[#zwojtkowejbiblioteczki] Kjersti Annesdatter Skomsvold i Mari Kanstad Johnsen, Pora spać, Bo [Zygzaki]
Kiedy myślę, że książki dla maluszków to już nie lektura dla mnie, skoro Wojtek z nich wyrósł, kiedy myślę, że już ani takich książek nie potrafię ocenić (z tego samego powodu), ani właściwie nie powinnam się tego podejmować, wpada mi w ręce taka perełka jak Pora spać, Bo Kjersti Annesdatter Skomsvold i Mari Kanstad Johnsen od wydawnictwa Zygzaki. I nagle zakochuję się w takiej pozycji i myślę, jakie dzieci w rodzinie powinnam nią obdarować.
Pora spać, Bo to pozycja skierowana do najmłodszych czytelników i ich rodziców, skoncentrowana wokół tematu wieczornych rytuałów. Bohater tej krótkiej, ale poruszającej opowieści to Bo, mały chłopiec, dla którego zbliża się pora zasypiania. Bo jest pełen energii i jeszcze niekoniecznie gotowy jest na pójście do łóżka, ale jego mama łagodnie zachęca go do wejścia w wieczorną rutynę. Jest więc kolacja, kąpiel, mycie zębów i usypianie, ale wszystko w niezwyczajnej otoczce.
Ta historia ma swój wyraźny, niespieszny rytm, który płynie jak opowieść na dobranoc i otula czytelnika jak ciepła, lekka puchowa kołdra. Jest w niej miłość, bliskość, cierpliwość i zrozumienie, taka jedność, jakiej można aż pozazdrościć. To idealna opowieść na dobranoc, która może być z jednej strony pomysłem na urozmaicenie domowej wieczornej rutyny w sposób niebudzący oporu ze strony dziecka, z drugiej punktem wyjścia do wspaniałych rozmów o zasypianiu czy zwierzętach. Jest w niej coś kojącego, co sprawia, że czytelnika - zarówno głośno czytającego dorosłego, jak i słuchającego malucha, ogarnia błogość.
Ważnym elementem tej książki są ilustracje. Tekstu jest przecież niewiele i jest tak naprawde wspaniałym szkieletem opowieści, której część rozgrywa się właśnie na ilustracjach. Kolorowych, niesztampowych, pełnych różnorakich elementów, które chętnie się ogląda i analizuje. Ilustracje - podobnie jak tekst - są pełne ciepła i wizualizują bogaty świat dziecięcej wyobraźni, dzięki której to, co rzeczywiste, przenika się z tym, co wyobrażone, wyśnione.
Ta niepozorna historia wzruszyła mnie do głębi i przywróciła wspomnieniami do tych cudnych wieczorów, gdy przygotowywałam Wojtka do snu, zamieniając codzienne czynności w spektakularne zabawy. Życzę wam, byście i wy poczuli tę radość i błogość, gdy będziecie czytali tę książkę swoim dzieciom. Bo naprawdę warto.
Komentarze
Prześlij komentarz