Jak Strefa kryminału na Festiwalu Dwutakt zabrała (zrobiła) mi dzień

program


Bardzo lubię jeździć na targi książki. Uwielbiam bieganinę ze stoiska na stoisko na kolejne spotkania z autorami i (z góry skazane na niepowodzenie) próby niekupienia zbyt wielu książek. Mimo że na co dzień nie czuję się komfortowo w tłumie, to jakoś na takich imprezach przez chwilę o tym zapominam. Jednak to spotkania autorskie dają lepszą możliwość poznania autora, dowiedzenia się, jak pracuje, co myśli, nie tylko zdobycia kolejnego wpisu w książce. Dlatego tak podobało mi się w Poznaniu na Festiwalu Granda, który robi się coraz większy, ale jednak daje poczucie obcowania twarzą w twarz z autorem i te same emocje co sporadyczne spotkania z autorami w bibliotekach - tyle że w dawce skumulowanej, intensywnej. I z tego samego powodu ucieszyłam się, że nasz lokalny Festiwal Kultury Popularnej DwuTakt ma do zaoferowania odnogę literacką - Strefę kryminału.

Festiwal DwuTakt odbywa się już po raz piąty i jak co roku ma w ofercie kilka stref dla miłośników różnych dziedzin popkultury, np. strefy superbohaterów, gier konsolowych i VR, animacji dla dzieci, komiksu, mangi i anime itp. Jednak gdy tylko moje oko spoczęło na programie Strefy kryminału, nic innego się nie liczyło.

Za program tegorocznej Strefy kryminału odpowiedzialny jest Robert Małecki i - muszę to powiedzieć - ZROBIŁ TO DOBRZE i ukradł mi dzień :-) Albo... wykradł mnie mojej rodzinie, bo choć wcześniej miałam w planach wyrwać się z domu na dwie-trzy prelekcje, to po ogłoszeniu pełnego programu już wiedziałam, że to będzie... niemożliwe. Spojrzenie w rozpiskę było jak planowanie zbierania pokemonów - "Musisz mieć je wszystkie" :-D 

I wiecie co? Nie żałuję ani minuty!

migawki, wspomnienia, autorzy

Na rozgrzewkę zaproponowano uczestnikom prelekcję "Blogerzy w kryminale, czyli śledztwo w sprawie dobrych książek i seriali" z udziałem - nomen omen - blogerów. A potem było jeszcze ciekawiej.

W strefie odbyła się premiera zbioru opowiadań kryminalnych z Toruniem w tle autorstwa Michała Kadleca (prowadzącego bloga Po Toruniu) pt. "Martwi głosu nie mają". Rozmowę z debiutantem poprowadził Robert Małecki, pozwalając nam poznać zarówno autora, jego blogową działalność, jak i dowiedzieć się co nieco o samej książce (a ta już czeka na czytanie na moim stosiku... yyy... stosisku :-D).

Aneta Jadowska (czy muszę przedstawiać autorkę kryminału "Trup na plaży i inne sekrety rodzinne" oraz fantastycznych serii o Dorze Wilk czy Nikicie?) zabrała nas w odległą/nieodległą przeszłość podczas wystąpienia "XIX-wieczne CSI - identyfikacja podejrzanych". Prelekcja - ciekawa i żywiołowo prowadzona - nie była w najmniejszym stopniu laniem wody, choć małym laniem się zakończyła ;) Ale drobny wypadek nie zatrze dobrego wrażenia - choć udało mu się zatrzeć notatki - za to na pewno uczyni ten dzień pamiętnym! :)

Pod świetnym hasłem "Jaka piękna katastrofa" odbyło się spotkanie autorskie z Grzegorzem Brudnikiem, autorem powieści "Mayday" oraz "Fracht". Prowadzący Robert Małecki wyciągnął z autora opowieści o tłuczeniu resoraków, o drogowym wypadku z największą liczbą ofiar śmiertelnych w Polsce (z 1994 roku), o pracy autora i jego powieściach. To była bardzo udana rozmowa, niewymuszona, szczera, ciekawa, a autor samą swoją osobowością sprawił, że jego książka podskoczyła sporo oczek w górę na mojej  liście "oczekujących na czytanie". No i pan Brudnik ujął mnie swoją koszulką - w trzech malutkich kratkach wyszyte kształty - kolejno - samolotu, statku i pociągu. Jako że w pierwszej książce autor pisze o katastrofie powietrznej, w drugiej - morskiej, to chyba wiecie, czego dotyczyć będzie trzecia? :-D Genialny i subtelny pomysł z koszulką!

Kolejny na "scenę" wparował Bartosz Szczygielski (autor "Krwi" i "Aorty"). Obiecał, że nie będzie pierniczył, i nie pierniczył. Za to wygłosił prelekcję pt. "Gry vs książki. Czy fabuła ma znaczenie?". Można się z tezą tej prelekcji zgadzać lub nie - Bartosz utrzymuje, że nieważna jest fabuła, a to, "co robi" z czytelnikiem, jakie wywołuje w nim emocje - ale faktem jest, że została poprowadzona ciekawie i zostały nam przedstawione dowody na poparcie tej tezy. A że przy okazji pojawił się Mario, klocek L z Tetrisa czy wizja książki o psychopatycznym Pacmanie - to tylko dodatkowe smaczki. Całość poprowadzona inteligentnie, ciekawie i z polotem. Mam nadzieję, że dane mi jeszcze będzie posłuchać autora w takich nie stricte książkowych wystąpieniach. Szkoda tylko, że nie udało się zdobyć koszulki z "Sercem" :-)

książki, zabawa
Pokłosiem prelekcji powyższa fotka z moim małym Pacmanem ;)

Bartosza zastąpiła Marta Matyszczak, prowadząca portal Kawiarenka Kryminalna oraz autorka serii "Kryminałów pod psem". Marta zabrała nas w kilka "Podróży z kryminałem" - czyli opowiedziała o swoich wycieczkach tropem kryminalnych bohaterów literackich. Ale nie myślcie, że była to nudna opowieść w stylu "byłam tu, tu i tu". Marta ma niewątpliwy dar opowiadania o swoich wyprawach i oddawania wszystkich emocji im towarzyszących. Smaczki w postaci zarysowania niespodziewanych przygód na trasie czy niesprzyjającej aury zdecydowanie ubarwiły prelekcję.

Kiedy do akcji wkroczył Robert Małecki z pudełkiem szachów, było już wiadomo, że całkiem serio traktuje tytuł autorskiego spotkania z Wojciechem Chmielarzem (autorem serii o Mortce, "Żmijowiska" i innych powieści) - "Kryminalna partia szachów". Robert nie potraktował ulgowo swojego rozmówcy, zmuszając go do prowadzenia szachowej rozgrywki i jednoczesnego odpowiadania na wcale niełatwe i nieoczywiste pytania. I choć Wojtek czasem odrobinkę gubił wątek, np. próbując wprowadzić pokrętną metaforę z pasami bezpieczeństwa ;), to poradził sobie lepiej niż nieźle. Nie ma co ukrywać - facet ma gadane i potrafi ciekawie odpowiadać na zadane pytania.

Niestety, ominęło mnie ostatnie spotkanie, które opuściłam niechętnie, ale czas było wrócić do rzeczywistości. Ale nie mogę nie wspomnieć, że Strefę na festiwalu zamknęło spotkanie pt. "Prokurator czyta kryminał i śmieje się w głos" z prokuratorem w stanie spoczynku Tadeuszem Zymanem. Wierzę, że było równie udane.

Cóż mogę powiedzieć na podsumowanie... To był naprawdę udany festiwalowo-kryminalny dzień. Z ciekawym i różnorodnym programem, z gośćmi, którzy poważnie podeszli do swoich zadań, przygotowując prelekcje i wciągając słuchaczy w prowadzoną narrację, z autorskimi spotkaniami prowadzonymi w sposób niewymuszony, ciekawy, i z powagą, i z humorem, z szacunkiem do rozmówcy i słuchacza. Co nieco się dowiedziałam, co nieco wysłuchałam, a największa zaleta to możliwość bliskiego obcowania z autorami nieosiągalna na żadnych targach książki.

Dziękuję za tę kryminalną strefę Robertowi (chłopie, wykonałeś kawał - KAWAŁ - dobrej roboty!), a także gościom, którzy odwiedzili  Toruń i - mówiąc kolokwialnie - zrobili mi dzień. A teraz, skoro wiecie, jak tu w Toruniu jest fajnie (i ładnie), łatwiej będzie Was ściągnąć po raz kolejny! Ha!

Właśnie taaaaak, tak wygląda moje miasto nocą ;-)

Komentarze

Popularne posty