Poczytaj dziecku o Irenie Sendlerowej
Książka dla dzieci o Irenie Sendlerowej - idealna dla małego czytelnika |
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, na wniosek Rzecznika Praw Dziecka Marka Michalaka, ogłosił rok 2018 Rokiem Ireny Sendlerowej. To najlepszy z możliwych pretekstów, bo z postacią tej niezwykłej osoby zapoznać także nasze dzieci, zwłaszcza że mamy teraz do dyspozycji idealną pomoc w postaci ninejszj publikacji.
Listy w butelce. Opowieść o Irenie Sendlerowej [recenzja]
Książka Anny Czerwińskiej-Rydel została wydana przez wydawnictwo Literatura w niezwykłej serii książek "Wojny dorosłych - historie dzieci". Zamierzam napisać o niej więcej, gdyż już niejedną pozycję z tej serii przeczytaliśmy. Krótko możecie o niej przeczytać na stronie wydawcy.
Omawiana pozycja idealnie wpisuje się w założenia serii - przybliża temat wojny w sposób przystępny dla dziecka. Książkę otwiera list Rzecznika Praw Dziecka skierowany do małych czytelników zapowiadający podjęty temat. Potem przenosimy się do właściwej historii.
Irenę Sendlerową poznajemy w chwili, gdy jako Siostra Jolanta (czyli pod wojennym pseudonimem) czeka na możliwość wejścia na teren warszawskiego getta. Bardzo jej się spieszy, gdyż o szesnastej trzydzieści ma uczestniczyć jako widz w przedstawieniu przygotowanym przez podopiecznych Janusza Korczaka.
Dzięki śledzeniu poczynań naszej bohaterki mały czytelnik poznaje wycinek z codzienności getta - głód, choroby, ścisk, wywózki i nieustanne poczucie zagrożenia. Towarzyszymy Irenie Sendlerowej w chwili, gdy obserwuje wywożenie do obozu mieszkańców korczakowskiego sierocińca. Dowiadujemy się, co wpłynęło na jej decyzję o zmianie formy pomocy Żydom z warszawskiego getta i jak plan ten powoli stawał się rzeczywistością.
Dorosłemu czytelnikowi większość tych informacji nie jest obca, jednak tu zebrano je i przygotowano w formie właściwej dla małego czytelnika. Nie przypominają typowej biografii i zbioru "danych", a zaznajamiają dzieci z tematem za pomocą snutej opowieści. W czasie czytania mali słuchacze towarzyszą bohaterce tak, jak towarzyszą innym bohaterom znanych sobie książek, tyle że tym razem to, o czym czytają, wydarzyło się naprawdę.
Książka, choć mówi o bohaterce, traktuje też o sprawach smutnych i trudnych, bo bohaterska postawa nie ujawnia się w okolicznościach sielankowych. Niejednokrotnie - nawet tym starszym czytelnikom - łza się w oku zakręci, ale cała opowieść skomponowana jest z poszanowaniem emocjonalności dziecka. Jest smutno i wzruszająco, ale nie ma tu scen drastycznych. Wydaje mi się, że dorosły odbiera przedstawioną historię dużo bardziej dramatycznie dlatego, że posiada już historyczną wiedzę. Dla dziecka to mniej odczuwalne - choć wie, że w książce dzieją się rzeczy straszne.
Cała opowieść jest pięknie skomponowana, podzielona na fragmenty pozwalające czytać ją w częściach, z przerwami, jeśli emocje dziecka tego wymagają. Napisana jest w miarę prosto, nie jest przesycona trudnymi pojęciami, a te, które się pojawiają, zostają wyjaśnione.
Dla kogo "Listy w butelce"
Sugerowana kategoria wiekowa to 8+. Moim zdaniem - jako książka do samodzielnego czytania - książka byłaby lepsza dla nieco starszego czytelnika, natomiast ośmiolatkom, albo - jak w naszym przypadku - siedmiolatkom warto w lekturze towarzyszyć. Łatwiej dziecku będzie tę historię przeżywać, gdy będzie jej słuchać, a nie "mocować się" z trudniejszymi słowami. Poza tym warto, by był obok niego ktoś, kto odpowie na pojawiające się pytania. Bo pamiętajmy, że nasze maluchy niewiele jeszcze wiedzą o historii, dlatego co nieco trzeba im będzie dopowiedzieć. A pytania mogą się pojawić trudne, np. dlaczego Niemcy tak nie lubili Żydów, albo dlaczego rodzice nie chcieli oddawać dzieci pani Irenie...
Ale warto, warto po nią sięgnąć, nie uciekać od tematów trudnych tylko rozwijać wiedzę naszych pociech w ten właśnie sposób - przez wartościowe lektury. I warto im w tej drodze poznawczej towarzyszyć.
I jeszcze o ilustracji
Nie byłabym sobą, gdybym nie pochyliła się nad ilustracjami w książce dla dzieci. Historię o Irenie Sendlerowej ilustracjami opatrzył niezawodny Maciej Szymanowicz, którego charakterystyczną kreskę rozpoznać można już na pierwszy rzut oka. Nie są przesadnie kolorowe, z czerwonymi akcentami, idealnie oddają nastrój całej książki. Postacie są odrobinkę odrealnione, jak w większości prac Szymanowicza, ale przyciągające oko. Uzupełniają tekst, lecz go nie przytłaczają.
Komentarze
Prześlij komentarz