Zuzanna Kisielewska, Nolens volens, czyli chcąc nie chcąc [Wydawnictwo Druganoga]


Zuzanna Kisielewska, Nolens volens, czyli chcąc nie chcąc

Po latach zakuwania łacińskiej deklinacji, słówek, końcówek i fragmentów utworów poetyckich (do dziś potrafię wyrecytować z pamięci i z właściwymi akcentami pierwsze 7 wersów Eneidy  - "Arma virumque cano...") rozstałam się z łaciną... na długo. Ale mimo różnego wyniku moich z nią potyczek, mam do tego języka ogromny sentyment. Wiele zapomniałam i zarazem całkiem sporo pamiętam. Dlatego moje filologiczne serce zaczęło bić szybciej na wiadomość o planowanej premierze książki Nolens volens, czyli chcąc nie chcąc Zuzanny Kisielewicz.

Podtytuł obiecuje "Prawie 100 sentencji łacińskich i kilka greckich", zatem całkiem sporo. Wojtek natomiast na jej widok skrzywił się i zapytał: "A co to ma być? Mam to czytać?" :-) Postanowiłam, że jak zwykle decyzję, czy książkę chcę czytać, pozostawię jemu, tymczasem sama ruszyłam eksplorować zawartość.

Zuzanna Kisielewska, Nolens volens, czyli chcąc nie chcąc [Wydawnictwo Druganoga]

Zuzanna Kisielewska, Nolens volens, czyli chcąc nie chcąc [Wydawnictwo Druganoga]

Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest twarda oprawa w wyrazistych kolorach (elektryzujący niebieski przyciąga oko jak magnes) i większy format, a zaraz potem pomarańczowa wyklejka z grafikami przypominającymi monety. Potem krótki wstęp, w którym autorka wspomina o swoich doświadczeniach z łaciną, o tym, jak poprawnie czytać łacińskie sentencje (podkreślone zostały akcentowane sylaby), a następnie już kluczowa część książki. Całość podzielona została na 9 bloków tematycznych: słynne cytaty, motta i dewizy, budynki, prawdy życiowe, dobre rady, medycyna, pieniądze, czas i śmierć.

Jak już mówiłam, autorka zadbała, aby czytelnik był w stanie odczytać sentencje z właściwym akcentem, toteż kolorowe podkreślenia wskazują, gdzie pada akcent. Ale ta książka to nie tylko lista sentencji i tłumaczenie na język polski. To zbiór historii i kontekstów, które mają za zadanie przybliżyć młodemu czytelnikowi okoliczności "powstania", a także wskazać, w jaki sposób sentencje są używane także dziś. Są wyjaśnienia nieco dłuższe - choć absolutnie nie przegadane - są krótsze, zebrane w działach "Krótko, ale treściwie".

Zuzanna Kisielewska, Nolens volens, czyli chcąc nie chcąc [Wydawnictwo Druganoga]

Zuzanna Kisielewska, Nolens volens, czyli chcąc nie chcąc [Wydawnictwo Druganoga]

Pozycja skierowana jest do młodego odbiorcy, a jej tekst - skondensowany, jasny i prosty (nie mylić z infantylnym!). Autorka zbiera najważniejsze informacje, gromadzi ciekawostki, ale nie przytłacza ilością wiedzy. Właśnie dzięki temu koncentruje uwagę czytelnika na najważniejszym, czyli znaczeniu klasycznej sentencji.

Książka jest bogato ilustrowana przez Agatę Dudek i Małgorzatę Nowak, graficzki, które prowadzą studio graficzne Acapulco Studio, a w 2016 roku zdobyły główna nagrodę w konkursie polskiej sekcji IBBY. Grafiki w stylu - nazwijmy to - plakatowym (ze sztuką plakatu kojarzą mi się najbardziej) przykuwają wzrok. Także dzięki zastosowaniu wyrazistej koncepcji kolorystycznej. Oprócz czerni i bieli, w książce wykorzystano właściwie tylko trzy kolory - elektryzujący niebieski, intensywną żółć w nieco musztardowym odcieniu oraz wyrazisty oranż. Niby tylko 3 kolory, ale dzięki wyrazistym odcieniom strony aż tętnią od barw. Można wręcz powiedzieć, że są neonowe i mnie się to bardzo podoba. I wcale nie przytłacza to czytelnika, nie odciąga od tekstu, jest po prostu ,świetnym uzupełnieniem, które zachęca, by książkę wertować i przeglądać.

Zuzanna Kisielewska, Nolens volens, czyli chcąc nie chcąc [Wydawnictwo Druganoga]

Zuzanna Kisielewska, Nolens volens, czyli chcąc nie chcąc [Wydawnictwo Druganoga]

Jestem tą książką zachwycona i zakochana w niej od pierwszego wejrzenia. Z lubością wertowałam kolejne strony, sprawdzając, które ze znanych mi sentencji zostały przez autorkę przytoczone (Jest! Jest ukochane powiedzonko jednego z moich najulubieńszych bohaterów literackich, czyli słynne "Vis maior" Bernarda Grossa z powieści R. Małeckiego), jak zostały objaśnione, jak brzmią te, które są mi obce lub o których zapomniałam. Okazało się, że wszystko to sprawia mi mnóstwo frajdy.

A Wojtek? Wojtek chodził wokół książki jak pies wokół jeża, zerkał na mnie podejrzliwie, aż któregoś razu usiadł i... przepadł. Najpierw przejrzał ilustracje, potem zaczął zerkać na pojedyncze hasła. Potem rzucił jednym i drugim cytatem, sprawdzając moją wiedzę. I nagle... przepadł. Okazało się, że świat łacińskich sentencji wciągnął go do głębi. Oczywiście wielu z nich nie zapamięta po jednym czy dwóch czytaniach, ale jest szansa, że gdy ponownie się z nimi zetknie, coś niecoś sobie przypomni, skojarzy, a przynajmniej... będzie wiedział, gdzie szukać!



To, co udało się autorce najlepiej, to pokazanie młodemu czytelnikowi, że choć łacina to język określany jako martwy, wiele jego elementów "żyje" do dziś w naszej kulturze, pojawia się w przestrzeni publicznej, mottach instytucji i organizacji (tak, amerykańscy marines zdecydowanie Wojtka do łaciny zachęcili), że ludzie nadal posługują się łacińskimi zwrotami i to całkiem fajna sprawa nie tylko je rozumieć, ale znać zarówno kontekst powstania, jak i kontekst, w którym można ich użyć.

Uwielbiam książki, które odkrywają przed dzieciakami nowe obszary wiedzy, zachęcają je do rozpoczęcia przygody z historią, językiem i kulturą. A jeśli do tego są tak fantastycznie wydane, dopracowane merytorycznie i graficznie, to po prostu nie mogę się im oprzeć. Powiem wam na marginesie, że do kupna tej książki zapaliła się każda osoba, której pokazałam ją na żywo, tak że coś jest na rzeczy, nie uważacie? Was też zachęcam, niezależnie od tego, czy łaciny się kiedykolwiek uczyliście i czy była dla was powodem do radości, czy kulą u nogi. Wiedza w pigułce i mnóstwo frajdy z lektury - tego się spodziewajcie się... Chcąc nie chcąc, coś w głowie zostanie.

Autor: Zuzanna Kisielewska
Tytuł: Nolens volens, czyli chcąc nie chcąc. Prawie 100 sentencji łacińskich i kilka grackich
Ilustracje: Agata Dudek i Małgorzata Nowak
Wydawca: Wydawnictwo Druganoga

Komentarze

  1. Chyba sama sobie sprawię tę książeczkę. Zaciekawiła mnie, a łacinę na studiach uwielbiałam... Do tego stopnia, że po pierwszy roku miałam nawet pomysły zmiany kierunku studiów na filologię klasyczną. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz