, po których z dziesiątków chętnych zostaje tylko czworo wyjątkowych dzieci: Constance Contraire, Katie Wetherall, Tyczka Washington i Reynie. Trafią oni do domu pana Benedykta i jako grupa otrzymają zadanie: udział w tajnej misji, której powodzenie zależy od ich inteligencji i zaradności. Ale czy czworo obcych dzieci zaufa sobie na tyle, by zdać najtrudniejszy ze wszystkich test?

Tę dość pokaźną książkę (liczącą sobie ponad 500 stron tekstu) czyta się z zapartym tchem od pierwszego do ostatniego zdania, w ogóle nie odczuwając objętości. Już od pierwszych scen kusi czytelnika tajemnicą, której częściowe rozwiązanie prowadzi do kolejnej, i kolejnej i kolejnej. Podążą się za nimi jak za okruszkami chleba na drodze w baśni, zmierzając ku wielkiemu finałowi. 

Autor świetnie wprowadza w klimat książki, niemal z marszu porywając w wir przygody. Sukcesywnie buduje napięcie, stosując sprytne zwroty akcji dla jego podtrzymania i spotęgowania, umiejętnie je obniżając i podbijając, aż do punktu kulminacyjnego, co sprawia, że naprawdę trudno jest przerwać lekturę.

W książce mamy czworo bardzo ciekawych i różnorodnych młodych bohaterów, których nie sposób nie lubić. Zapewne wielu czytelników odnajdzie w nich cechy, z którymi się utożsami. Ważne jest jednak to, że mimo swojej odmienności, szukają w sobie tego, co ich łączy i uczą się współpracować. To ważna, ale wprowadzona mimochodem, lekcja dla młodych odbiorców, mówiąca też o tym, że aby działanie grupy było skuteczne, trzeba umieć wykorzystywać jej zasoby, współpracować i ufać sobie nawzajem. Co ważne, młodzi, choć wyjątkowi, nie tylko nie są nieomylni i popełniają błędy, ale mają też chwile zwątpienia. A jednak radzą z tym sobie dzięki wsparciu przyjaciół i poczuciu odpowiedzialności za powodzenie misji.

Książka ma bardzo interesującą fabułę, w której jest miejsce na wprowadzenie w świat przedstawiony i na wartką akcję. Jest w niej odrobina humoru i cała masa tajemnic i zagadek. Sama intryga jest bardzo oryginalna, a do tego prowadzona z pomysłem i konsekwencją. Nie brak tu zaskoczeń, zarówno w odniesieniu do wydarzeń, jak i do postaci. Oczywiście pewne rozwiązania są tu nieco uproszczone, zwłaszcza że docelowym odbiorcą są tu młodsze nastolatki, ale całość naprawdę robi wrażenie nawet na starszym odbiorcy. Zwłaszcza te z zagadek, które oparte są na skojarzeniach językowych (tych przetłumaczalnych i tych niekoniecznie przetłumaczonych). A jeśli skończycie lekturę, koniecznie przeczytajcie słowo od tłumaczki, która wyjaśnia, jakie trudności miała przy przygotowywaniu przekładu, a także zerknijcie na słowniczek, bo geneza wielu nazwisk powie wam nieco więcej o samych postaciach.

Jeśli wasze dzieciaki lubią czytać, a do tego uwielbiają atmosferę tajemnicy, niebezpieczeństwa i różnej maści zagadki, zapewne od razu polubią się z tą historią i będą niepocieszone, gdy - mimo objętości - nastąpi jej nieuchronny koniec. Na pocieszenie powiem wam, że na tylnej stronie okładki jest już zapowiedź kontynuacji. A także odpowiedź na pewne nurtujące pytanie :-) Tylko dla uważnych.

Tajemne Bractwo Pana Benedykta to świetna książka przygodowa dla młodszych nastolatków, miłośników zagadek, bystrych umysłów i gotowych zmierzyć się z ponad 500-stronicowym tekstem. Pełna ciekawych bohaterów, z oryginalną intrygą i napięciem rosnącym jak temperatura wody w garnku na ogniu - sukcesywnie i nieubłaganie, aż do stanu wrzenia. Mądra, brawurowo napisana i doskonale przetłumaczona (choć sporo w niej elementów, które niełatwo przełożyć z oryginalnego języka). Wciągająca i niemal nieodkładalna. Idealna nie tylko dla docelowych odbiorców. Książka - choć historię ma zupełnie odmienną - doskonale komponuje się ze wspomnianymi we wstępie tytułami (jak i wieloma innymi książkami Dwukropka, bo wydawnictwo ma wyraźne preferencje w tym właśnie kierunku), więc jeśli polubiliście którąkolwiek z wyżej wymienionych powieści, i ta powinna wam się spodobać. To kolejny patronat, który napawa mnie dumą i który polecam małym i tym... mniej małym. Jak ja, bo i ja miałam z lektury mnóstwo frajdy. 

[PATRONAT] 
Autor: Trenton Lee Stewart
Tytuł: Tajemne Bractwo Pana Benedykta 
Tłumacz: Kaja Makowska
Wydawca: wydawnictwo Dwukropek

Komentarze

Popularne posty