Łukasz Radecki, Świrownia. Gra strachu [Nowa Baśń]
Gry paragrafowe to świetna sprawa. To specyficzne połączenie literatury ze specyfiką gier, oddające czytelnikowi, w wytyczonych przez autora ramach, prawo decydowania o przebiegu fabuły. Dobry pomysł dla miłośników planszówek czy RPG. Niejednokrotnie przekonałam się, że powieści paragrafowe zyskują uznanie u młodych odbiorców, także tych, którzy nie czytają zbyt często. Tym razem miałam okazję przetestować tego typu publikację, ale skierowaną do starszych nastolatków, czyli Świrownię. Grę strachu Łukasza Radeckiego.
Łukasz Radecki to pisarz związany m.in. z literaturą grozy, nic więc dziwnego, że elementy horroru są w tej książce istotne. Akcja rozgrywa się na terenie opuszczonego, byłego szpitala psychiatrycznego, którego zła sława wciąż przyciąga żądnych wrażeń młodych ludzi. Już w prologu jesteśmy świadkami mrożących krew w żyłach wydarzeń, których finał zostaje wzmiankowany w mediach, które czytają młodzi bohaterowie powieści. Znudzeni młodzi wpadają na pomysł, by również wybrać się do Świrowni. I już od tego momentu możemy im towarzyszyć oraz podejmować własne decyzje, sprawiając, że za każdym razem możemy przeczytać zupełnie inną historię.
Właśnie naszą, czytelników rolą jest poprowadzenie grupy przyjaciół i odkrywanie sekretów Świrowni. Od podjętych decyzji zależy przebieg zdarzeń i finał opowieści.
To nie jest zabawa dla czytelników o słabych nerwach. Sceny jak z horrorów rzeczywiście mają szansę się tu rozegrać (a przynajmniej ja się z takimi spotkałam, wybierając swoją ścieżkę fabuły). Muszę przyznać, że powieść zaczyna się z wysokiego C, co rzeczywiście ułatwia wczucie się w klimat.
Autor sprawnie buduje atmosferę grozy, korzystając ze znanych w gatunku motywów. Opuszczony budynek szpitala psychiatrycznego, do tego usytuowany na obrzeżach miasta, owiany złą sławą... I przedziwny "ktoś" (więcej nie powiem), kto już w prologu doprowadza postaci na granicę szaleństwa. Mogłabym wymieniać dalej, ale myślę, że poprzestanę jedynie na kilku, żeby nie spoilerować zbyt wiele. Jednocześnie wcale nie mam tu poczucia wtórności. Odbieram te czytelne odwołania jako celowy zabieg, mający korelować z doświadczeniami czytelników, ułatwiający im właśnie "wejście" w świat przedstawiony. Tym zaś, co ten horror wyróżnia, jest właśnie forma gry paragrafowej, która sprawia, że czytający staje się poniekąd częścią opowieści.
Nie jest to książka, którą dam do czytania Wojtkowi, ponieważ grupa potencjalnych odbiorców jest znacznie od niego starsza. Są w Świrowni sceny, które rzeczywiście mają moc przerażania, które budzą grozę i potrafią przerazić, tym bardziej że wiele z wydarzeń jest w gruncie rzeczy konsekwencją podjętych przez czytającego decyzji. Z drugiej zaś strony literatura jest odrobinę mniej niż film dosłowna, więc ten horror ma szansę spodobać się osobom, które nie lubią scen grozy na ekranie, a chciałyby poczuć odrobinę strachu w domowych, bezpiecznych warunkach.
Świetnie bawiłam się w czasie lektury, mimo że właśnie miłośnikiem horroru nie jestem. Kupiła mnie atmosfera, dobrze zbudowane napięcie i właśnie prawo do współdecydowania. Przeskakując po kolejnych rozdziałach/paragrafach, już myślałam o tym, by wrócić do lektury i wypróbować inne możliwości. I tu odkryłam kolejną zaletę tej historii - ponowna lektura może dostarczyć nam zupełnie innych wrażeń. Świetny pomysł na lekturę-grę dla starszych nastolatków i wszystkich miłośników horroru, którzy chcą mieć wpływ na przebieg akcji, a także dla miłośników gier, którzy szukają wrażeń.
Autor: Łukasz Radecki
Tytuł: Świrownia. Gra strachu
Wydawca: Nowa Baśń
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz