Wywiad z Barbarą Garczyńską, autorką "Daleko-Blisko"
Barbara Garczyńska z mężem Przemysławem oraz dziećmi - Teodorem, Zofią i Mikołajem |
W październiku swoją premierę będzie mieć książka pt. "Daleko-Blisko" Barbary Garczyńskiej. Jest to debiut, który ZaczytASY objęły swoim patronatem i któremu osobiście gorąco kibicuję. Przedpremierową recenzję możecie przeczytać we wcześniejszym poście na blogu, tym razem zapraszam Was na miniwywiad, dzięki któremu - mam nadzieję - poznacie nieco bliżej samą autorkę.
Powieść widoczną na zdjęciu ZaczytASY objęły patronatem |
Zostało zaledwie kilka dni do premiery twojego debiutu. Jak się z tym czujesz? Jakie emocje ci towarzyszą?
- Jak już mam czas, żeby skupić myśli na debiucie, to czuję podekscytowanie. Nie mogę się doczekać. Choć wiadomo - trochę się boję, czy się spodoba i podświadomie czekam na pierwszą negatywną recenzję.
Zacznijmy od początku. Kiedy pojawiła się myśl o tym, by napisać książkę?
- Daaaawno temu. Jeśli miałabym operować datami, to gdzieś w okolicy maja 2016 roku. Krótko po tym, jak dowiedziałam się, że pod sercem noszę Mikołaja - swoje drugie dziecko. Mąż, Przemysław, był w trakcie procesu wydawniczego swojej książki. Jemu się udało, więc stwierdziłam, że też spróbuję.
Ile czasu potrzebowałaś napisanie i jak - nad tym zastanawia się pewnie wiele osób - udało ci się pogodzić pisanie z opieką nad dwójką małych dzieci (z trzecim w drodze).
- Kiedyś postanowiłam to podliczyć i wyszło mi, że pisanie zajęło mi 16 miesięcy. Zaczynałam z Mikołajem pod sercem, a skończyłam krótko przed tym, jak dowiedziałam się o trzeciej ciąży. Zatem wówczas wcale tak ciężko nie było, ale liczba obowiązków rosła.
Czy miałaś momenty zwątpienia? Chciałaś zrezygnować? Jak poradziłaś sobie z niemocą?
- Oczywiście, że wątpiłam - chyba każdy ma takie momenty. Miałam naprawdę skrajne emocje dotyczące książki, ale od jakichś trzech lat albo jestem w ciąży, albo karmię, więc huśtawka nastrojów to u mnie stan normalny. Co robiłam? Czekałam, aż mi przejdzie, przegryzając czekoladą, rozmawiałam z mężem i Tym u góry.
A kiedy poczułaś, że tak, to jest ten moment, by napisać książkę? Że to, co piszesz, można już nazwać książką.
- W żadnym. Ja dalej nie dowierzam, że to się dzieje. Ja po prostu pisałam, potem poprawiałam, następnie redagowałam, a teraz czekam, aż inni będą mogli to przeczytać.
Jak wyglądała twoja droga do publikacji? Przedstawiłaś wydawcy ogólną koncepcję czy już gotowy tekst? I czy wydawca wnosił jakieś zastrzeżenia do fabuły.
- Jesteśmy w Polsce, więc przedstawienie koncepcji przy debiucie raczej nie ma racji bytu. Przesłałam gotowy tekst do wydawcy. Jakiekolwiek zmiany wprowadzałam wraz z redaktorką.
Skąd pomysł na taką opowieść (bez zdradzania szczegółów, nie psujmy czytelnikom zabawy)? Na pięciu bohaterów, na pięć splatających się historii.
- Najpierw miałam pomysł na fabułę całkiem inną niż ta, która ostatecznie powstała. Kiedy zaczęłam obmyślać bohaterów, starałam się to robić tak dokładnie, że każda postać zamieniała się jakimś cudem w głównego bohatera. Po pięciu takich postaciach stwierdzałam, że dosyć, że osób, które oni będą spotykać, nie opisuję, bo mi z tego „Gra o tron” wyjdzie, a ja lubię swoich bohaterów i nie zamierzałam ich zabijać.
Kiedy pojawił się tytuł? Na początku czy najpierw pracowałaś na tytule roboczym?
- To trochę śmieszne, bo przez cały czas pisania uważałam, że „Daleko-Blisko” to tytuł roboczy. Gdzieś w głębi siebie planowałam, że potem go zmienię, albo właśnie redagując, pomyślimy o czymś innym. Kiedy zaczynałam pisać, fascynował mnie temat rodzicielstwa bliskości, które chciałam trochę pokazać w książce. Poza tym - niestety - z doświadczenia wiemy z mężem, że można być daleko, a jednak blisko.
Na pewno wiele osób będzie się zastanawiać, więc ja pytam już teraz: ile Basi jest w Bożenie? :-)
- Właśnie wcale nie tak dużo, jak mogłoby się obecnie wydawać. Kiedy kreowałam jej postać, miałam tylko córkę i drugie dziecko w drodze, trzeciego nie było nawet w planach. Nie bardzo wiem, jak mogłabym przedstawić inne różnice między Bożeną a mną (poza imieniem ;)), nie zdradzając zbyt wiele, więc pozostawiam to waszym domysłom. Nie przeszkadza mi, że ludzie mogą mnie z nią trochę identyfikować - jest pozytywną postacią, poza tym… Dobra, już nic więcej nie mówię!
Zakładam, że twoim pierwszym czytelnikiem był 3telnik*. Na ile miał wpływ na twoją pracę? Pomagał i dopingował, to jasne, ale czy doradzał fabularne rozwiązania?
- Przemkowi czasami czytałam fragmenty książki, niekiedy – te bardziej udane moim zdaniem – nawet od razu po ich napisaniu. Kiedy skończyłam całość, czytał i stawiał przecinki, ale nie ingerował za bardzo w fabułę. Czasem podsuwał swoje pomysły - z jednych korzystałam, inne odrzucałam.
Porozmawiajmy o warsztacie pisarskim Basi Garczyńskiej. Jak wyglądało konstruowanie fabuły? Miałaś w głowie ogólny pomysł czy skrupulatnie rozrysowany plan? Był konspekt czy praca intuicyjna?
- Wymyśliłam wstępny pomysł na fabułę, a potem przeczytałam „Maszynę do pisania” Katarzyny Bondy i według jej wskazówek budowałam plan z podziałem na sekwencje oraz tworzyłam bohaterów. Planowałam wszystko, pisząc ręcznie, wyszło z tego kilkanaście do kilkudziesięciu stron A4, więc niewiele pozostawiałam intuicji - ale jednak miała coś do powiedzenia.
Udało się zrealizować zamierzenia czy historia "popłynęła" w zupełnie niespodziewanym kierunku?
- Pierwsze rozdziały idą zgodnie z tym, co rozpisałam w planie. Dalej trochę płynę z historią i przestawiam kolejność zdarzeń względem oryginału. Epilog powstał długo po napisaniu całości i pierwotnie wydarzeń w nim opisanych w ogóle nie było w planach.
A postaci - wymyślone od początku do końca czy na gorąco? Rozpisane w notatniku cechy osobowości i wyglądu czy budowane impulsywnie?
- Rozpisane bardzo dokładnie, ale po kilku rozdziałach zaczęły trochę żyć własnym życiem, zmieniać się pod palcami stukającymi na klawiaturze.
Lubisz wszystkich swoich bohaterów? Kogoś bardziej? I dlaczego jest tylko jeden facet? :-D
- Lubię ich - w każdym jest troszkę mnie, wiele sytuacji wydarzyło się naprawdę. Trochę je oczywiście zmieniłam, żeby pasowały do fabuły. Nikogo nie darzę szczególną sympatią. Co do Janusza... Nie wiem, czemu jest jedynym mężczyzną, ale przez powtarzane w kółko przez Katarzynę Bondę stwierdzenie, że powieść opiera się na kontrze, stwierdziłam, że facet w książce musi być.
Ile swoich doświadczeń włożyłaś w bohaterów? Bożena ma troje dzieci, Maja studiuje pedagogikę... A inni? Jest w nich coś z ciebie?
- Janusz uwielbia gotować. Wiele potraw, które przygotowuje, to zarazem te, które ja lubię robić. Honorata i jej zamiłowanie do sportu - właśnie taka aktywna chciałabym pozostać do jesieni swojego życia. Iwona i tajemniczy głos w jej głowie - często też prowadzę taki ping-pong z niekrytym krytykiem w swojej głowie. Ucisza go tylko praca nad jakimś tekstem, choć to nie musi być powieść, wystarczy recenzja na 3telnik.pl czy tekst na blog.
Oczywiście nie wiemy, jak "Daleko-Blisko" odnajdzie się na rynku wydawniczym (chociaż mocno książce kibicuję), ale wiele osób marzy o tym, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś teraz. Jakieś rady dla marzących o wydaniu własnej książki?
- Nie tracić z oczu celu. Dla mnie najważniejsze było rozbijanie celu na bardzo małe kroczki i systematyczne dążenie do niego.
Przypuszczam, że przy małych dzieciach raczej trudno mówić o stałych godzinach pracy nad książką, ale kiedy tekst jest już w planach wydawniczych, wiążą nas terminy. Jak udało ci się wszystko pogodzić?
- Planowanie, planowanie i jeszcze raz planowanie. Miałam plan z podziałem na rozdziały, a rozdziały „pokroiłam” na sceny. Miałam plan pracy męża. Planując tydzień, wpisywałam, kiedy zajmie się dzieckiem (a potem dziećmi), a ja będę pisać. Nie czekałam na wenę czy na to, kiedy przyjdzie mi na pisanie ochota, ani na jakiekolwiek natchnienie - po prostu pisałam wtedy, kiedy miałam na to czas. Przez wiele miesięcy miałam cel „wystukania” 1000 znaków dziennie. Z kolei w temacie pracy z wydawnictwem - pracują w nim ludzie tacy jak ty czy ja i byli bardzo wyrozumiali wobec tego, że byłam w trzeciej ciąży i miałam dwójkę małych dzieci.
Czy poza mężem wspierał cię ktoś jeszcze, czy sprawę książki trzymaliście w tajemnicy?
- Nikomu nic nie powiedzieliśmy, dopóki nie mieliśmy pewności, że książka zostanie wydana.
Co czyta matka Polka debiutująca pisarka? ;)
- O, to pytanie może posłużyć za temat na osobny, duży wywiad ;) Czytam wiele różnych rzeczy.
Książki obyczajowe - takie jak moja - bo lubię. Uwielbiam Magdalenę Witkiewicz, Magdalenę Knedler, Sarah Jio. Kryminały czytam, bo mąż uwielbia ;) Moi ulubieni autorzy to Nele Neuhaus, Camilla Lackberg, John Grisham, zaś z polskich: Alek Rogoziński, Wojciech Chmielarz, Remigiusz Mróz, Katarzyna Puzyńska, Lubię też poradniki o nowych ideach, jak np. minimalizm, bento, kąpiele leśne. Czytam też książki pedagogiczne o budowaniu relacji z dziećmi – i tu pojawiają się tacy autorzy, jak Agnieszka Stein czy Jesper Jull. Oczywiście czytam także dużo, dużo dziecięcych książeczek. Wiem, że pewnie zaraz zapytasz, jak to robię - więc od razu odpowiadam, że dużo słucham w audio, wykonując czynności automatyczne, jak składanie prania czy gotowanie. Nigdy podczas aktywnej zabawy z dziećmi, ale kiedy bawią się samodzielnie, a ja np. wieszam pranie czy ścieram podłogę, audiobook towarzyszy mi bardzo często ;) Jeśli ktoś jest tego bardziej ciekawy, to na moim insta w relacji często dziele się tym, co mi się podoba, inspiruje.
Co cię inspiruje, motywuje, napędza do działania? Co daje ci siłę w zmaganiach z codziennością?
- Życie. Nic w szczególności, a wszystko po trochu. Trochę mąż i dzieci, trochę bieganie, trochę cele, które sobie stawiam.
Wróćmy jeszcze na chwilę do książki. Myślisz już o kolejnej? Choćby na razie tylko do szuflady?
- Nie, na razie nie. Wrzuciłam na luz, zajmuję się rodziną, zbieram doświadczenia i inspiracje.
Zastanawia mnie jeszcze historia Honoraty. Bo ta bohaterka o najbardziej zawiłej przeszłości, która budzi moją ciekawość. Rozważałaś może napisanie czegoś w rodzaju prequelu, opisującego wydarzenia, które postawiły Honoratę w miejscu, w którym ją poznaliśmy?
- Nie, nie myślałam o tym. Nie widzę tego na razie, ale nie mówię nie.
Dziękuję Basi za możliwość zabawienia się w "wywiadowcę", a tymczasem uprzejmie donoszę, że książka Barbary Garczyńskiej pt. "Daleko-Blisko" ukaże się nakładem wydawnictwa Novae Res już 8 października.
________________
* Przemysław Garczyński, mąż Basi, autor powieści "Kelner", prowadzi (przy współudziale żony) stronę 3telnik.pl i znany jest w środowisku blogerskim i instagramowym właśnie jako 3telnik.
Komentarze
Prześlij komentarz