[Patronat] Robert M. Rynkowski, Szczęśliwy zegar z Freiburga [Dwukropek]
Oj, mamy z Wojtkiem szczęście, że wydawnictwo Dwukropek proponuje nam objęcie patronatem tak świetnych tytułów. I teraz znów możemy się pochwalić kolejnym wziętym pod skrzydła dzieckiem - powieścią dla młodszej młodzieży Roberta M. Rynkowskiego pt. Szczęśliwy zegar z Freiburga.
Bohaterem książki jest trzynastoletni Karol, który mieszka na wsi pod Suwałkami. Aktualnie przebywa w domu swojej przyjaciółki Kasi, ponieważ jego tata uległ wypadkowi i w śpiączce trafił do szpitala w Warszawie. Chłopiec z przerażeniem myśli o tym, że może stracić ostatniego krewnego i trafić do sierocińca. Sądzi, że wszystko, co złego przytrafiło się jego rodzinie, związane jest ze starym zegarem wyprodukowanym we Freiburgu, który niegdyś należał do jego rodziny. Niestety, babcia oddała go podejrzanemu doktorowi w zamian za leki, które miały uratować życie dziadka.
Chłopcu wydaje się, że tylko odzyskanie zegara może ocalić jego tatę, a melodia wygrywana przez pozytywkę przywróci mu przytomność. Dlatego młodzi bohaterowie opracowują plan odzyskania rodzinnego skarbu, co nie tylko nie będzie łatwe, ale i wplącze Karola, Kasię oraz ich niespodziewaną sojuszniczkę Jolę w nie lada kabałę. Przekonają się, czy twórca zegara Johann Krebs był tylko genialnym zegarmistrzem, czy może kimś więcej.
Jak mówiłam na wstępie, jest to książka skierowana przede wszystkim dla młodszych nastolatków i - co potwierdza Wojtek - jakby skrojona dla nich na miarę. Mamy tu przede wszystkim troje ciekawych młodych bohaterów, pozornie bardzo różnych. Karol to pulchny chłopak, który nie cieszy się w szkole popularnością. Kasię wyróżnia kolor skóry, przez co niejeden raz była obiektem docinków. Tych dwoje trzyma się jednak razem, więc jakoś sobie radzą. Zupełnie inaczej jest z Jolą zwaną Jolaką, którą wyróżnia gotycki look i krążące o niej plotki. Dziewczyna trzyma wszystkich na dystans i dopiero zbieg okoliczności sprawi, że Kasia i Karol poznają ją z zupełnie innej strony. W ten sposób autor pokazuje młodym odbiorcom, że nie warto nikogo oceniać po pozorach i każdy potrzebuje przyjaciela.
Nie ma tu miejsca na nudę, za to całkiem sporo miejsca poświęcono relacjom - przede wszystkim w środowisku rówieśniczym, w którym nie jest łatwo się odnaleźć, inność jest piętnowana, a wrogość i uprzedzenia wpływają na wszystkich członków tej społeczności.
W tej niewesoło zaczynającej się powieści przygoda goni przygodę. A raczej mamy do czynienia z jedną wielką przygodą z licznymi zwrotami akcji. A zagadka zegarmistrza znacznie wykracza poza historię o rzemiośle i historii szczęśliwego zegara. Okazuje się, że ta nakreślona z rozmachem opowieść sięga Stanów Zjednoczonych, Edisona i Tesli!
Komentarze
Prześlij komentarz