Boguś Janiszewski, Max Skorwider, Rewolucje [Wydawnictwo Albus]
Są takie książki, na które czeka się od pierwszej zasłyszanej wzmianki. Na Rewolucje czekaliśmy z Wojtkiem od chwili przerzucenia ostatniej strony Murów. Bo Mury okazały się fantastyczną, wspaniałą, oryginalną lekturą i tylko zaostrzyły apetyt na więcej. Zatem przebieraliśmy palcami, czekając na "ciąg dalszy" tej przygody i kiedy książka do nas trafiła, rzuciliśmy wszystko inne, żeby ją przeczytać.
Tytuł książki oczywiście jasno wskazuje, co jest jej przedmiotem, jednak, znając odrobinę dokonania Janiszewskiego i Skorwidera można się spodziewać, że ujęcie tematu może nas w kilku miejscach zaskoczyć. Bo o czym myślicie, słysząc hasło "rewolucje"? Raczej ta hormonalna i żołądkowa pojawią się na dalszym planie. A jednak... to też są rewolucje, prawda?
Tytuł książki oczywiście jasno wskazuje, co jest jej przedmiotem, jednak, znając odrobinę dokonania Janiszewskiego i Skorwidera można się spodziewać, że ujęcie tematu może nas w kilku miejscach zaskoczyć. Bo o czym myślicie, słysząc hasło "rewolucje"? Raczej ta hormonalna i żołądkowa pojawią się na dalszym planie. A jednak... to też są rewolucje, prawda?
Czego zatem możecie się po książce spodziewać? Na wstępie kilku słów wyjaśnienia samego słowa "rewolucja". Prosto, bez zbędnego rozwlekania sprawy, ale przede wszystkim zrozumiale. Kolejne strony wykorzystują schemat, który został wypracowany w Murach właśnie - czyli na rozkładówkach omawiane są kolejne rewolucje. Każda taka rozkładówka to ilustracja, opis danej rewolucji i metryczka, która streszcza najważniejsze informacje o tym, kiedy i gdzie rewolucja miała miejsce, jakiego była rodzaju (naukowa, polityczna etc.), czy była krwawa, jaki był jej cel, co zmieniła i co po niej zostało.
Rewolucje, z którymi spotka się czytelnik na kartach książki, należą do szerokiego spektrum rozumienia tego pojęcia, nawet odrobinę metaforycznego, a jednak wszystkie wpisują się w "rewolucyjny" model. Odpowiedzialny za tekst Boguś Janiszewski doskonale potrafi wyjaśnić, dlaczego w danym przypadku mowa o rewolucji, dlaczego jest ona godna uwagi, co ją wywołało i jak wpłynęła ona na ludzi.
Rewolucje, z którymi spotka się czytelnik na kartach książki, należą do szerokiego spektrum rozumienia tego pojęcia, nawet odrobinę metaforycznego, a jednak wszystkie wpisują się w "rewolucyjny" model. Odpowiedzialny za tekst Boguś Janiszewski doskonale potrafi wyjaśnić, dlaczego w danym przypadku mowa o rewolucji, dlaczego jest ona godna uwagi, co ją wywołało i jak wpłynęła ona na ludzi.
Po raz kolejny jestem pod wrażeniem tekstu książki - ponownie dalekiego od uładzonych encyklopedycznych treści. Jest tu prostota przekazu, mnóstwo luzu i humoru, inspirujące podejście do tematu. I zaufanie, że nawet młody odbiorca jest w stanie te treści zrozumieć i przyswoić. Lektura książki ma w sobie lekkość, która przypomina swobodną wypowiedź gawędziarza - ogrom wiedzy, ciekawe ujęcie tematu, klarowny język. W tym ujęciu nawet trudne pojęcia i tematy stają się jasne i łatwo przyswajalne.
Max Skorwider po raz kolejny w charakterystyczny dla siebie sposób wzbogaca tekst ilustracjami. Kolorowymi, wyrazistymi, wielowarstwowymi, a także - ze szczyptą humoru. Nie mają nic wspólnego z "grzecznymi", bajkowymi ilustracjami z książeczek dla dzieci. To kolaże, na które składają się różne elementy związane z omawianym zagadnieniem - ludzie, miejsca, symbole... Raz jeszcze "studiowanie" ilustracji staje się równie wspaniałą przygodą jak lektura tekstu. Oczywiście nie wszystkie elementy będą dla młodego odbiorcy czytelne, ale to niesamowita frajda, kiedy można je studiować razem z dzieckiem, omawiać, wyjaśniać, wzbogacając jednocześnie to, co zostało przekazane w warstwie tekstowej. Bo warto to podkreślić - w tej książce i tekst, i ilustracje są nośnikami treści.
Max Skorwider po raz kolejny w charakterystyczny dla siebie sposób wzbogaca tekst ilustracjami. Kolorowymi, wyrazistymi, wielowarstwowymi, a także - ze szczyptą humoru. Nie mają nic wspólnego z "grzecznymi", bajkowymi ilustracjami z książeczek dla dzieci. To kolaże, na które składają się różne elementy związane z omawianym zagadnieniem - ludzie, miejsca, symbole... Raz jeszcze "studiowanie" ilustracji staje się równie wspaniałą przygodą jak lektura tekstu. Oczywiście nie wszystkie elementy będą dla młodego odbiorcy czytelne, ale to niesamowita frajda, kiedy można je studiować razem z dzieckiem, omawiać, wyjaśniać, wzbogacając jednocześnie to, co zostało przekazane w warstwie tekstowej. Bo warto to podkreślić - w tej książce i tekst, i ilustracje są nośnikami treści.
Rewolucje to książka bardzo w treści bogata. Wprowadza pojęcie, podaje przykłady - bardzo różnorodne. Jest w niej miejsce także na rozróżnienie i krótkie omówienie różnych typów rewolucji, wzmiankę o kontrrewolucji i ewolucji - ujęcie tematu jest tak wszechstronne, jak tylko można po twórcach książki oczekiwać. Przede wszystkim autorzy pokazali, że rewolucje mogą być krwawe i bezkrwawe, z naszego punktu widzenia możemy oceniać się jako dobre, i jako złe, ale przede wszystkim, że nie są czymś, co działo się kiedyś, ale że dzieją się także tu i teraz, nawet jeśli nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę.
Książka dopracowana jest w każdym szczególe - pomysł, tekst, ilustracje, wydanie... Nie do przecenienia jest jej wartość poznawcza, wprowadzenie dziecka w tematy powszechnie uznawane za "dorosłe", podjęcie ważnych społecznie problemów w ciekawej i przyjaznej dla dziecka formie.
Być może obawiacie się, że "rewolucyjne" tematy nie będą dla waszych dzieci zrozumiałe, że to książka "na wyrost", ale ja powiedziałabym, że to książka "perspektywiczna". W towarzystwie rodzica może tę publikację poznawać także wczesnoszkolniak - być może będzie potrzebować kilku wyjaśnień, być może nie, ale... nie odmawiajcie sobie tej przyjemności. Gwarantuję, że warto.
Jestem tą książką równie zachwycona, jak byłam zachwycona Murami. I - zerkając na ostatnią stronę - już ostrzę sobie ząbki na Subkultury!
Książka dopracowana jest w każdym szczególe - pomysł, tekst, ilustracje, wydanie... Nie do przecenienia jest jej wartość poznawcza, wprowadzenie dziecka w tematy powszechnie uznawane za "dorosłe", podjęcie ważnych społecznie problemów w ciekawej i przyjaznej dla dziecka formie.
Być może obawiacie się, że "rewolucyjne" tematy nie będą dla waszych dzieci zrozumiałe, że to książka "na wyrost", ale ja powiedziałabym, że to książka "perspektywiczna". W towarzystwie rodzica może tę publikację poznawać także wczesnoszkolniak - być może będzie potrzebować kilku wyjaśnień, być może nie, ale... nie odmawiajcie sobie tej przyjemności. Gwarantuję, że warto.
Jestem tą książką równie zachwycona, jak byłam zachwycona Murami. I - zerkając na ostatnią stronę - już ostrzę sobie ząbki na Subkultury!
Komentarze
Prześlij komentarz