[#czeskirok] Jiři Březina, Południca [Afera]

 

Jiři Březina, Południca [Afera]

Określenie "czeski film" weszło do języka polskiego jako synonim sytuacji, w której nikt nie wie, o co chodzi. Mam jednak nadzieję, że już niedługo określenie "czeski kryminał" stanie się równoważnikiem jakości, jako że raz za razem moje spotkania z czeską wariacją na temat gatunku wypada co najmniej korzystnie. Nie wątpię, że duża w tym zasługa talentu tamtejszych autorów, jednak wyrazy uznania należą się także polskim wydawcom, którzy z dużą rozwagą i wyczuciem importują te literackie towary.

Wieść o planowanym wydaniu Południcy Jiriego Breziny bardzo mnie ucieszyła, ponieważ czekałam na kolejną powieść autora od 2018 roku, kiedy to zachwycałam się Przedawnieniem. Byłam bardzo ciekawa, czy lektura nowej książki będzie tak samo satysfakcjonująca, i się nie zawiodłam.

Bohaterem powieści ponownie jest Tomáš Volf, jednak autor zdecydował się nieco cofnąć w czasie i opowiedzieć nam o tym, jak to się stało, że zdolny policjant, który w Przedawnieniu prowadzi swoje śledztwo, został zesłany do archiwum. Mamy więc okazję przyjrzeć się początkom kariery Volfa i sprawie, która zachwiała jego karierą.

Na Osiedlu Wschód zostaje znaleziona martwa dziewczyna. Latem, niemal w samo południe. To z pozoru rutynowa sprawa, więc przydzielona zostaje parze żółtodziobów - Evie Cernej i Tomášowi Volfowi. Sytuacja szybko okazuje się znacznie poważniejsza - w biały dzień giną kolejne kobiety, a młodzi policjanci działają pod ogromną presją - czasu, dziennikarzy i szefostwa. A zabójca, którego prasa określać zaczyna mianem Południcy, wciąż pozostaje niezidentyfikowany.

Południca to dobry rasowy kryminał, zbudowany dość klasycznie, co nie oznacza, że nie jest ciekawy. Mamy tu akcję skupioną na śledztwie prowadzonym przez policję przeplataną z fragmentami odtwarzającymi losy tajemniczej Marty. Te wstawki pozornie zdają się mieć niewiele wspólnego z głównym wątkiem, jednak każdy czytelnik zdaje sobie sprawę, że gdzieś musi znaleźć się punkt styczny, a niepewność co do tych powiązań wzmaga tylko napięcie i buduje klimat niepokoju. Tym bardziej że Marta sama w sobie jest osobą wzbudzającą niepokój.

Oba wątki - śledztwa i Marty - konstruowane są w sposób przemyślany, metodyczny i pozwalają - krok po kroku - odkrywać bardzo ciekawą historię. Moment, kiedy z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy określić tożsamość sprawcy, jest starannie dobrany przez autora, który do samego końca panuje nad ujawnianymi informacjami. I, co ważne, ten moment wcale napięcia nie osłabia, a wręcz jej potęguje. Od tej chwili pozostawieni zostajemy w niepewności co do tego, czy policji uda się sprawcę aresztować i co jeszcze może się wydarzyć. A ponieważ wiemy, czym sprawa skończy się dla Volfa, możemy spodziewać się dosłownie wszystkiego.

Jednym z atutów tej historii jest para głównych bohaterów i ich nie tak typowa relacja. Volf i Cerna to dobrze rokujący, ale niedoświadczeni policjanci, którzy całkiem niedawno zostali partnerami. Nie wiedzą o sobie zbyt wiele, a ich relacja jeszcze się nie wykrystalizowała. Brak im zgrania i zaufania, jakie cechuje wieloletnich partnerów, brak im wiedzy o mocnych i słabych punktach, a w stresie, w jakim przyszło im pracować, nie ma czasu na typowe "docieranie". Jest to o tyle ciekawe, że żadne z partnerów nie ma nad drugim przewagi doświadczenia, za to temperamentu i odwagi im nie brakuje. Plusem jest, że w kształtowaniu ich relacji autor nie poszedł drogą najbardziej oczywistą.

Nie jest to powieść, która szczególnie przypadnie do gustu czytelnikom poszukującym spektakularnych i soczyście opisanych zbrodni. Docenią ją natomiast wszyscy ci, dla których poza fabułą w powieści kryminalnej liczy się klimat. Akcja toczy się tu niespiesznie, wraz z metodycznie prowadzonym śledztwem, lecz wcale nie brak tu napięcia. Poza tym na odbiór powieści znacząco wpływa duszna atmosfera, którą buduje tajemnica, a przede wszystkim umieszczenie akcji na wielkim blokowisku, które sprawia wręcz klaustrofobiczne wrażenie. Zwyczajna, oswojona przestrzeń pełna jest obcych ludzi, do których niełatwo dotrzeć, a wśród tego mrowia wyłuskać zabójcę. Właśnie taką atmosferę kryminału sobie cenię i zapewne dlatego książka tak przypadła mi do gustu.

Autor wplótł w tę nieprzesadnie rozbudowaną fabułę kilka ciekawych wątków skłaniających do refleksji - obciążenia młodych policjantów sprawą ponad ich siły, niepełnosprawności, społecznego wykluczenia, przemocy domowej, a przede wszystkim genezy zbrodni popełnianych nieco z przypadku, w wyniku splotu niesprzyjających okoliczności. W ten sposób Brezina wprowadza do kryminału wątki społeczne, które są elementem fabuły, a jednocześnie wynoszą ją na inny poziom.

Muszę przyznać, że jak dotąd literacko Czesi mnie nie zawodzą, a powieści, które wpadają w moje ręce, niezależnie od klasyfikacji, zawsze mają elementy wykraczające poza ramy gatunku. Nie inaczej jest z Breziną, który pozwala czytelnikowi cieszyć się ciekawą fabułą i - przede wszystkim - duszną, klaustrofobiczną wręcz atmosferą, a jednocześnie wprowadza wątki, które można rozważyć po zakończeniu lektury. Mam nadzieję, że na kolejną książkę autora nie przyjdzie nam czekać aż tak długo, jak na Południcę, bo mój apetyt urósł w trakcie jedzenia.

Autor: Jiři Březina
Tytuł: Południca
Tłumacz: Agata Wróbel
Wydawca: Wydawnictwo Afera

Komentarze

Popularne posty