Eliza Clark, Skrucha [Wydawnictwo Poznańskie]
Czy warto wierzyć okładkowym blurbom? Już niejednego zwiodły na manowce. Mnie także, dlatego coraz bardziej podejrzliwie na nie patrzę. Kiedy jednak już postanowiłam przeczytać Skruchę Elizy Clark nie mogłam nie zauważyć polecajki od Julii Armfield. A obietnica, że to coś, czego jeszcze nigdy nie czytałam, ustawiła poprzeczkę oczekiwań wysoko.
23 czerwca 2016 roku o godzinie 4.30 szesnastoletnia Joan Wilson zginęła w pożarze domku na plaży. Za zabójstwem stały trzy nastolatki, które znała z liceum. Co nimi kierowało? Dlaczego młode dziewczyny z dobrych domów zamordowały koleżankę w tak okrutny sposób?
Ta historia przez lata była pożywką dla miłośników sensacyjnych opowieści. Setki wątków na forach, tysiące komentarzy, dziesiątki podcastów. Prawda zaginęła gdzieś wśród teorii i clickbaitów.
Aby ukrócić domysły i oddać sprawiedliwość ofierze, dziennikarz Alec Z. Carelli postanowił zbadać tę sprawę. Przeprowadził wywiady ze świadkami i rodziną ofiary, drobiazgowo zbadał dokumentację i porozmawiał ze sprawczyniami. Jego książka to wciągające i zatrważające studium manipulacji, z którego dowiesz się, co wydarzyło się tamtej tragicznej nocy.
O ile tylko odkryjesz, komu w tej historii można tak naprawdę zaufać.
Pierwszym, co nasuwa mi się na wspomnienie lektury, to stwierdzenie, że jest nierówna. Zaczęłam ją zaintrygowana, i nawet dość się wciągnęłam, ale też były momenty, że czułam się znużona i zerkałam na objętość książki, zastanawiając się, czy akcja będzie się tak ślimaczyć do końca. Po czym znów treść zaczęła wciągać, szybko więc uznałam, że pewne fabularne mielizny są po prostu wypadkami przy pracy, ale książkę warto doczytać do końca.
Jest to pozornie opowieść o rówieśniczym zabójstwie, które już się dokonało, a sprawczynie zostały osądzone. Teraz zaś, gdy dziwnym trafem o sprawie robi się głośno, do napisania o niej książki w nurcie true crime przystąpił były dziennikarz, który rusza tropem tamtych zdarzeń. Rozmawia ze świadkami, rodzinami sprawczyń i próbuje dokonać rekonstrukcji tragicznej nocy, ale też tego, co ją poprzedziło i motywów uwikłanych w sprawę dziewczyn.
Autorka bardzo sprawnie stylizuje historię na książkę true crime. Metodycznie odtwarza chłodną narrację typową dla osoby niezaangażowanej w sprawę, która bywa zainteresowana, ale przede wszystkim stara się zrekonstruować przebieg zdarzeń. To dlatego na historię spoglądamy jeszcze bardziej jak widzowie, korzystający z pośrednika, by ją poznać.
Komentarze
Prześlij komentarz