Ludwik Lunar, Witrażysta [Filia Mroczna Strona]
Ludwik Lunar wytrwale ugruntowuje swoją pozycję na kryminalnej scenie literackiej. I ma tendencję do pisania raczej bardziej niż mniej obszernych historii. Na szczęście jednak - przynajmniej w tych powieściach, których lekturę mam już za sobą - objętość nie okazuje się wadą. Ostatnio natomiast w moje ręce trafiła mowa historia, wydana poza cyklem, pt. Witrażysta.
Gdy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy na ciebie.
Po burzliwej nocy bez śladu znika trzydziestokilkuletnia kobieta. Z pozoru sprawa wydaje się prosta, dlatego z pobliskiego komisariatu na miejsce zostaje oddelegowana aspirantka Olga Wierzbicka. Niespodziewanie jednak w domu ofiary pojawia się komisarz Adam Rezner, który szybko uznaje, że zaginięcie nie wpisuje się w prowadzone przez niego śledztwo.
Choć Rezner nie zdradza Wierzbickiej celu swojej wizyty, ich drogi jeszcze się przetną. Wspólnie odkryją brutalną prawdę o zbrodniach popełnianych przez ściganego przez niego mordercę.
Naszpikowane dziesiątkami kawałków rozbitego lustra ciała młodych kobiet porzucane są niczym makabryczne obrazy z wynaturzonej wizji zbrodniarza. Kalendarz bezlitośnie odlicza kolejne dni, aż do następnej ekspozycji.
Czy zwielokrotnione w lustrzanych odbiciach przerażone oczy ofiar wskażą prawdę?
Na mój odbiór powieści niewątpliwie wpływ mają osobiste preferencje i to, że nie przepadam za historiami o seryjnych mordercach. Są pewnym kuriozum, którego skala jest znacznie mniejsza niż wynikałoby z nadreprezentatywności w powieściach kryminalnych. A prześciganie się autorów w wymyślaniu coraz to bardziej wymyślnego modus operandi sprawców sprawia, że trudniej mi uwierzyć w realność historii, a przez to bardziej się w nią zaangażować.
Trzeba przyznać jednak, że Lunar podszedł do tworzenia fabuły starannie. Zamiast powtarzać utarte schematy, przemyślał sposób działania sprawcy, zostawiane przez niego znaki, a przede wszystkim motywację. I skonstruował wielowarstwową intrygę, która ma prawo się podobać. Oczywiście modus operandi jest złożone, do tego stopnia, że osobiście kwestionuję nieco zasadność nakładu działań i cel, do którego dąży sprawca, ale powieść broni się w wielu aspektach.
Przede wszystkim doceniam, że autor przyłożył się do zbudowania motywacji sprawcy. Oczywiście bardzo długo czytelnik nie jest w stanie jej uchwycić, jednak kiedy w końcu zostaje nam przedstawiona, okazuje się przemyślana i co najmniej akceptowalna. Może nie brzmi to z mojej strony entuzjastycznie, ale uważam, że jak na kogoś, kto rzadko daje się porwać historiom o seryjniakach, to bawiłam się przy lekturze całkiem nieźle.
To mroczna, brutalna historia, ale z brutalnością ujętą w akceptowalne dla mnie ramy. Tzn. dobrze oddającą stawkę, o jaką toczy się gra, obrazującą okrucieństwo i zdegenerowany ogląd świata sprawcy, ale bez rozsmakowania w kreśleniu nadmiernie plastycznych obrazów. Autor nie stawia na hiperrealizm, ale raczej pozostawia pole dla wyobraźni czytelnika. Do tego zgrabnie buduje mroczny klimat swojej opowieści, gęstą atmosferę, która wciąga i przytłacza, elektryzuje i przykuwa do lektury.
Metodycznie rozwija też wielowarstwową intrygę, meandrując między starannie rozłożonymi tropami, a jednocześnie sprytnie rozpraszając uwagę czytelnika personalnymi rozgrywkami i napięciami między uczestnikami śledztwa. Wodzi czytelnika za nos, by zafundować mu zaskakujące, ale udanie skonstruowane zaskoczenie ze skłaniającym do refleksji twistem.
To powieść, która może wbijać w fotel, nie pozwalając oderwać się od lektury. Wciągająca historia o naznaczeniu przez zło i żniwie, jakie zebrać może tragedia sprzed lat. Autor zmusza czytelnika do zastanowienia nad przekraczaniem granic, które redefiniują życie człowieka i zmieniają go w potwora, o doświadczeniach, które piętnem odciskają się na duszy i niszczą ją kawałek po kawałku. Oczywiście można z pewną dozą podejrzliwości zapytać o wiarygodność proceduralną działania policji i prokuratora, personalnych przetasowań czy ukrywania tożsamości, ale najlepiej uznać to za licentia poetica i właściwe fikcji rozwiązania fabularne. Dla mnie to była ciekawa, wciągająca lektura, nawet mimo nieco odmiennych literackich preferencji i oczekiwań wobec gatunku.
Autor: Ludwik Lunar
Tytuł: Witrażysta
Wydawca: Filia Mroczna Strona
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz