Emilia Becker, Marcel i czas [Kocur Bury]
Nie odkryję Ameryki, mówiąc, że jednym z najbardziej deficytowych elementów naszego życia jest obecnie czas. Wszystko wokół pędzi coraz szybciej i my dajemy się porwać temu pędowi niczym upiory w dzikim gonie. Nie da się ukryć, że do pewnego stopnia jest to tempo narzucone przez czynniki zewnętrzne - pracę i obowiązki, choć i my sami dorzucamy do niego swoje trzy grosze, wciągając w tę gonitwę kolejne osoby, w tym nasze dzieci. Niejednokrotnie mamy jak najlepsze intencje, nie zmienia to faktu, że nasze działania mogą odebrać im tym samym coś niepowtarzalnego. A najgorsze jest to, że większość z nas dobrze o tym wie, ale raz za razem spycha tę wiedzę w zakamarki pamięci. A potem czytamy z dziećmi taką książkę...
Marcel i czas to historia pewnej całkiem sympatycznej rodziny. Marcel, tytułowy bohater, ma kochających, choć bardzo zapracowanych rodziców. Żeby usprawnić funkcjonowanie rodziny, mama tworzy tygodniowe harmonogramy, w których wszystkie aktywności rozpisane są co do minuty. Ponadto, dbając o intelektualny rozwój syna, rodzice zapisują go na mnóstwo pozalekcyjnych zajęć, choć niekoniecznie takich, jakie chłopiec wybrałby sam dla siebie.
Nawet wakacje okazują się być czasem zaplanowanym w najmniejszym szczególe. Obóz, rodzinna wycieczka do Indii, gdzie wciąż popędzani są przez przewodniczkę, i ostatnie dwa tygodnie z opiekunką. I właśnie to ostatnie ogniwo zawodzi, a Marcel ma trafić pod opiekę dziadka. Choć nam wydaje się to całkiem dobrym pomysłem, to Marcel wcale nie jest przekonany, ponieważ dziadka właściwie nie zna. Dziadek wcześniej też był bardzo zapracowanym człowiekiem - uznanym wykładowcą, uczestnikiem konferencji i autorem książek, który nigdy nie miał okazji zajmować się dzieckiem. Skazani na siebie dziadek i chłopiec odkryją jednak, że mają do rozwikłania pewną zagadkę, która sprawi, że zupełnie inaczej spojrzą na spędzany wspólnie czas.
Marcel i czas to świetnie wymyślona i napisana historia dla młodych czytelników, która bawi i wzrusza. Z pewnością spodoba się dzieciom w różnym wieku - zwłaszcza wczesnoszkolniakom, ale i 10- czy 11-latkom. Ale najlepsze, co możecie jako rodzice zrobić, to czytać ją wspólnie z dziećmi. Bo jej przesłanie jest skierowane w równym - jeśli nie większym - stopniu do nas, co do najmłodszych. Ta książka przypomina także dorosłym, że najlepszym, czym możemy obdarować nasze dzieci, jest nasz czas i uwaga. Nie zastąpią tego żadne, nawet najbardziej spektakularne wakacje ani tym bardziej rozwijające zajęcia pozalekcyjne. Nasze dzieci najbardziej potrzebują naszej uwagi i nic tego nie zastąpi. Nawet jeśli dobrze to wiecie, warto przy okazji lektury sobie o tym przypomnieć. Emilia Backer zadbała o to, byśmy to sobie uświadomili, ale też daje nam pretekst do szczerych rozmów z dziećmi o tym, jak postrzegają swoją codzienność. Czy naprawdę interesują je wszystkie zajęcia, na które z takim poświęceniem je dowozimy? Może wolałyby inne, a może wolałyby zwyczajnie się ponudzić? Może tak bardzo myślimy o ich przyszłości, że zapominamy, że jest też tu i teraz dzieciństwo, którego nie da się odzyskać i przeżyć ponownie.
Pamiętacie taki wiersz Danuty Wawiłow Szybko? Zdaje się, że była też piosenka...
Szybko, zbudź się, szybko, wstawaj!
Szybko, szybko, stygnie kawa!
Szybko, zęby myj i ręce!
Szybko, światło gaś w łazience!
Szybko, tata na nas czeka!
Szybko, tramwaj nam ucieka!
Szybko, szybko, bez hałasu!
Szybko, szybko, nie ma czasu!
Na nic nigdy nie ma czasu?
A ja chciałbym przez kałuże
iść godzinę albo dłużej,
trzy godziny lizać lody,
gapić się na samochody
i na deszcz, co leci z góry,
i na żaby, i na chmury,
cały dzień się w wannie chlapać
i motyle żółte łapać
albo z błota lepić kule
i nie spieszyć się w ogóle...
Chciałbym wszystko robić wolno,
ale mi nie wolno? *
Przytaczam go, ponieważ doskonale koresponduje z przesłaniem książki. Mądrej i jednej z bardziej poruszających, jakie ostatnio czytaliśmy razem z Wojtkiem. Ten świetny tekst można wykorzystać w rozmowie z własnymi dziećmi, ale myślę, że z powodzeniem można odwołać się do niego na lekcjach wychowawczych z dziećmi w szkole. Daje podstawę do poruszenia wielu ważkich tematów i skupienia się na perspektywie dzieci. Dzięki dużej wrażliwości autorki tekst oddziałuje na odbiorców w każdym wieku, skłania do refleksji i prowokuje do rozmowy. To lektura na dwa, trzy popołudnia czy wieczory, dzięki czemu nawet młodszym odbiorcom nie umkną najważniejsze elementy i czytelnie wybrzmi przesłanie, a jednocześnie tekst nie jest zbyt uproszczony i pozwala cieszyć się rozwojem wydarzeń i odkrywaniem kolejnych elementów zagadki wraz z Marcelem szukającym... straconego czasu.
Na koniec dodam, że i w warstwie wizualnej książka jest dopracowana. Opatrzona ilustracjami Małgorzaty Kwapińskiej historia jest atrakcyjna dla młodego odbiorcy, a barwne strony i sympatyczne twarze bohaterów pozytywnie nastrajają do lektury. Są pełne ciepła, tak jak ciepły i przyjazny jest stworzony przez Emilię Becker tekst.
Tak mądra i wartościowa pozycja powinna trafić do każdej domowej biblioteczki. Być może stanie się impulsem dla dzieci, które dzięki niej będą umiały lepiej wyrazić swoje pragnienia, dorosłym zaś przypomną o tym, że "zwolnić" nie zawsze znaczy "zmarnować czas".
Autor: Emilia Becker
Tytuł: Marcel i czas
Ilustracje: Małgorzata Kwapińska
Wydawca: Kocur Bury
* cyt. za https://www.anikino.pl/czytanki/282-danuta-wawilow-szybko
Komentarze
Prześlij komentarz