Michał Larek, Fatum, czyli trzecia odsłona cyklu "Dekada"
Michał Larek, dziennikarz, pisarz, wykładowca, pracownik Zakładu Literatury i Kultury Nowoczesnej IFP UAM, wykładowca w szkole kreatywnego pisania. Pewnego razu zamarzyło mu się napisanie dziesięciotomowego dzieła i zamiar ten zaczął realizować, tworząc kryminalny cykl "Dekada". Dziś, 17 października, swoją premierę ma trzecia odsłona "Dekady" pod intrygującym tytułem "Fatum".
Zaczątkiem fabuły stało się wydarzenie prawdziwe - napad na konwój z pieniędzmi. Autor wykorzystuje ten motyw, obudowując w fikcyjne wydarzenia i wciągając do świata stworzonych we wcześniejszych tomach bohaterów.
3 marca 1993 roku czterech mężczyzn napada na konwój przewożący wypłaty pracownicze. Trzech sprawców podszywa się pod konwojentów, zabiera do auta strażnika, kasjerkę i pieniądze, wywozi, po czym w ustronnym miejscu dołącza do nich zamaskowany czwarty sprawca i sprawy zaczynają się komplikować. Wygląda na to, że w planach było zabranie gotówki i wypuszczenie zakładników, jednak czwarty, wyraźnie wzbudzający strach w pozostałych, postanawia zabrać ze sobą dziewczynę.
Media okrzykują zdarzenie mianem "napadu stulecia", a policjanci rozpoczynają czynności w celu wykrycia sprawców. Wkrótce zostają odnalezione zwłoki porwanej i zgwałconej kobiety. Policjanci tymczasem, pod czujnym okiem opinii publicznej i naciskiem "z góry", tropią przestępców.
Jakby tego było mało, któregoś dnia w pracy, zupełnie bez zapowiedzi, nie pojawia się Katia, młoda, ambitna posterunkowa zwana "Furią".
Michał Larek praktycznie od początku funduje czytelnikowi emocjonalny wstrząs, który jest punktem wyjścia akcji i punktem odniesienia dla utrzymywanego w książce napięcia. Mamy spektakularny napad i całe niełatwe śledztwo prowadzone przez znany z poprzednich części zespół.
W książce nie ma jednego bohatera wyrastającego ponad innych. Co prawda największą uwagę przyciąga Harry, policjant legenda, ale autor nie poświęca mu więcej miejsca niż pozostałym postaciom. Nie on jeden tropi sprawców i nie na nim jednym skupia się uwaga . Każdy z policjantów ma swoją rolę do odegrania w śledztwie i każdy ma swoje miejsce na kartach powieści.
Początkowo troszkę mnie to irytowało, bo chciałam więcej Harry'ego, ale konsekwentnie prowadzona fabuła ponownie przekonała mnie do tego pomysłu - w końcu prawdziwe śledztwo, zwłaszcza przy tak dużej sprawie, to praca całego zespołu i każdy zasługuje, by o nim wspomnieć.
Początkowo troszkę mnie to irytowało, bo chciałam więcej Harry'ego, ale konsekwentnie prowadzona fabuła ponownie przekonała mnie do tego pomysłu - w końcu prawdziwe śledztwo, zwłaszcza przy tak dużej sprawie, to praca całego zespołu i każdy zasługuje, by o nim wspomnieć.
Troszkę przeszkadzało mi też poszatkowanie akcji, które kojarzyło mi się z filmowymi migawkami (scena - cięcie - scena - cięcie) i brakowało mi płynnego przechodzenia od sceny do sceny, ale to uczucie również szybko minęło, ponieważ przeplatające się wątki i sceny nie są chaotyczne. Autor panuje nad tokiem wydarzeń i dobrze utrzymuje napięcie.
Akcja jest wartka, ale nie pędzi na złamanie karku. Czytelnik jest w stanie za nią nadążyć, a przy okazji obserwować czynności podejmowane przez policjantów. Pojawiające się tropy, składanie ich w całość i stopniowe docieranie do podejrzanych. Wszystko to, co stanowi esencję pracy policyjnych śledczych.
Zawarte w prywatnych rozmowach i różnych scenach wstawki dotyczące filmu i muzyki doskonale oddają ducha lat 90. Stacjonarne telefony, brak monitoringu na ulicach, walkmany, kasety magnetofonowe, przywoływane piosenki czy filmy - czyli creme de la creme (jeśli można tak powiedzieć) tamtych czasów. Świetny motyw - znamienny dla lat 90. - to namawianie dziennikarza przez szefa do zrezygnowania z pisania na maszynie i zaprzyjaźnienia się z komputerem.
Dobrze, moim skromnym zdaniem, Michał Larek oddał policyjny świat początków nowej Polski (przy okazji pokazując, że do dziś nie wszystko się zmieniło) - naciski z góry, parcie na wyniki w oczekiwaniu na awans, przenikanie się świata praworządnych obywateli i przestępców. Policjanci prowadzą śledztwo, ale czerpią też informacje od gangsterów, którzy próbują na tych kontaktach coś ugrać (choć nie zdradzają motywów). Prasa czerpie informacje zaś od policjantów i u nich szuka tematów.
Bohaterem tej powieści są policjanci jako zespół, ale nie znaczy to, że traktowani są jak monolit. Każdy z nich ma indywidualne cechy osobowości, które również wpływają na ich pracę i które dane jest nam poznać w kolejnych scenach. Wyraźnie postawiony jest tu znak równości między policjantkami i policjantami, co oznacza, że członkowie zespołu pracują równie dobrze bez względu na płeć. I choć więcej w zespole mężczyzn - wynika to po prostu z realiów tamtych (i obecnych) czasów. Po prostu więcej w policji było mężczyzn, ale inteligentne i ambitne kobiety również mogły się w tych strukturach odnaleźć. Dodam jeszcze, że - co zwróciło moją uwagę - język, którym posługują się policjanci w rozmowach, nie jest przesycony wulgaryzmami.
Przydałoby się tej książce jeszcze jedno sczytanie przez korektora (liczę na to przy dodrukach), bo jest tu troszkę drobnych błędów, które wybijają mnie z czytelniczego rytmu, ale sam pomysł na akcję, jej poprowadzenie i zwieńczenie są satysfakcjonujące. Autor utrzymuje napięcie, bohaterowie pokazują też prywatne oblicza, a całość czyta się bardzo przyjemnie - książka doskonale wpisuje się w oczekiwania, jakie mam wobec gatunku, i jest doskonałą, emocjonującą rozrywką. Widać, że autor się rozwija i już jestem ciekawa, czym uraczy nas w kolejnej części "Dekady".
A! Jeszcze ważna informacja - choć ci sami bohaterowie pojawili się we wcześniejszych odsłonach cyklu, akcja stanowi zamkniętą całość i "Fatum" można spokojnie czytać bez znajomości poprzednich części. Tylko... dlaczego, skoro "Furia" i "Na tropie" również zasługują na uwagę?
Dobrze, moim skromnym zdaniem, Michał Larek oddał policyjny świat początków nowej Polski (przy okazji pokazując, że do dziś nie wszystko się zmieniło) - naciski z góry, parcie na wyniki w oczekiwaniu na awans, przenikanie się świata praworządnych obywateli i przestępców. Policjanci prowadzą śledztwo, ale czerpią też informacje od gangsterów, którzy próbują na tych kontaktach coś ugrać (choć nie zdradzają motywów). Prasa czerpie informacje zaś od policjantów i u nich szuka tematów.
Bohaterem tej powieści są policjanci jako zespół, ale nie znaczy to, że traktowani są jak monolit. Każdy z nich ma indywidualne cechy osobowości, które również wpływają na ich pracę i które dane jest nam poznać w kolejnych scenach. Wyraźnie postawiony jest tu znak równości między policjantkami i policjantami, co oznacza, że członkowie zespołu pracują równie dobrze bez względu na płeć. I choć więcej w zespole mężczyzn - wynika to po prostu z realiów tamtych (i obecnych) czasów. Po prostu więcej w policji było mężczyzn, ale inteligentne i ambitne kobiety również mogły się w tych strukturach odnaleźć. Dodam jeszcze, że - co zwróciło moją uwagę - język, którym posługują się policjanci w rozmowach, nie jest przesycony wulgaryzmami.
Przydałoby się tej książce jeszcze jedno sczytanie przez korektora (liczę na to przy dodrukach), bo jest tu troszkę drobnych błędów, które wybijają mnie z czytelniczego rytmu, ale sam pomysł na akcję, jej poprowadzenie i zwieńczenie są satysfakcjonujące. Autor utrzymuje napięcie, bohaterowie pokazują też prywatne oblicza, a całość czyta się bardzo przyjemnie - książka doskonale wpisuje się w oczekiwania, jakie mam wobec gatunku, i jest doskonałą, emocjonującą rozrywką. Widać, że autor się rozwija i już jestem ciekawa, czym uraczy nas w kolejnej części "Dekady".
A! Jeszcze ważna informacja - choć ci sami bohaterowie pojawili się we wcześniejszych odsłonach cyklu, akcja stanowi zamkniętą całość i "Fatum" można spokojnie czytać bez znajomości poprzednich części. Tylko... dlaczego, skoro "Furia" i "Na tropie" również zasługują na uwagę?
Autor: Michał Larek
Tytuł: Fatum
Wydawca: Wydawnictwo Czwarta Strona
Za egzemplarz do recenzji przed premierą dziękuję wydawcy.
Komentarze
Prześlij komentarz