Narysuj mi baranka, czyli rozmowy o ilustracji w "Ten łokieć źle się zgina" Sebastiana Frąckiewicza




Sebastian Frąckiewicz, Rozmowy o ilustracji, non fiction, rozmowy, wywiady, ilustracja, czarne, wydawnictwo czarne, okładka, ilustrator, ilustracje, Emilia Dziubak, kalendarz, recenzja
Ilustracje z kalendarza i rozmowy z ilustratorami

Kiedy poruszasz się w świecie książek dla dzieci, zwłaszcza tych młodszych, siłą rzeczy poruszasz się w świecie ilustracji. Jeśli zwracasz uwagę na estetyczną oprawę książek, powoli poznajesz nazwiska ilustratorów i zaczynasz rozpoznawać ich styl. I tak rodzą się też twoje, rodzica, preferencje. Oczywiście mogę mówić tylko za siebie, ale kiedy rozmawiam z innymi rodzicami małych czytelników, zauważam, że coś w tym jest. Zdecydowanie chętniej kupujemy książki z ilustracjami naszych ulubieńców (bywa, że to jest czynnik decydujący). 

Czasem to zaciekawienie pracami ilustratora przenosi się na zaciekawienie jego osobą. Wyszukujemy prowadzone przez niego warsztaty, chodzimy na spotkania. Chcemy dowiedzieć się więcej o jego pracy i warsztacie, o drodze, jaką przebył, by stać się twórcą "topowym".

I to właśnie umożliwia nam książka Sebastiana Frąckiewicza pt. "Ten łokieć źle się zgina. Rozmowy o ilustracji" wydana przez Wydawnictwo Czarne.

Frąckiewicz przytacza stwierdzenie, że "obrazy, które oglądamy w dzieciństwie, zostają w nas przez całe życie" i rzeczywiście, coś w tym jest. Do dziś pamiętam charakterystyczną kreskę Szancera czy - równie charakterystyczną - Butenki. Choć pokazywałam Wojtkowi te ilustracje, on z dzieciństwa wyniesie przede wszystkim pamięć o ilustracjach np. Emilii Dziubak (mnóstwo ich w naszej biblioteczce), ale też - mam nadzieję - Mizielińskich, Szymanowicza i in. 

Ja natomiast z chęcią dowiem się o niektórych z nich nieco więcej.

Książka Frąckiewicza to zbiór niezwykle ciekawych rozmów z jedenastoma ilustratorami. Każdy z nich jest inny, inną obrał drogę życiową i w innej dziedzinie się spełnia.

Jest m.in. moja ukochana Emilia Dziubak, którą mieliśmy okazję poznać osobiście i uczestniczyć w warsztatach dla dzieci.


mały czytelnik, warsztaty, ilustracja, polska ilustracja dla dzieci
Mały czytelnik z Emilią Dziubak po warsztatach

Pani Emilia zdradza, w jaki sposób została autorką ilustracji w książkach dla dzieci, które prace są jej szczególnie bliskie, jak to się stało, że zaczęła pracować w duecie z Martinem Widmarkiem, o współpracy z wydawcami i pracą nad poszczególnymi tytułami.

Które z twoich książek kosztowały cię najwięcej pracy?
Mam na myśli nie wysiłek emocjonalny (...), ale po prostu roboczogodziny.
Zdecydowanie "Rok w lesie". (...) Miałam tak napięty termin, że dla siebie zostawały mi
dwie godziny dziennie. Miałam wybór - albo się wyspać, albo wykąpać.


Dziecko to bardzo skrupulatny i wymagający odbiorca. Nie ma tu miejsca
na błędy czy niekonsekwencje.

W książce jest też rozmowa z Piotrem Sochą, autorem cieszących się dużym uznaniem "Pszczół" wydanych przez Dwie Siostry, ale który był też wieloletnim grafikiem prowadzącym magazynu "Machina". Z tej rozmowy można dowiedzieć się m.in. czym - ze względów technologicznych - różni się praca nad grafikami dziś od pracy pod koniec XX wieku.

Pszczoły, mały czytelnik, wydawnictwo dwie siostry, autograf, spotkanie autorskie
Mały czytelnik i Piotr Socha oraz Pszczoły z autografem

Jak się przekazywało prace redakcji w latach dziewięćdziesiątych?
Ja od samego początku przynosiłem na dyskietkach. To jeszcze
były miękkie dyskietki, miały małą pojemność. Zatem żeby
zgrać ilustracje, trzeba je było kopiować na kilka dyskietek, dzieląc obraz na części.

Cudownie było posłuchać też o doświadczeniach niezrównanego Bohdana Butenki, którego książki towarzyszyły mi w dzieciństwie, i który towarzyszy dziś Wojtkowi.

Gapiszon, książka dla dzieci, mały czytelnik, dziecko czyta, książka, książka dla dzieci, wydawnictwo dreams

autograf, warsztaty, spotkanie autorskie, gapiszon, gapiszon i wędzone morze, autograf, chodzi mucha po globusie, mały czytelnik
Mały czytelnik i Bohdan Butenko

Jakie korekty najczęściej pan dawał ilustratorom?
Czasem pojawiał się tak zwany błąd niedoczytania. Dzieci maja to do siebie,
że są bardzo dokładne. Zatem jeżeli autor w tekście napisał, że ktoś ma pięć
guzików, to rysując, należy te pięć guzików pokazać.



Ale ta książka to nie tylko rozmowy z ilustratorami książek dla dzieci. Frąckiewicz rozmawiał też m.in. Rafałem Wechterowiczem, który tworzył projekty koszulek dla m.in. Slayera czy Metalliki, albo z Bartłomiejem Gawłem, który odpowiada m.in. za to, jak twarz Wiedźmina w grze Wiedźmin 2: Zabójcy królów. Po przeczytaniu tej rozmowy zupełnie inaczej patrzeć będę na detale, gdy ponownie zasiądę do gry.
ten łokieć źle się zgina, ilustracja, bartłomiej gaweł, geralt, gra, wiedźmin 2
Ilustracja do rozmowy z Bartłomiejem Gawłem

Zdarza się tak, że na etapie konceptu i modelowania postać jest OK, a gdy zaczyna się ją animować, przestaje dobrze wyglądać?
Non stop tak się dzieje. Dlatego trzeba robić poprawki i dobrze jest, jeśli artysta koncepcyjny, rysując, myśli o tym, jak postać będzie się poruszać. Później okazuje się, że choć mieliśmy genialną wizję, to po umieszczeniu bohatera na silniku gry ta wizja się nie sprawdziła.

Dla kogo jest ta książka? Tak naprawdę dla każdego. Rozmowy są tak poprowadzone i pytania tak dobrane, że każdy znajdzie coś dla siebie. Laik - garść anegdot i ciekawostek, zainteresowani zawodem grafika czy ilustratora, zwłaszcza na początku drogi, mogą wyszukać cenne wskazówki odnośnie tego, czym się zajmować, gdzie i co studiować. A każdy czytelnik może po prostu poznać grupę inspirujących i barwnych osób i poczuć się, jakby spotkał się z nimi na przysłowiowej kawie. Bardzo się cieszę, że ta publikacja powstała i że trafiła w moje ręce.

Autor: Sebastian Frąckiewicz

Tytuł: Ten łokieć źle się zgina. Rozmowy o ilustracji

Wydawca: Wydawnictwo Czarne


PS Na pierwszej fotografii, oprócz okładki książki, widać trzy grafiki z kalendarza Paper Passion by Arctic Paper promującego polskich ilustratorów. Karty kalendarza są tak zaprojektowane, że każdą grafikę po miesiącu można wypchnąć (jak w dziecięcych książeczkach z wypychankami) i zostawić sobie na pamiątkę bez "tabelki z datami". A do tego grafiki są starannie wydrukowane na dobrej jakości papierze, więc można je nawet umieścić w ramkach i powiesić na ścianie.


Komentarze

Popularne posty