[#zwojtkowejbiblioteczki] Katherine Applegate, Preskot [Dwie Siostry]
Bezdomność kojarzy się większości z nas z samotnym, zaniedbanym, często podpitym mężczyzną, czasem kobietą w podobnym stanie. A to dlatego, że taka bezdomność rzuca się w oczy. Tymczasem problem dotyczy też ludzi, którzy na oko nie wyglądają na bardzo zaniedbanych, a także dzieci. I to nie tych zupełnie pozbawionych opieki. Warto to sobie uświadomić, a już najlepiej porozmawiać o tym także z dziećmi, np. przy okazji lektury książki Katherine Applegate pt. Preskot.
Katherine Applegate znana jest pewnie części z czytelników jako autorka wspaniałego, wyjątkowego Drzewa życzeń, traktującego m.in. o uprzedzeniach i nienawiści z wplecionym elementem nadzwyczajności w zupełnie realną opowieść. To dlatego wiele się po Preskocie spodziewałam i miałam nadzieję, że pod piękną okładką kryje się wyjątkowa historia.
Kiedy Jackson, dziesięcioletni bohater książki, zauważa wędrującego Preskota, jest zdziwiony. Mgliście już tylko pamiętał, że miał kiedyś takiego wymyślonego przyjaciela. I to w dodatku kota. Wielkiego jak tygrys. Gadatliwego. Niewidzialnego. Kota, który lubi fioletowe żelki, kąpiele w pianie i jazdę na deskorolce. Preskot pojawił się ponownie w życiu chłopca, żeby mu pomóc. Ale jego pojawienie się zmusza Jackona do zmierzenia się z prawdą o tym, że kłócący się szeptem rodzice, stosy rachunków, znikające z domu rzeczy i brak jedzenia w lodówce oznaczają, że być może jego świat - po raz kolejny - rozsypie się na kawałki. Tylko czy wymyślony przyjaciel może coś poradzić na prawdziwe kłopoty?
Applegate po raz kolejny stworzyła wzruszającą, mądrą historię, której lektura łączy pokolenia. Porusza tu bardzo ważny temat związany z dziecięcą bezdomnością, pokazując od podszewki etapy, które zbliżają rodzinę do tej dramatycznej sytuacji. Pokazuje, jak zupełnie zwyczajni ludzie w dość niesprzyjających okolicznościach - związanych przede wszystkim z poważną chorobą ojca - zaczynają tracić grunt pod nogami i choć starają się ze wszystkich sił, nie są w stanie uniknąć najgorszego.
Cała ta bolesna i skomplikowana sytuacja pokazana jest oczami dziecka. Dziecka, które jak zwykle widzi więcej, niż chcą wierzyć jego rodzice. Dorośli, działając w najlepszej wierze, nie mówią swoim dzieciom całej prawdy o sytuacji, starają się bagatelizować obawy, robiąc dobrą minę do złej gry i wierząc, że oszczędzą Jacksonowi i Robin zmartwień. Tymczasem chłopiec dostrzega wiele niepokojących sygnałów i dostrzega korelacje z tym, co przeżył kilka lat wcześniej, zatem jest w stanie wyciągnąć wnioski, choć sam jeszcze nie jest gotów na ich zwerbalizowanie. Za to właśnie te tajemnice i niedomówienia, brak możliwości rozmowy z dorosłymi o swoich obawach, potęgują niepokój dziecka, czyniąc go w tej sytuacji bardziej bezbronnym. Przedstawiona w powieści sytuacja jest konkretna, ale uniwersalna zarazem, ponieważ uzmysławia nam, dorosłym odbiorcom, że najlepsze, co w sytuacjach stresowych możemy dla naszych dzieci zrobić, to z nimi rozmawiać. Pozostawienie niepokoju w sferze domysłów działa na niekorzyść nas wszystkich.
Autorka - z właściwą sobie swobodą - pisząc o tematach trudnych, dodaje do opowieści element nierealny, fantastyczny. Tym razem posługuje się wymyślonym przyjacielem Jacksona, który już po raz kolejny pojawia się w życiu chłopca. Preskot zdaje się nie istnieć, ale wie zadziwiająco wiele o sprawach, o których Jackson wiedzieć nie może (zna imię wymyślonego przyjaciela z dzieciństwa jego ojca), przez co wprowadza do historii pewną dozę magii. Jednak najważniejszym zadaniem Preskota jest pomoc Jacksonowi w zmierzeniu się z prawdą o sytuacji rodziny i dodania mu siły w konfrontacji z rodzicami.
Preskot jest dość konkretną (choć z magicznym pierwiastkiem) opowieścią o zagrożeniu bezdomnością rodziny, która stara się utrzymać na powierzchni, ale też bardzo uniwersalną historią o tym, jak ważna jest szczerość i prawda w obliczu trudności. I to prawda wobec innych i wobec siebie. Applegate pokazuje, jak ważne jest, by samemu być gotowym do zmierzenia się z wnioskami, jakie wyciągnęliśmy, lecz wciąż od siebie odsuwamy, a jednocześnie pokazuje, ile znaczy szczera rozmowa o sytuacji, jaką my, dorośli, możemy przeprowadzić z dziećmi. Ta książka przypomina, że dzieci wiele widzą i umieją zrozumieć, a najgorsze, co my, dorośli możemy zrobić, to bagatelizować ich lęki i unikać szczerej rozmowy o tym, co dzieje się w domu i wokół rodziny, a co przecież dzieci zawsze dotyczy.
Te trudne tematy podjęte są w pięknej, opowiedzianej bardzo prostymi słowami historii, którą z powodzeniem czytać można mając lat 9 czy 90. Jej międzypokoleniowe przesłanie chwyta za serce, a każdy element fabuły sprawia, że w gardle rośnie kula z waty. Jednocześnie jest to historia o miłości - między rodzeństwem i tej rodzicielskiej, która daje siłę, by zmierzyć się z każdą przeciwnością losu. O sile, którą czerpiemy z relacji z innymi. Choć momentami smutna i bardzo poruszająca, jest jednocześnie pełna ciepła i nadziei.
To jedna z tych wyjątkowych książek, które prostym językiem, a zarazem w niebanalny sposób mówią o sprawach najważniejszych i z których czerpać można garściami, niezależnie od wieku. Jej uniwersalność sprawia, że idealnie nadaje się do wspólnej lektury i może stanowić punkt wyjścia do wielu wartościowych rozmów. Nie zawiodła żadnej z pokładanych weń nadziei i jedynie obudziła apetyt na więcej tak cudnych fabuł.
Komentarze
Prześlij komentarz