Boguś Janiszewski, Max Skorwider, Mury
Kiedy na targach książki wałęsam się między stoiskami, zazwyczaj najwięcej czasu spędzam na tych należących do wydawców, którzy specjalizują się w książkach dla dzieci. Zawsze wtedy udaje mi się odkryć pozycje, które umknęły mojej uwadze, a koniecznie powinny znaleźć się w naszej biblioteczce. I właśnie w taki sposób, na stoisku Wydawnictwa Albus, odkryłam książkę Bogusia Janiszewskiego i Maxa Skorwidera pt. Mury. I wiedziałam, że to jest to, co zachwyci Wojtka.
Mury? - zapytacie z niedowierzaniem. - Co ciekawego może być w murach. One są, stoją, marnieją. A jednak okazuje się, że to właśnie mury potrafią być punktem wyjścia do wspaniałej opowieści - o historii, o ludziach, o murach rzeczywistych i metaforycznych.
Na wstępie młody czytelnik dowiaduje się, po co właściwie są mury i czy rzeczywiście kiedyś były one bardziej popularne. Potem zaczynamy wyprawę od Wielkiego Muru Chińskiego, przez mury Jerycha, mur berliński, mur getta... Poznajemy techniki zdobywania murów, a także mury, które na pierwszy rzut oka murami byśmy nie nazwali. Jest Wall of Knowledge, barykada, mural (tak, jest i o Banksym). Najróżniejsze rodzaje muru prowadzą nas do rozważań o murach między ludźmi.
Na każdy "temat" składa się rozmieszczona na rozkładówce ilustracja, coś w stylu metryczki z datą, informacjami o czasie powstania i wymiarach muru, oraz tekst, opowiadający o "obiekcie", któremu jest poświęcony. W sumie otrzymujemy nieco ponad pięćdziesiąt stron książki, która po prostu zachwyca.
Zachwycają ilustracje - wykonane typową dla Skrowidera kreską, oddające jego styl. Nie przypominają uładzonych rysunków z typowych dziecięcych książeczek, za to nadają całej publikacji niebanalnego charakteru. Co więcej - ilustracje nie są po prostu graficznym przedstawieniem wybranego zagadnienia. Przypominają bardziej kolaże, na które składają się miejsca i związane z miejscami postaci - historyczne, współczesne, prawdziwe i fikcyjne. W ten sposób samo "studiowanie" ilustracji okazuje się świetną zabawą. Tym większą, że powtarzalną, bo przecież z roku na rok dziecko będzie miało większą świadomość i wiedzę kulturową i więcej tropów na obrazkach odnajdzie. A i dorosły ma z tego wyszukiwania frajdę.
Zachwyca także tekst, który nie ma w sobie nic z uładzonych, niemal encyklopedycznych treści. Napisany jest językiem swobodnym, zawiera i kolokwializmy, i ważne informacje, i swobodne przemyślenia. Jego lektura przypomina swobodną rozmowę z opowiadającą ciekawe historie osobą. Rozmowę, w której właśnie jest miejsce na dygresje, kolokwializmy i przemyślenia. Ta swoboda wypowiedzi czyni tekst bliższy właśnie młodemu odbiorcy, który z równą swobodą przyswaja ciekawe wiadomości. Skomplikowane pojęcia i tematy stają się proste i zrozumiałe.
Autorzy w swojej książce opowiadają o murach historycznych, legendarnych i współczesnych, by doprowadzić młodego czytelnika do metaforyki muru jako bariery między ludźmi. Finałowe pytanie, dotyczące budowania murów lub mostów - to najlepsza puenta tej niesamowitej książki, która ma niezwykłą wartość nie tylko ze względu na fakty, ale i naukę, jaką w sobie zawiera i jaką subtelnie przekazuje młodemu czytelnikowi.
Jestem pod wrażeniem całej tej publikacji - dopracowanej zarówno jako pomysł, w warstwie tekstowej, graficznej i edytorskiej. Jej wartość poznawcza jest nie do przecenienia, tak jak nie do przecenienia jest fakt podjętych ważnych społecznie problemów. A wszystko to w ciekawej i przystępnej dla dziecka formie.
Wojtek oczywiście zachwycił się, że książka podejmuje tak interesujący go temat muru berlińskiego, Stoczni Gdańskiej i kwestii getta, ale z ogromnym zainteresowaniem poznał też wszelkie nieznane sobie historie. Właściwie nie mógł się od niej oderwać, a pytań sprowokowała co niemiara. I to niezwykle mnie cieszy, bo oznacza, że doskonale zrozumiał płynący z pozycji przekaz. Co jeszcze bardziej znamienne, po lekturze książka nie powędrowała na regał, ale Wojtek przegląda ją i podczytuje. Czy może być lepsza rekomendacja?
Komentarze
Prześlij komentarz