Ake Holmberg, Ture Sventon i Izabella [Dwie Siostry]
Zupełnie nie mam pojęcia jak to się stało, że książki o detektywie Ture Sventonie nie trafiły dotąd w nasze ręce. Sześć tomów wydanych przez jedno z ulubionych wydawnictw, a dopiero teraz Ture wkroczył do wojtkowej biblioteczki. No ale - jak to mówią - co się odwlecze... Przy okazji wydania szóstego (!!!) tomu przygód Sventona nareszcie się poznaliśmy i czuję, że to będzie dłuższa znajomość.
Ture Sventon to praktykujący prywatny detektyw ze Sztokholmu, do którego o pomoc zwraca się dyrektor Cyrku Rinaldo - pan Gustafsson. Dyrektor ma niemały problem, ponieważ z cyrku zniknęła cenna klacz - angloarabka Izabella, najcenniejszy wierzchowiec, na którym pokazy wykonuje żona Gustafssona. Sventon podejmuje się poprowadzenia sprawy, jednak wydaje się, że idzie mu to niezbyt poradnie. Nie dość, że jego przykrywka geodety szybko zostaje zdemaskowana, to jeszcze zanim cokolwiek odkryje, z cyrku znikną kolejne zwierzęta.
Ture jednak się nie zraża, ma już plan działania, choć dla otoczenia wydaje się on bardzo niezrozumiały. A ponieważ każdy szanujący się detektyw potrzebuje pomocnika, Sventon decyduje się skorzystać z pomocy spotkaniego przypadkiem w cyrku pana Omara, z którym współpracował już wcześniej.
Co tu dużo mówić. Zakochaliśmy się w tej historii od pierwszych stron. I to nie ze względu na fabułę - która sama w sobie jest przecież ciekawa, bo zagadka detektywistyczna jest intrygująca i przebieg śledztwa również. Ale tym, co sprawia, że opowieść o Sventonie nie "tylko" kolejną historyjką detektywistyczną dla dzieci, jest potężna dawka humoru. Humoru, czasem na granicy absurdalności, ale zarazem bardzo czytelnego i przyjemnego w odbiorze, jest tu całe mnóstwo. W narracji i dialogach, w poczynaniach detektywa i interakcjach bohaterów.
W tym momencie w przejściu pojawiły się słonie. Trudno wyobrazić sobie zwierzęta bardziej zasłaniające niż słonie. Szacuje się, że jeden dorosły słoń potrafi zasłonić aż do trzech tuzinów geodetów. (Dla porównania można wspomnieć, że spore zwierzę, jakim jest wielbłąd, z trudem zasłania jedną trzecią tego, a za taką na przykład zebrą nie schowa się więcej niż kilku, w dodatku przykucniętych. Możliwości zasłaniających lwa z powodów praktycznych nie ustalono).
Humor sytuacyjny, niebanalny, podany jest z całą narracyjną powagą i wywołuje tym samym jeszcze większe salwy śmiechu w czasie czytania. Do tego jest to humor zrozumiały zarówno dla młodego, jak i dla dorosłego czytelnika, a podany jest w sposób niewymuszony i lekki. Czytając wspólnie tę książkę, oboje z Wojtkiem raz po raz wybuchaliśmy śmiechem.
- Dzieci? - spytała pani Gustafsson.- Dzieci - potwierdził detektyw. - Mamy do czynienia z bardzo niebezpiecznymi przestępcami, najważniejsze, żeby nie nabrali podejrzeń.- Niebezpiecznymi? - powtórzyła pani Gustafsson. - Przestępcami?- Dzieciom nic nie grozi. Kierowca niczego nie rozumie. Jest zupełnie nieszkodliwy - zapewnił Sventon.Wtedy z kolei pani Gustafsson przemówiła dyrektorskim głosem:- Nie ma mowy!Każdy człowiek ma swoje małe dziwactwo, a dziwactwem pani Gustafsson było to, że z jakiegoś powodu nie chciała wypuszczać swoich dzieci w jesienna ciemność na spotkanie z zupełnie nieszkodliwym kierowcą, który niczego nie rozumie.
Sympatyczny bohater, który wydaje się trochę nieogarnięty, ale spokojnie i z pełną powagą prze do przodu, ku rozwiązaniu zagadki, intrygująca detektywistyczna tajemnica do odkrycia, szereg barwnych postaci pobocznych, lekki styl i wspomniana już spora dawka humoru sprawiają, że to idealna książka do czytania dziecku. Zapewnia rozrywkę i małym, i dużym, dzięki czemu największa frajda jest właśnie podczas wspólnej lektury, kiedy na bieżąco można zanosić się śmiechem i komentować wydarzenia. Polecam właśnie tę formę poznawania opowieści Holmberga.
A jeśli książkę przygotowują Dwie Siostry, to wiadomo, że wydanie będzie pierwsza klasa. Twarda okładka, poręczny format i piękna wyklejka to może detale, ale są doskonałą oprawą do świetnej historii. No i ilustracje Svena Hemmela (w końcu książka ukazała się w serii Mistrzowie światowej ilustracji), uznanego ilustratora - czarno-białe, charakterystyczne, klasyczne, są świetnym dopełnieniem tekstu i ozdobą stron.
Ture Sventon podbił moje serce i wiem, że musimy z Wojtkiem niebawem zdobyć pozostałe pięć powieści z tym zabawnym, choć całkiem poważnym detektywem, ponieważ jeśli mamy coś czytać wspólnie - to właśnie tę serię. Kapitalna zabawa. Polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz