Myślicie, że mając w domu niemal nastolatka i czytając z nim książki przeznaczone dla nastolatków można się jeszcze zachwycić pozycją z kategorii wiekowej 4+? Otóż powiem wam, że można. Można do tego stopnia, że wyczekuje się jej premiery już od pierwszych zapowiedzi. Drodzy Państwo, tak, przyznaję, oszalałam na punkcie Królowej kolorów Jutty Bauer i myślę, że wkrótce dołączycie do mnie w tym szaleństwie.
Historia przedstawiona w tej książce jest dosyć prosta. Królowa Mazalda pewnego poranka wychodzi przed swój pałac i wzywa kolor niebieski, potem czerwony, a na końcu żółty. Każdy z kolorów ma nieco inny charakter i każdy inaczej bawi się z królową. Niestety w pewnej chwili dochodzi do wielkiej kłótni kolorów i całe otoczenie Mazaldy staje się szare. Czy królowa odzyska jeszcze swoje królestwo i ma szansę na dobrą zabawę?
Prawda, że brzmi prosto? A jednak autorka tworzy mistrzowską w swej prostocie książkę, w której pierwsze skrzypce grają barwy podstawowe. W książce Bauer nie ma zbyt wiele tekstu, ponieważ najważniejsze są ilustracje, to one prowadzą opowieść, uzupełnione jedynie słowami. Podstawą każdej ilustracji jest rysowana czarną kreską tytułowa bohaterka i drobne, szkieletowe elementy przestrzeni, a obok nich dorysowane kredką - kolory.
To historia, w której nie brak emocji, doskonale wyrażanych przez kolory, ale przede wszystkim jest świetnym przewodnikiem po barwach podstawowych i pochodnych, w zabawny sposób obrazując to, jak oddziałują na człowieka, jak się łączą i co wspólnie tworzą. I choć nie padają w książce żadne naukowe terminy, ona uczy dzieciaki zupełnie mimochodem, tak, by intuicyjnie wiedziały, jak bawić się kolorami.
Ta sympatyczna, charakterystycznie i ciekawie zilustrowana książeczka z pewnością spodoba się najmłodszym, ale myślę, że podbije serce niejednego dorosłego. Wierzę, że przeczytacie ją z przyjemnością i z radością będziecie do niej wracać. Wspaniale jest siedzieć obok siebie i wspólnie ją czytać i przeglądać.
Książka ma jeszcze jedną ważną zaletę - służy nie tylko do czytania!!! Jej integralną częścią są strony przeznaczone do rysowania. Znajdziecie na nich jedynie Mazaldę i jej otoczenie wyrysowane czarną kreską i ogólny pomysł na to, co możecie na danej stronie zdziałać. A potem jedyne, co was ogranicza, to wyobraźnia i... zapas kredek. Ten genialny pomysł sprawia, że Królowa kolorów jest zarówno historią do czytania, jak i książeczką aktywizującą, którą możecie zamienić w egzemplarz jedyny i niepowtarzalny. Mało tego, podpatrując pomysł autorki, możecie kontynuować zabawę nawet gdy wyrysujecie wszystkie strony. Bo przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by wzorując się na Bauer, tworzyć własne szkice do wypełniania kolorami przez dzieci.
Jestem fanką tej książki i zamierzam polecać ją wszystkim, którzy mają dzieciaki w odpowiednim wieku. Myślę, że zainspirować nią mogą się także nauczyciele przedszkolni, bo przygotowanie bazy pod podobne prace plastyczne to nic trudnego, a można świetnie połączyć lekturę z aktywnością plastyczną. Bardzo cieszę się, że Dwie Siostry zdecydowały się na przeniesienie jej na polski rynek wydawniczy, bo to pozycja zabawna, wyjątkowa i inspirująca.
Autor: Jutta Bauer
Tytuł: Królowa kolorów
Tłumacz: Anna Kierejewska
Wydawca: Wydawnictwo Dwie Siostry
Fantastyczna książeczka. A ja jak zwykle nie wiem, czy bardziej tu przychodzę zachwycać się zdjęciami, czy przeczytać recenzję. :D
OdpowiedzUsuńHaha. Najlepiej po jedno i drugie :-D Dziękuję i zapraszam nieustannie.
Usuń