Anne Goscinny, Lukrecja
Kto z nas nie słyszał o serii książek Rene Goscinnego o Mikołajku? Tego małego psotnika zna niemal każdy. Jeśli nie czytał książek, to przynajmniej o nich słyszał. Goscinny ma na koncie wiele znanych postaci - współtworzył komiksy o przygodach Lucky Luke'a czy Asteriksa. Tymczasem Anne Goscinny, córka Rene w symboliczny sposób idzie w ślady ojca i tworzy własną książkę z charakterną bohaterką. I tak czytelnik dostaje do rąk Lukrecję.
Tytułowa Lukrecja to rezolutna uczennica szóstej klasy. Jej rodzina jest typowa i nietypowa zarazem. Mama jest wziętą prawniczką, tata artystą, ale rodzice rozstali się, gdy Lulu była mała. Teraz mieszka w jednym domu z ojczymem - Grzegorzem, kontrolerem lotów, oraz młodszym przyrodnim bratem Wiktorem. Ma jeszcze ekscentryczną babcią Scarlett i oczywiście wierne przyjaciółki. W dziesięciu rozdziałach książki mamy szansę dowiedzieć się o Lulu całkiem sporo.
Lukrecja jest nie tyle powieścią, co zbiorem opowieści, które łączy osoba głównej bohaterki i jej otoczenie, natomiast nie ma tu wyraźnej ciągłości fabularnej między rozdziałami. Tytułowa Lulu opowiada czytelnikowi i swojej codzienności. Ważną rolę odgrywa tu humor sytuacyjny, który wynika z dziecięcego spojrzenia na dziecięcy i dorosły świat.
Bohaterka książki jest przesympatyczna i na swój sposób bardzo do Mikołajka podobna, choć realia jej życia odpowiadają tym współczesnego czytelnika - są komputery, telefony komórkowe i patchworkowe rodziny. A radości i smutki dzieci właściwie takie same.
Problemy i radości Lukrecji z pewnością będą zrozumiałe dla wielu czytelniczek. To, co przydarza się bohaterce, może przydarzyć się wielu dziewczynkom (a może i chłopcom?). Lekko i z humorem pokazane są tu zarówno relacje w grupie koleżeńskiej, jak i w rodzinie, a zebrane w książce historie są pełne ciepła i radości. To fantastyczna lektura na poprawę humoru, na pozytywne oderwanie się od rzeczywistości. Lukrecja daje się lubić już od pierwszych stron i z niekrytą radością zagłębiałam się w jej wczesnonastoletni świat.
Dużym atutem tej książki jest świetnie wykreowany świat przedstawiony, bliski współczesnemu czytelnikowi, a także szereg sympatycznych i ciekawych bohaterów. Każdy czymś się wyróżnia, każdy inaczej wpływa na świat Lukrecji i każdego chętnie poznałabym bliżej. Ten sympatyczny - choć wcale nieidealny - świat Lulu przyciąga ciepłem i prostotą, zaprasza czytelnika i zachęca, by spędzić w nim jak najwięcej czasu. I powiem wam, że ja - dorosła przecież czytelniczka - zagłębiłam się w niego z prawdziwą przyjemnością.
Tak jak integralną częścią serii o Mikołajku były ilustracje, za które odpowiadał Jean-Jacques Sempe, tak i Lukrecja zyskała swoje oblicze dzięki ilustracjom wykonanym przez Catel - właściwie Catel Muller, francuską rysowniczkę komiksów. Ilustracje w książce maja taki właśnie nieco komiksowy charakter - z prostą kreską uwypuklającą przedstawianą scenę. Te grafiki są uzupełnieniem dla tekstu, ale nie dominują nad nim, są lekkim urozmaiceniem doskonale oddającym charakter książeczki.
Zastanawiam się, czy Lukrecja jest książką bardziej dla dziewczyn niż chłopców i właściwie trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Z pewnością będzie im nieco bliższa niż chłopcom, ale humor i świat Lulu są bardzo uniwersalne, więc i "męska" część czytelników powinna się dobrze bawić. Ja powiem tylko tyle, że to książka nie tylko dla młodego czytelnika, bo i dojrzali fani Mikołajka znajdą w niej co nieco dla siebie. Ja już czekam na kolejne przygody Lukrecji.
Komentarze
Prześlij komentarz