Stefan Hertmans, Wojna i terpentyna [Artrage]

 

Stefan Hertmans, Wojna i terpentyna [Artrage]

Kiedy mówimy o literaturze wojennej pojawiającej się na polskim rynku wydawniczym odruchowo myślimy o reportażach i powieściach dotyczących II wojny światowej, bo to ona najmocniej naznaczyła naszą, polską historię, a do tego wciąż jeszcze żyją jej świadkowie, zatem można dotrzeć do bezpośrednich relacji. Jednak nasz kontynent naznaczony został przez dwie wielkie wojny i ta pierwsza wciąż pozostaje istotnym elementem historii, który warto zgłębiać. Chyba dlatego sięgnęłam po książkę Stefana Hertmansa Wojna i terpentyna, której pierwsze wydanie zupełnie przegapiłam.

Książka nagrodzona „Flemish Culture Prize for Literature”/ „Nagroda Kultury Flamandzkiej w kategorii Literatura” w 2014 roku.

Na krótko przed śmiercią w 1981 roku Urbain, dziadek Stefana Hertmansa, powierzył mu dzienniki, w których zapisał swoje życie. Wnuk obiecał, że zrobi coś z tym materiałem, choć dramatyczne historie rodzinne zasłyszane w dzieciństwie sprawiły, że przez wiele lat bał się zajrzeć do tekstu. W końcu to zrobił. Ich lektura uświadomiła mu, że musi opisać losy dziadka naznaczone biedą, terminowaniem w odlewni żeliwa, przedwczesną śmiercią ojca, strasznymi doświadczeniami żołnierza frontowego w czasie I wojny światowej i śmiercią jego wielkiej miłości. Hertmans stworzył wspaniałą opowieść o okrucieństwie, strachu i przemocy, ale także o odwadze, nadziei i sile potrzebnej do przetrwania. To nie tylko wyjątkowy zapis nieco zapomnianej, ale jakże bogatej historii Flandrii, to także powieść o ukrytej pasji i o tym, co wojna może uczynić z duszą skromnego, ale fascynującego człowieka.

Powieść jest parafrazą dzienników, które autorowi książki pozostawił jego dziadek i próbą opowiedzenia czytelnikom życia tego nieznanego w szerszych kręgach mężczyzny. Hertmans i jego wspomnienia o dziadku stają się dla nas pomostem, przewodnikiem, dzięki któremu możemy zbudować pewną więź z Urbainem i jego zapiskami. 

Choć opowieść nie ma wyraźnych wewnętrznych podziałów, w moim odczuciu składają się na nią trzy części - ta dotycząca młodości dziadka i czasów przedwojennych, I wojny światowej i czasu po Wielkiej Wojnie. W pierwszej i trzeciej części obecność autora jest najbardziej widoczna, a osobiste komentarze najmniej zawoalowane, jednak w części środkowej, tej skupionej na wojennych doświadczeniach Urbaina, Hertmans usuwa się w cień, pozwalając wspomnieniom mówić samym za siebie. 

Siłą rzeczy najmocniejsza pod względem ładunku emocjonalnego jest część opowieści skupiona wokół wojennych doświadczeń. Dla czytelnika interesująca i ze względu na nie tak powszechną wiedzę o udziale Belgów w wojnie i wojennych działaniach we Flandrii, ale też ze względu na opis okopowej codzienności młodych żołnierzy oraz ich dyskryminacji przez francuskich oficerów. Autorowi udaje się oddać wojenną rzeczywistość i bolesne doświadczenia bez afektacji i pogoni za udramatyzowanymi obrazami. To pozornie sucha relacja z frontu dobitnie podkreśla dramatyzm sytuacji i jej grozę.

Jednak książka pozostaje interesująca nie tylko w aspekcie wojennym. Podążając za autorem tropem wspomnień Urbaina dostajemy nie tylko biografię zwykłego, a jednocześnie niezwykłego człowieka, ale też żywy obraz epoki, życia i pracy zwykłych, niezamożnych ludzi. Zastanawiać może niemal całkowita nieobecność w tych wspomnieniach II wojny światowej, ale pamiętać należy, że rodzinne strony bohatera znacznie mniej dotknięte zostały działaniami wojennymi z tego okresu niż nasz kraj, a przez to sam Urbain znacznie żywiej zachował w sobie wspomnienia z frontu i okopów I wojny  niż trwanie na uboczu tej drugiej. Niedogodności, z jakimi zmagał się jako cywil, nie mogły przyćmić dramatycznych doświadczeń żołnierza z lat młodzieńczych.

Narracja pełna jest dygresji, bo porządkowanie wspomnień dziadka stało się dla autora okazją do rewizji własnych wspomnień i życiowych doświadczeń. Jednocześnie udało mu się uniknąć hermetycznego wywodu, który odgradzałby czytelnika od emocji i historii Urbaina, pozostając osobistą relacją nieotwierającą na szerszą perspektywę. Przeciwnie, za pośrednictwem wnuka każdy z nas może nawiązać relację z dziadkiem i odkrywać tego człowieka wrażliwego na sztukę, ale też boleśnie doświadczonego przez życie.

Autor pisze o przełomowych wydarzeniach w życiu dziadka, dzieląc się jednocześnie refleksjami na temat własnych przełomowych momentów. Pokazuje tym samym - bardzo subtelnie - jak poznawanie przeszłości drugiego człowieka otwiera nas na poznawanie samego siebie. Buduje przy tym przestrzeń dla czytelnika, który także może dokonać autorefleksji. 

To wyjątkowa, interesująca, dychotomiczna lektura, która dotyka wielu różnorodnych tematów. Skupia się wokół pamięci, życiowych doświadczeń, kamieni milowych w biografii człowieka. Jest naznaczoną miłością i podziwem relacją wnuka z zapisków dziadka, ale też uniwersalnym obrazem doświadczeń pokolenia naznaczonego przez doświadczenia z frontu I wojny światowej. Jest hołdem dla człowieka, który nigdy nie zyskał sławy, lecz okazuje się bardzo interesujący nie tylko dla najbliższych mu osób. Piękna to proza, choć historia w wielu momentach bolesna. I wartościowa lektura, która oddaje się refleksji i do refleksji skłania.

Autor: Stefan Hertmans
Tytuł: Wojna i terpentyna 
Tłumacz: Alicja Oczko
Wydawca: Art Rage

Egzemplarz własny.



Komentarze

Popularne posty