Stuart Gibbs, Szkoła szpiegów [Agora dla dzieci]
Powieści i filmy szpiegowskie od lat cieszą się niesłabnącym powodzeniem wśród odbiorców dorosłych. Ale i dzieciaki bywają tematem zainteresowane. To właśnie dlatego powstają filmy animowane i fabularne dla najmłodszych, w których główni bohaterowie, mali i duzi, trudnią się szpiegostwem. Poszerza się też oferta książek podejmujących ten temat, a my niedawno wzbogaciliśmy biblioteczkę o jedną z nich.
Szkoła szpiegów Stuarta Gibbsa opowiada o 12-letnim Benjaminie Ripleyu, którego życie pewnego dnia odmienia pojawienie się Aleksandra Hale'a. Mężczyzna oznajmia chłopcu, że jest szpiegiem i przyjechał dostarczyć mu dokument potwierdzający przyjęcie do Akademii Szpiegostwa. To tajna, elitarna placówka działająca w ramach Centralnej Agencji Wywiadowczej, której uczniowie przygotowywani są do pracy w zawodzie... szpiega. Do szkoły nie można ot tak się zapisać, ale stwierdzono, że Ben ma predyspozycje do zawodu i może dołączyć do uczniów szkoły.
Ben nie może uwierzyć w swoje szczęście, jednak jego początki w szkole wcale nie są różowe. Dziwny świat Akademii rządzi się swoimi, nie do końca pojętymi zasadami, a nawiązywanie relacji także nie idzie Benowi zbyt dobrze. Wkrótce też odkrywa, że został wplątany w naprawdę grubą aferę szpiegowską, która może go kosztować życie.
Bardzo podoba mi się pomysł (niemal zawsze) jednowyrazowych tytułów rozdziałów, które są kwintesencją tematyki książki, oraz dodawanie do nich informacji o miejscu i czasie akcji. To z jednej strony przypomina zapis z akt sprawy, z drugiej strony przypomina napisy, które pojawiają się często na kolejnych kadrach szpiegowskich filmów.
Fabułę urozmaicają niezbyt liczne czarno-białe ilustracje, również odrobinę humorystyczne, a przez to doskonale pasujące do klimatu powieści. Ten humor w tekście i ilustracjach nadaje całości lekkość, pozbawia ją zadęcia i sprawia, że wizja autora jest dużo łatwiejsza do przyjęcia, niż gdyby pisał tę historię całkiem serio, oczekując, że czytelnik z powagą podejdzie do wizji nastolatków szkolonych do roli szpiegów. Do tego - mimo nietypowego charakteru szkoły - szkolna rzeczywistość i "podział ról" w społeczności są bardzo tożsame z tym, co młodzież zna z własnego podwórka. Autor świetnie to wykorzystuje, pokazując, że stereotypowe podziały nie zawsze mają wiele wspólnego z rzeczywistością, a ludzie potrafią nas zaskoczyć. W szkole szpiegów nie można ufać każdemu, ale też własnym osądom.
Lektura książki z pewnością stanowić będzie świetną rozrywkę dla dzieciaków w wieku zbliżonym do bohatera, które lubią młodzieżową literaturę kryminalno-sensacyjną i szpiegowskie klimaty. Wartka akcja z licznymi twistami, lekkość narracji, sympatyczny bohater nie do końca odnajdujący się w świecie, do którego go wtłoczono oraz spora dawka niewymuszonego humoru to przepis na sukces. Autor podejmuje grę ze stereotypami, wyobrażeniami i znanymi motywami i od pierwszych stron wciąga w nią czytelnika. Oczywiście całą historię czyta się nieco z przymrużeniem oka, co nie zmniejsza radości, jaką czerpiemy z lektury.
Baltazar Gąbka pewnie lepszy.
OdpowiedzUsuń