Catherine Doyle, Wojownicy zaginionej fali [Dwukropek]
Kiedy w maju tego roku publikowałam zdjęcie książki Dwukropka ze świecą, opowiadałam Wam, jak świetną lekturą okazała się Wyspa Strażnika Burzy Catherine Doyle. Tym razem kolejna świeca towarzyszy Wojownikom zaginionej fali tej autorki, czyli kontynuacji opowieści z maja. Dlaczego świece? Kto czytał, ten wie, że świece odgrywały w tej historii ważną rolę. I mają ją jeszcze do odegrania!
Ostrzegam!!! Ponieważ jest to kontynuacja Wyspy..., zarys fabuły Wojowników... może zawierać spoilery jej treści!!!
W Wojownikach zaginionej fali wracamy na Arranmore pół roku po wydarzeniach wieńczących akcję Wyspy Strażnika Burzy. Fionn jest nowym Strażnikiem, ale zupełnie nie odnajduje się w tej roli, bowiem wciąż nie nauczył się panować nad swoją magią. Jego życie nie wróciło do normy mimo powrotu mamy, mimo szkoły, do której uczęszcza, mimo przyjaźni z Samem. Wszystko dlatego, że w jego głowie wciąż wybrzmiewa głos Morrigany i Fionn przeczuwa, że czarodziejka może powrócić na wyspę, której on nie jest w stanie obronić.
Obawy Fionna niestety nie są bezpodstawne. Pewnego dnia na wyspę zjeżdżają Duszobójcy, których jedynym celem jest wskrzeszenie Morrigany. Fionn, którego zdolności magiczne zniknęły wraz z pamięcią dziadka, może polegać tylko na przyjaciołach i wraz z nimi obmyśla plan ratunku dla wyspy. Tymczasem jego siostra przedstawia inny pomysł, w który zamierza wprowadzić mieszkańców Arranmore.
Wojownicy... są wymarzoną kontynuacją świetnej Wyspy Strażnika Burzy, powieści opartej na irlandzkich mitach, w której współczesny nam świat i pradawna magia współistnieją w jednej przestrzeni. Ta historia wciąga od pierwszej strony i do samego końca trzyma w napięciu.
Wracamy do świetnych młodych bohaterów, których już zdążyliśmy polubić, z którymi młody czytelnik być może już się utożsamił. Dostajemy wątki dotyczące relacji rodzinnych i między bratem i siostrą, którzy mimo trudnych doświadczeń nadal jak niemal każde rodzeństwo potrafią i się pokłócić, ale i stanąć za sobą murem. Do tego świetny zespół, który tworzą Fionn, Sam i Shelby.
Autorka oferuje młodemu czytelnikowi pełną emocji i magii przygodę, walkę dobra ze złem, ale też proste przesłanie o wadze wyborów, których dokonujemy, o potrzebie przynależności, o wsparciu, rodzinie i przyjaźni. O zdradzie, o zobowiązaniach, o zazdrości czy niechęci. Wszystko to w formie dobrej rozrywkowej prozy.
I zakończenie, które znów nie jest do końca zamknięte i zwiastuje kolejną przygodę.
Wojownicy zaginionej fali to książka, którą czyta się z przyjemnością. Doskonała lektura dla młodych czytelników, która może rozbudzić i podsycić czytelniczą pasję. Fikcyjna opowieść, w której uniwersalnych wartościach młody czytelnik może znaleźć przesłanie dla siebie, a przede wszystkim bawić się równie dobrze jak przed telewizorem. A i ja - dorosła przecież osoba - nie mogłam się od tej historii po prostu oderwać i - mówię to całkiem szczerze - już nie mogę się doczekać kolejnej części.
Komentarze
Prześlij komentarz