[#patronat] Oliver Schlick, Roryk. Nieśmiały detektyw. Tajemnica zamku Wiewiórzec [Dwukropek]

 

[#patronat] Oliver Schlick, Roryk. Nieśmiały detektyw. Tajemnica zamku Wiewiórzec [Dwukropek]

Wyobrażaliście sobie kiedyś, że nieśmiała osoba z powodzeniem wykonuje zawód, który wymaga dużo kontaktu z innymi ludźmi? Zupełnie nie wiem, jak radził sobie Roryk, zanim w jego biurze nie pojawiła się Matylda, bo jego nieśmiałość osiąga najwyższy z możliwych poziomów. Co prowadzi do wielu zabawnych sytuacji, o których... świetnie się czyta. Nieśmiały detektyw i jego znacznie bardziej śmiała choć  niepełnoletnia partnerka skradli nasze serca już przy pierwszym spotkaniu. I z każdym kolejnym lubimy ich jeszcze bardziej. A wy właśnie możecie spotkać się z nimi po raz trzeci, sięgając po Tajemnicę zamku Wiewiórzec Olivera Schlicka.

Kolejna przygoda prowadzi Roryka i Matyldę do szkoły z internatem. Tym razem zajmą się sprawą śmierci jednego z nauczycieli. Tylko komu zależy na tym, żeby wracać do wydarzeń... sprzed 25 lat? Dlaczego akurat teraz pojawiły się pogłoski, że to wcale nie był wypadek?

Powieść jest doskonałym przykładem świetnie napisanej komedii kryminalnej skierowanej do młodszych nastolatków, która utrzymuje jakość poprzednich tomów i powiela ich atuty. 

Wśród wielu książek detektywistycznych dla małych i dużych ta wyróżnia koncepcją metody detektywistycznej, którą posługuje się bohater, oraz samą postacią bohatera, który jest detektywem chorobliwie wręcz nieśmiałym. Czyż samo to nie brzmi intrygująco? Odczytywanie losów przedmiotu w trakcie lizania brzmi jak świetna supermoc, ale też supermoc dość kłopotliwa, nie uważacie? A jeśli do tego sam detektyw jest wiecznie skrępowany i skupiony na tym, by nikogo nie urazić, można się spodziewać niezłego ambarasu. A dzięki temu jest ciekawie i całkiem zabawnie, nawet jeśli dla samego Roryka te sytuacje są niezręczne. Nieśmiałość Roryka jest podkręcona do granic wytrzymałości, ale to czyni z niego zabawnego bohatera, który mimo wszystko budzi sympatię. 

W kontraście do nieśmiałego Roryka mamy dwunastoletnią Matyldę, która jest niezłą aparatką. Dziewczynka potrafi człowieka zagadać na śmierć, jest bystra, pewna siebie i przebojowa. Ona również budzi sympatię, zwłaszcza dlatego, że nie jest ani trochę zarozumiała. Tworzą z Rorykiem wspaniały duet, którego energia niesie fabułę wartkim nurtem, wciągając czytelnika w detektywistyczne śledztwo.

Akcja powieści skupia się wokół kolejnej kryminalnej zagadki, która została skrojona na miarę młodych odbiorców - jest  dostatecznie zawiła, by pozostać intrygującą i przyciągnąć odbiorcę, a jednocześnie dość klarowna, by odbiorca potrafił zrozumieć motywację sprawców przestępstwa. A przy tym wszystko, co dzieje się wokół sprawy, wraz z drobnymi twistami i humorystycznymi scenami, buduje nastrój i tworzy lekką, ciekawą fabułę. Roryk to świetna rozrywka i dobre połączenie detektywistycznej historii z przyjemną dawką okazji do uśmiechu.

Schlick stawia na oryginalność, jeśli chodzi o kreację bohaterów, a jednocześnie - mimo że kieruje swoje powieści do niedorosłych odbiorców - nie obawia się dać im do rozwiązania sprawy morderstwa. Nie jest krwawo, ale na pewno interesująco, tym bardziej gdy na jaw wychodzą okoliczności wydarzeń sprzed 25 lat. Dodajmy do tego całą galerię interesujących postaci pobocznych i psa bohaterki, który boi się wiewiórek, a tych - jak można spodziewać się po nazwie zamku - jest całkiem sporo w okolicy.

Spodziewałam się po tym tomie dobrej rozrywki i ją dostałam, ale autorowi znów udało się mnie zaskoczyć. Bardzo kreatywnie wymyśla kolejne sytuacje, w których nieśmiałość Roryka daje mu się w kość (kontakty z telesprzedawcami!), ale tym razem to Matylda, butna spryciula, odkrywa, że też może być nieśmiała w pewnych... okolicznościach. No i całą historię otwiera scena pogrzebu, w której ważną rolę pełni puszka po kawie...

Powieść napisana jest z polotem i lekkością, wciągająca od pierwszej strony i przełamująca ciężar kryminalnej zagadki inteligentnym, zrozumiałym humorem. I dzięki temu jest historią dla małych i dużych, którzy chcą pogłówkować nad rozwiązaniem zagadki, a do tego trochę się pośmiać. A autor tak sprytnie buduje kolejne opowieści, że z tomu na tom wcale się nie nudzą, tym bardziej że dopełnia je innymi drobnymi elementami, które ubogacają postaci pierwszoplanowe.

I powtórzę to po raz trzeci - nie mogę raz jeszcze nie docenić w tym miejscu świetnego tłumaczenia Emilii Skowrońskiej, przekładającego się na lekkość tekstu, dobrze oddającego humorystyczny rys. Na uwagę zasługuje wypracowane przy topie pierwszym  spolszczenie nazwisk znaczących - z nazwiskiem głównego bohatera na czele. Rory Shy staje się oto Rorykiem Nieśmiałem, co jest znacznie ciekawsze niż gdyby był Rorykiem Nieśmiałym, a jednocześnie zachowuje związek z najbardziej znaczącą cechą jego charakteru. Uwielbiam zabawy słowem, ale zdaję sobie sprawę, że niełatwo przekłada się je z jednego języka na drugi. 

Roryk to kolejny z naszych patronatów, z którego jesteśmy szalenie dumni i który z przyjemnością kontynuujemy. Świetna, lekka, zabawna historia z wyrazistymi bohaterami i ciekawą intrygą. Doskonale wykorzystany potencjał postaci. Powieść czyta się z przyjemnością, tym bardziej że wachlarz ciekawych postaci nie ogranicza się jedynie do dwojga głównych bohaterów. A choć pomysł na nieśmiałego detektywa liżącego dowody może wydać się nieco absurdalny, jest realizowany z takim urokiem, że podbije serce niejednego mniejszego i większego czytelnika. I wiecie co? Ja już czekam na ponowne spotkanie z Rorykiem i Matyldą! A z tego, co widziałam, autor nie zatrzymał się na trzech powieściach.

Autor: Oliver Schlick
Tytuł:  Tajemnica zamku Wiewiórzec   
Seria: Roryk. Nieśmiały detektyw
Tłumacz: Emilia Skowrońska
Wydawca: Wydawnictwo Dwukropek

Egzemplarz patronacki.

Komentarze

Popularne posty