Harlan Coben, Mów mi Win [Albatros]

 

Harlan Coben, Mów mi Win [Albatros]

Wciąż jeszcze pamiętam czasy, gdy powieści Harlana Cobena pochłaniałam jedna za drugą i elektryzowała mnie wieść o każdej nadchodzącej premierze. Potem jakoś emocje opadły i choć książki autora czytałam z przyjemnością, nie rzucałam się już jak wygłodniałe zwierzę na każdy kolejny tytuł. Jednak zapowiedź  Mów mi Win sprawiła, że poczułam znów dawny dreszcz emocji oczekiwania, ponieważ sam Windsor Horne Lockwood III był jedną z bardziej intrygujących postaci w serii książek z Myronem Bolitarem i bardzo chciałam zobaczyć go w roli głównej. Jednak nie do końca powieść spełniła pokładane w niej nadzieje...

Ale po kolei. Win, milioner i awanturnik, mężczyzna, który żyje zgodnie z własnym osobliwym kodeksem i zawsze dostaje to, czego chce, będzie miał do rozwikłania zagadkę, która dotyczy bezpośrednio jego rodziny. A przede wszystkim kuzynki Patricii, która ponad dwadzieścia lat temu, podczas napadu na posiadłość, została uprowadzona. Potem, przez wiele miesięcy, przetrzymywano ją i dręczono w chacie na pustkowiu. Kobiecie udało się uciec, ale jej oprawców nigdy nie odnaleziono. Podobnie jak dwóch cennych, skradzionych tej nocy obrazów. 

Aż do teraz. W jednym z apartamentów w Upper East Side zostaje ujawnione ciało mężczyzny, a także skradziony obraz Vermeera oraz walizka z inicjałami. Win nie wie, jak walizka i obraz trafiły do zabitego mężczyzny, jednak nie zamierza czekać, aż sprawę rozwikła FBI. Dysponując znacznymi zasobami i wykorzystując własne niezwykłe umiejętności postanawia przeprowadzić prywatne śledztwo, które - w założeniu - ma być wstępem do wymierzenia sprawiedliwości według własnych zasad.

Biorąc pod uwagę zawiązanie intrygi i jej przebieg, wraz z licznymi zwrotami akcji, umiejętnym myleniem tropów i odkrywaniem wielu warstw złożonej zagadki, można powiedzieć, że to Coben w całkiem niezłej formie. Powieść napisana jest bardzo w jego stylu i z pewnością usatysfakcjonuje niejednego wielbiciela autora. Rozpisana na wiele aktów, rozciągnięta na przestrzeni właściwie dziesięcioleci zagadka, która ma bezpośredni wpływ na bohatera i jego rodzinę jest dobrze przemyślana i w większości spójna, nawet jeśli wydaje się dość spektakularna i zawiła. Autor skutecznie wodzi nas za nos, a podrzucane tropy okazują się łączyć w zaskakujący sposób, prowadząc do rozwiązania, które jest spektakularne i niespodziewane. W tym względzie, jak również pod kątem budowania napięcia, prowadzenia akcji, jej tempa i zwrotów, autor nie zawiódł.

Nie zawiódł też podczas kreowania postaci drugo- i trzecioplanowych, a także pisania żywych, soczystych dialogów, które wspomagają dynamikę całej historii. Jest na kartach tej powieści kilka bardzo ciekawych, zdecydowanych, silnych kobiet, które z powodzeniem mogłyby dostać wiodące role w samodzielnych fabułach, tu zaś wnoszą ikrę i doskonale współgrają z silną osobowością Wina. One również podnoszą temperaturę samej powieści i mają znaczący wkład w tę historię.

Dlaczego więc nie czuję się w pełni usatysfakcjonowana? Wszystko przez... pierwszoosobową narrację. Autor chciał - zdaje się - dać czytelnikom możliwość bliższego poznania bohatera, który dotąd  był dodatkiem - fantastycznym, lecz jednak dodatkiem - do Myrona, jednak decydując się na pokazanie historii z perspektywy Wina, nie uniknął kilku pułapek, jakie ten typ narracji stawia przed autorami. Otóż pierwszoosobowa narracja pozwala wniknąć w myśli bohatera i lepiej oddać jego emocje, jednak nie należy iść w tym za daleko. Coben niestety przekroczył pewną umowną granicę.

Otóż Win, opisując nam siebie, nie pisze tylko o swoich emocjach i przemyśleniach, nie tylko ocenia własne działania i próbuje je umotywować. On również opisuje sam siebie. I robi to w sposób właściwy dla narracji trzecioosobowej (choć wciąż w pierwszej osobie), analizując swój wygląd, sylwetkę, ubiór tak dokładnie, że wydaje się to nienaturalne. Opisy, które przyjdzie nam przeczytać, wydają się wręcz nienaturalne, nawet jeśli uwzględnimy pewne narcystyczne aspekty osobowości samego Wina. Jest to rysa na całości, która z każdym kolejnym opisem i autoanalizą staje się coraz bardziej wyraźna i uciążliwa i mnie osobiście wyraźnie wybijała z rytmu, budząc pewien rodzaj niesmaku. I żeby było jasne - choć nie jestem wielką fanką narracji pierwszoosobowej, nie deprecjonuję z jej powodu wartości książek. Jednak tym razem nie mogłam pozbyć się wrażenia, że wolałabym, aby autor nie skupiał się tak bardzo na fizycznych stronach bohatera i pozostawił go nieco bardziej niedookreślonego. Tym bardziej że po książkę sięgną w dużej mierze czytelnicy, który Windsora Horne'a Lockwooda III poznali już wcześniej i co nieco o nim wiedzą.

Na koniec chciałabym napisać słów kilka o audiobooku dostępnym w dniu premiery książki na EmpikGo, ponieważ to za jego pośrednictwem śledziłam fabułę powieści. Realizacja dźwiękowa, która zasługuje na określenie "superprodukcji audio", jest zdecydowanie godna uwagi. Gwiazdorska obsada - Paweł Małaszyński jako Win (i tym samym narrator powieści), Olga Bołądź jako Patricia, Mirosław Zbrojewicz jako P.T. - nadaje ton produkcji, którą świetnie dopełniają pozostali lektorzy, a wisienką na torcie są efekty dźwiękowe i muzyczne, które zamieniają audiobook w słuchowisko. W ten sposób realizatorzy nagrania przenieśli czytelniczą rozrywkę na wyższy poziom i jeśli macie taką możliwość, zachęcam was do słuchania. 

Autor: Harlan Coben
Tytuł: Mów mi Win
Tłumacz: Magdalena Słysz
Wydawca: wydawnictwo Albatros
Audiobook dostępny w EmpikGo


Komentarze

Popularne posty