Przemysław Semczuk, Cyklon [Świat Książki]
Przemysław Semczuk należy do tych autorów, których książki są dla mnie pewnym wyborem. Cenię go przede wszystkim za niesamowite reportaże o polskich seryjniakach i ogrom wkładanej w pisanie pracy, ale jakiś czas temu przekonałam się, że i z fabułą radzi sobie nie najgorzej. Ale to chyba nie zdziwi nikogo, kto choć raz uczestniczył w prelekcji czy spotkaniu z autorem - ktoś, kto tak opowiada, po prostu musi pisać dobre książki.
Dlatego kiedy na początku roku dostałam szansę na przedpremierową lekturę Cyklonu - w przedredakcyjnej jeszcze wersji - nie wahałam się ani chwili i rzuciłam wszystko, by jak najszybciej książkę przeczytać. Niestety, tamta wersja pozostawiła mnie z uczuciem niedosytu, jako że nie miała jeszcze zakończenia (ładnie to tak sobie pogrywać z czytelnikiem, Panie Autorze?). Na szczęście jakiś czas później moja ciekawość została zaspokojona i mogłam podjąć się oceny książki jako całości. Teraz, po lekturze wersji ostatecznej, tylko utwierdziłam się co do wcześniejszych wniosków.
Książkę otwiera prolog, którego akcja rozgrywa się w sierpniu 1944 roku w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Ale - wbrew pozorom - to nie jest zapowiedź książki o tematyce obozowej (choć i Auschwitz-Birkenau ma tu do odegrania swoją rolę), bowiem przenosimy się zaraz do roku 2005. Kasia, młoda, energiczna bizneswoman, właśnie chowa swoją matkę. Kobieta niedawno poznała swoją starszą siostrę, o której istnieniu nie miała pojęcia. Teraz obie pragną wyjaśnić, dlaczego Małgorzata została oddana do adopcji i właśnie pogrzeb wydaje im się najlepszą ku temu okazją. Nie spodziewają się jednak, dokąd zaprowadzi je kopanie w rodzinnej historii...
Dlatego kiedy na początku roku dostałam szansę na przedpremierową lekturę Cyklonu - w przedredakcyjnej jeszcze wersji - nie wahałam się ani chwili i rzuciłam wszystko, by jak najszybciej książkę przeczytać. Niestety, tamta wersja pozostawiła mnie z uczuciem niedosytu, jako że nie miała jeszcze zakończenia (ładnie to tak sobie pogrywać z czytelnikiem, Panie Autorze?). Na szczęście jakiś czas później moja ciekawość została zaspokojona i mogłam podjąć się oceny książki jako całości. Teraz, po lekturze wersji ostatecznej, tylko utwierdziłam się co do wcześniejszych wniosków.
Książkę otwiera prolog, którego akcja rozgrywa się w sierpniu 1944 roku w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Ale - wbrew pozorom - to nie jest zapowiedź książki o tematyce obozowej (choć i Auschwitz-Birkenau ma tu do odegrania swoją rolę), bowiem przenosimy się zaraz do roku 2005. Kasia, młoda, energiczna bizneswoman, właśnie chowa swoją matkę. Kobieta niedawno poznała swoją starszą siostrę, o której istnieniu nie miała pojęcia. Teraz obie pragną wyjaśnić, dlaczego Małgorzata została oddana do adopcji i właśnie pogrzeb wydaje im się najlepszą ku temu okazją. Nie spodziewają się jednak, dokąd zaprowadzi je kopanie w rodzinnej historii...
Cyklon to powieść oparta na prawdziwej historii, którą autor opisał w 2007 roku w "Newsweeku" w reportażu Bali się całe życie. Znajdziecie go również w książce. Autor próbował zweryfikować wiele informacji o rodzinie swoich bohaterów, ale nie wszystko znalazło swoje potwierdzenie w archiwach. Jednak materiału miał aż nadto, by stworzyć powieść, która dostarczy czytelnikom mnóstwa emocji.
Główna linia fabularna rozgrywa się podczas stypy, w czasie której Kasia i Małgorzata rozpoczynają grzebanie w rodzinnych tajemnicach. Choć zależy im na uzyskaniu konkretnej informacji, ich działania wywołują lawinę. Zgromadzeni przy stole żałobnicy zaczynają wyjawiać kolejne sekrety, rozdrapują rany. Na jaw wychodzą wszelkie nieporozumienia, zadry i żale. Semczuk zaczyna swoją opowieść z wysokiego C, nastrajając czytelnika na ogrom emocji i doskonale rozgrywa swoją historię, wciągając nas w oko rodzinnego cyklonu. Nie mamy szans pozostać obojętnymi, bo kiedy jedna tajemnica goni drugą, czytelnik pragnie poznać odpowiedzi na wszystkie pytania.
Dzięki retrospekcjom przeplatającym główną linię fabularną, dostajemy wgląd w przeszłość poszczególnych uczestników rodzinnej dramy i stajemy się świadkiem konsekwencji, jakie ponieść musieli właśnie z powodu kumulacji tajemnic. Nikt właściwie nie zostaje oszczędzony, a czytelnik z wypiekami na twarzy czeka, jakie jeszcze karty odkryje przed nim autor.
Lektura Cyklonu przypomina archeologiczne wykopaliska, gdy warstwa po warstwie odgarniamy ziemię skrywającą relikty minionych wieków. Tyle że tu nie szukamy artefaktów, ale tej jednej głównej tajemnicy, która spowodowała nawarstwienie wszystkich kolejnych. Miałam tę niewątpliwą przyjemność czytać po raz pierwszy powieść bez znajomości reportażu Semczuka i z prawdziwą przyjemnością dałam się porwać rodzinnej burzy, wraz z Kasią i Małgorzatą prąc pod wiatr do najgłębiej ukrytych w szafie trupów. Za drugim razem zaś znałam już tajemnicę Lubuschów i nadal czerpałam przyjemność z lektury, bowiem tym razem przyglądałam się, jak wspomniana tajemnica rzutowała na kolejne pokolenia i wszystkich członków rodziny, a także na osoby postronne. Dlatego uważam, że niezależnie od stanu waszej wiedzy przed przystąpieniem do lektury, będziecie usatysfakcjonowani.
Semczuk doskonale podtrzymuje napięcie, stopniowo odpalając kolejne "bomby" i przeprowadza wiwisekcję rodziny, odsłaniając nie tylko to, co skrywali przed światem, ale i zadry tkwiące głęboko w poszczególnych bohaterach, uwalniając rodzinne animozje i pokazując, że tajemnica, która miała chronić, tak naprawdę wszystkich dookoła niszczyła.
Autor zgrabnie miesza fakty i fikcję, splatając je w nierozerwalną całość, w której trudno doszukać się granic tego, co wydarzyło się naprawdę, a tego, co zostało dopowiedziane. Myślę, że to jeden z powodów, dla których lektura jest tak wciągająca i wraz z postępem fabuły coraz trudniej ją odłożyć. I choć w największym stopniu pozostaję fanką Semczuka reportażysty, to muszę przyznać, że to najlepsza z jego powieści.
Historia opisana w Cyklonie jest wręcz niewiarygodna, a przecież zdarzyła się naprawdę. Dzięki tej powieści czytelnik ma szansę poznać kolejne karty z historii naszego kraju, a także nieco uporządkowanych faktów związanych z obozem Auschwitz-Birkenau, umiejętnie wplecionych w fabułę. Największą rolę odgrywa tu jednak emocjonalne tornado, które rzutuje na czytelnika. Każda odkryta karta jedynie zaostrza apetyt na więcej. A kiedy już kurz opada i widzimy ogrom strat, do jakich doprowadziła tajemnica Eduarda Lubuscha, chciałoby się powiedzieć, że prawda wyzwala, ale czasem szkody są już zbyt wielkie. Ja osobiście czuję, że zostałam także z pytaniem, czy lata temu, w tamtej sytuacji społeczno-politycznej, prawda również działałaby wyzwalająco...
Na uznanie zasługuje też fakt wykorzystania przy wyborze tytułu przez autora wieloznaczności słowa "cyklon". Z jednej strony nasuwa on skojarzenia z cyklonem B, środkiem chemicznym wykorzystywanym przez nazistów do uśmiercania więźniów, w drugim - z niszczycielską mocą zjawiska atmosferycznego. Oba odniesienia doskonale pasują do fabuły książki.
Cyklon to powieść, którą z przyjemnością wam polecam. Świetny dobór tematu poprzedzony starannym - jak zawsze w przypadku autora - researchem, dobrze nakreślone postaci - po trosze prawdziwe, po trosze wykreowane, doskonale prowadzona fabuła i zbudowane napięcie, gęsta atmosfera... Książka z pewnością spodoba się fanom autora i miłośnikom gatunku. Tak jak Semczuk daje się poznać w czasie spotkań autorskich czy choćby na Instagramie jako fantastyczny gawędziarz, tak właśnie przekuwa swe umiejętności snucia opowieści w fabularną historię w swojej książce. Rysuje przed naszymi oczami rodzinny dramat i niemal niezauważalnie wciąga nas w niego emocjonalnie. Czego można chcieć więcej?
Autor: Przemysław Semczuk
Tytuł: Cyklon
Wydawca: wydawnictwo Świat Książki
Główna linia fabularna rozgrywa się podczas stypy, w czasie której Kasia i Małgorzata rozpoczynają grzebanie w rodzinnych tajemnicach. Choć zależy im na uzyskaniu konkretnej informacji, ich działania wywołują lawinę. Zgromadzeni przy stole żałobnicy zaczynają wyjawiać kolejne sekrety, rozdrapują rany. Na jaw wychodzą wszelkie nieporozumienia, zadry i żale. Semczuk zaczyna swoją opowieść z wysokiego C, nastrajając czytelnika na ogrom emocji i doskonale rozgrywa swoją historię, wciągając nas w oko rodzinnego cyklonu. Nie mamy szans pozostać obojętnymi, bo kiedy jedna tajemnica goni drugą, czytelnik pragnie poznać odpowiedzi na wszystkie pytania.
Dzięki retrospekcjom przeplatającym główną linię fabularną, dostajemy wgląd w przeszłość poszczególnych uczestników rodzinnej dramy i stajemy się świadkiem konsekwencji, jakie ponieść musieli właśnie z powodu kumulacji tajemnic. Nikt właściwie nie zostaje oszczędzony, a czytelnik z wypiekami na twarzy czeka, jakie jeszcze karty odkryje przed nim autor.
Lektura Cyklonu przypomina archeologiczne wykopaliska, gdy warstwa po warstwie odgarniamy ziemię skrywającą relikty minionych wieków. Tyle że tu nie szukamy artefaktów, ale tej jednej głównej tajemnicy, która spowodowała nawarstwienie wszystkich kolejnych. Miałam tę niewątpliwą przyjemność czytać po raz pierwszy powieść bez znajomości reportażu Semczuka i z prawdziwą przyjemnością dałam się porwać rodzinnej burzy, wraz z Kasią i Małgorzatą prąc pod wiatr do najgłębiej ukrytych w szafie trupów. Za drugim razem zaś znałam już tajemnicę Lubuschów i nadal czerpałam przyjemność z lektury, bowiem tym razem przyglądałam się, jak wspomniana tajemnica rzutowała na kolejne pokolenia i wszystkich członków rodziny, a także na osoby postronne. Dlatego uważam, że niezależnie od stanu waszej wiedzy przed przystąpieniem do lektury, będziecie usatysfakcjonowani.
Semczuk doskonale podtrzymuje napięcie, stopniowo odpalając kolejne "bomby" i przeprowadza wiwisekcję rodziny, odsłaniając nie tylko to, co skrywali przed światem, ale i zadry tkwiące głęboko w poszczególnych bohaterach, uwalniając rodzinne animozje i pokazując, że tajemnica, która miała chronić, tak naprawdę wszystkich dookoła niszczyła.
Autor zgrabnie miesza fakty i fikcję, splatając je w nierozerwalną całość, w której trudno doszukać się granic tego, co wydarzyło się naprawdę, a tego, co zostało dopowiedziane. Myślę, że to jeden z powodów, dla których lektura jest tak wciągająca i wraz z postępem fabuły coraz trudniej ją odłożyć. I choć w największym stopniu pozostaję fanką Semczuka reportażysty, to muszę przyznać, że to najlepsza z jego powieści.
Historia opisana w Cyklonie jest wręcz niewiarygodna, a przecież zdarzyła się naprawdę. Dzięki tej powieści czytelnik ma szansę poznać kolejne karty z historii naszego kraju, a także nieco uporządkowanych faktów związanych z obozem Auschwitz-Birkenau, umiejętnie wplecionych w fabułę. Największą rolę odgrywa tu jednak emocjonalne tornado, które rzutuje na czytelnika. Każda odkryta karta jedynie zaostrza apetyt na więcej. A kiedy już kurz opada i widzimy ogrom strat, do jakich doprowadziła tajemnica Eduarda Lubuscha, chciałoby się powiedzieć, że prawda wyzwala, ale czasem szkody są już zbyt wielkie. Ja osobiście czuję, że zostałam także z pytaniem, czy lata temu, w tamtej sytuacji społeczno-politycznej, prawda również działałaby wyzwalająco...
Na uznanie zasługuje też fakt wykorzystania przy wyborze tytułu przez autora wieloznaczności słowa "cyklon". Z jednej strony nasuwa on skojarzenia z cyklonem B, środkiem chemicznym wykorzystywanym przez nazistów do uśmiercania więźniów, w drugim - z niszczycielską mocą zjawiska atmosferycznego. Oba odniesienia doskonale pasują do fabuły książki.
Cyklon to powieść, którą z przyjemnością wam polecam. Świetny dobór tematu poprzedzony starannym - jak zawsze w przypadku autora - researchem, dobrze nakreślone postaci - po trosze prawdziwe, po trosze wykreowane, doskonale prowadzona fabuła i zbudowane napięcie, gęsta atmosfera... Książka z pewnością spodoba się fanom autora i miłośnikom gatunku. Tak jak Semczuk daje się poznać w czasie spotkań autorskich czy choćby na Instagramie jako fantastyczny gawędziarz, tak właśnie przekuwa swe umiejętności snucia opowieści w fabularną historię w swojej książce. Rysuje przed naszymi oczami rodzinny dramat i niemal niezauważalnie wciąga nas w niego emocjonalnie. Czego można chcieć więcej?
Autor: Przemysław Semczuk
Tytuł: Cyklon
Wydawca: wydawnictwo Świat Książki
Chętnie sięgam po książki o podobnej tematyce, więc może zajrzę i do tej, skoro tak chwalisz autora. Ja nie znam jeszcze żadnej jego książki.
OdpowiedzUsuńKoniecznie! To świetna książka!
Usuń