Jennifer Wright, Co nas (nie) zabije. Największe plagi w historii ludzkości
Zostań w domu, czytaj książki |
Wygląda na to, że w świecie, w którym żyjemy, dla wielu osób słowo "plaga" znaczy szokująco mało. (...) Żyjemy w bezprecedensowo szczęśliwej epoce. Doświadczyliśmy niemal trzydziestu lat bez choroby, której nie umielibyśmy leczyć, zabijającej tysiące zdrowych młodych ludzi w bogatych krajach. Nie potrafię rozstrzygnąć, czy to szczęście się kiedyś skończy - mam nadzieję, że nie - ale w przeszłości zawsze w końcu do tego dochodziło. Lubimy zapominać o tym nieprzyjemnym fakcie.
Kiedy Jennifer Wright pisała swoją książkę, nie mogła przewidzieć, jak blisko jest nadejście kolejnej epidemii. Nie mogło tego przewidzieć także Wydawnictwo Poznańskie, przygotowując polskie wydanie Co nas (nie) zabije w świetnie zapowiadającej się serii Zrozum. Ja również nie mogłam podejrzewać, że chwilę po otrzymaniu książki zostanę uziemiona w domu z powodu szalejącego już w Europie i Polsce wirusa. To właśnie sprawiło, że nieco wahałam się, czy to odpowiedni czas na taką lekturę, ale na szczęście nie zwlekałam zbyt długo i wam również nie radzę.
Jennifer Wright proponuje czytelnikowi popularnonaukową książkę, w której skupia się na trzynastu - a biorąc pod uwagę Epilog, czternastu - największych plagach w historii ludzkości, tych, o których słyszał niemal każdy i o tych mniej znanych. Przeczytacie tu o dżumie, polio czy grypie hiszpance, ale też o zarazie Antoninów czy śpiączkowym zapaleniu mózgu. Pojawiają się one w porządku chronologicznym, choć rozdziały można czytać w dowolnej kolejności.
Tym, co wyróżnia publikację na tle wielu innych książek popularnonaukowych, jest swobodny styl autorki, pełen lekkości i z dużą dawką humoru. Wbrew pozorom można w ten sposób pisać, wcale nie bagatelizując ani nie trywializując tematu. Ta lekkość i humor nie są wcale próbą "lukrowania" trudnej tematyki ani nie maskują niedostatecznej wiedzy. Raczej są bardzo ciekawą formą dotarcia do czytelnika, skupienia jego uwagi i zainteresowania tematem. I nie ma w tym podejściu nic sztucznego i wymuszonego, autorka wykazuje się dużą wiedzą i erudycją, które pozwalają jej właśnie na nieco swobodniejszą formę wypowiedzi.
Ale wiedzy tu nie brakuje. Informacjami i ciekawostkami przesycone są wszystkie akapity, a każdy z rozdziałów to nie tylko powtarzanie ogólnie znanych faktów, ale próba dotarcia głębiej, próba zrozumienia nie tyle samej choroby, co jej wpływu na ludzi - i nie mam tu na myśli jedynie wpływu na zdrowie, ale wpływ na zachowania jednostek i całych społeczności.
Wright opowiada nam o chorobach w sposób niezwykle interesujący, rozważa mechanizm ich powstawania i rozprzestrzeniania, ale nie patrzy na choroby jedynie z medycznego punktu widzenia. Szerokie, kompleksowe spojrzenie autorki pozwala nam przyjrzeć się zachwianiu międzyludzkich relacji, rozpadom społeczności, upadkom imperiów. Stajemy się świadkami powstania uprzedzeń rasowych, masowej histerii, ale też niefrasobliwości.
Jeśli pojawi się kolejna epidemia, ludzkość może nie mieć tyle szczęścia i nie przetrwa. Możemy jednak nie być przynajmniej tak dwulicowi, jak sto lat temu.
Ze zrozumiałych względów z największą fascynacją czytałam o tych plagach, które są praktycznie nieobecne w społecznej świadomości, odkrywając z przerażeniem, że choć nasza medycyna zna metody walki z wieloma z nich, jednak są takie, których mechanizmu powstania nigdy nie udało się zgłębić i wciąż nie ma na nie skutecznego lekarstwa. Dodatkowo Wright udało się mnie przekonać, że nagminne stosowanie pewnej niebezpiecznej medycznej procedury również możemy nazwać plagą, choć nie wywołują jej wirusy czy drobnoustroje. To bardzo ciekawy wniosek, ale dobrze umotywowany.
Jedną zaś rzecz udowadnia Wright ponad wszelką wątpliwość - i jest to wniosek wypływający z analizy każdej z epidemii - tym, co jest najbardziej groźne dla człowieka, jest... niewiedza. To niewiedza okazuje się największym sojusznikiem każdej epidemii w zataczaniu coraz większych kręgów i pochłanianiu większej liczby ofiar, zatem zdobywanie wiedzy, gromadzenie jej i pielęgnowanie może pomóc nam się chronić, a przynajmniej minimalizować straty. Wiedza i - co znamienne właśnie teraz, gdy kolejna epidemia zbiera swoje żniwo - mycie rąk. Myślę, że niejeden czytelnik dostrzeże w przemyśleniach i wnioskach autorki pewną ironię losu w odniesieniu do sytuacji epidemiologicznej na świecie.
Bo społeczeństwo jest najsilniejsze, kiedy jest dobrze poinformowane. Niezależnie od tego, że Lippmann twierdził co innego, jesteśmy bystrzy, jesteśmy dobrzy i zawsze jesteśmy silniejsi, gdy działamy razem. Gdyby epidemia zdarzyła się ponownie, dobrze byłoby mieć to w pamięci.
Co nas (nie) zabije okazało się fascynującą lekturą, która może zachwycić czytelnika niezależnie od okoliczności. To tak naprawdę podróż kulturoznawcza, której punktem wyjścia są dziesiątkujące ludzkość pandemie. Napisana z lekkością i humorem, ale też bardzo interesująca i kipiąca informacjami. Książka, po którą może sięgnąć każdy i w której każdy odnajdzie coś dla siebie. Doskonałe otwarcie serii popularnonaukowej Zrozum od Wydawnictwa Poznańskiego.
Komentarze
Prześlij komentarz