Moni Nilsson, Tsatsiki i wojna oliwkowa [Zakamarki]
Pamiętacie jeszcze, jak cieszyłam się, że udało nam się poznać wspaniałego bohatera, jakim jest Tsatsiki? Tego wspaniałego chłopca z serii książek Moni Nilsson pokochaliśmy z Wojtkiem od pierwszych stron i bardzo cieszyło mnie, że udało się przeczytać całość jednym ciągiem. Za to potem był żal, że to już koniec. Na szczęście żal wcale długo nie trwał, jako że wydawnictwo już miało w planach wydanie kolejnej powieści z serii, do której sama autorka wróciła po latach. I tak w naszym domu zagościł Tsatsiki i wojna oliwkowa.
I tak oto nadeszły wakacje po piątej klasie, a Tsatsiki po raz kolejny udaje się z wizytą do Grecji, do Taty Poławiacza Ośmiornic. Tym razem w Agios Ammos jest zupełnie inaczej. Sytuacja gospodarcza w całej Grecji jest kryzysowa, podobnie jest w ukochanym wakacyjnym miejscu Tsastikiego. Tata ma finansowe kłopoty, podobnie jak pogrążeni w długach sąsiedzi. Zajęty próbami sprzedaży hotelu ojciec, nie ma dla syna zbyt wiele czasu. Od nudy ratuje chłopca przyjaźń z Alvą, z którą wspólnie spróbują uratować wioskę. I odsuną zagrożenie, że piękny gaj oliwny zostanie wycięty i zamieniony w pole golfowe.
Powrót do Tsatsikiego okazał się podobny do spotkania ze starym kumplem, którego wita się z radością i chętnie słucha się opowieści o tym, co u niego złego i dobrego się wydarzyło. Tsatsiki tymczasem znów ma głowę pełną pomysłów i nie zawaha się ich zrealizować. Świetnym pomysłem okazało się dodanie mu pomocnicy - wyjątkowej dziewczynki, która wiele widziała, jest odważna i równie pomysłowa, wygadana i świetnie do Tsatsikiego pokazuje. Tym dzieciakom odwagi nie brakuje, a że "walczą" w słusznej sprawie, stanowią świetny przykład i dla większych, i mniejszych czytelników.
Książka jest dobrze osadzona we współczesności - grecki kryzys jest bardzo realny, podobnie jak pomysł Tsatsikiego, by prowadzić vloga. W ten sposób bohater ma szansę stać się czytelnikowi jeszcze bliższy. Bardzo realne są też mniejsze i większe przeciwności, jakim musi stawić czoła - jak np. tata, który nie przyjmuje do wiadomości żadnych argumentów, czy mama, która rozwodzi się z drugim tatą Tsatsikiego. Przy okazji pięknie, choć na marginesie, autorka wspomniała czytelnikowi, że rozwód u dorosłych nie musi oznaczać, że chłopiec straci kontakt z przyszywanym tatą.
Psoty, kłopoty, przyjaźnie, antypatie, to wszystko, co tak nam się w serii spodobało, jest obecne także tutaj. Do tego Tsatsiki, który pierwsze miłostki ma już za sobą - o czym pamiętają czytelnicy poprzednich części - zakochuje się w Alvie, a ona odwzajemnia jego uczucie i czas, który spędzają razem, jest jeszcze bardziej wyjątkowy. Odwzajemnione uczucie daje też Tsatsikiemu cudowne poczucie, że jest "w sam raz" i jest dokładni tym, kim być powinien.
Ta fantastyczna książka, która oferuje czytelnikowi mnóstwo przygód, humoru i ciepła, okazuje się też wspaniałą lekcją emocji, o których przecież (choć może się mylę i za bardzo generalizuję) chłopcom trudniej jest rozmawiać. A tych emocji tu nie brakuje, wiążą się one z tęsknotą za Mamuśką i domem przemieszaną z radością z wakacji, wiążą się z miłością do taty, babci, Jensa, siostry. Jest tu przecież kiełkujące uczucie do Alvy i poczucie, że musi pomóc przyjacielowi odnaleźć się w nowej sytuacji. W ten sposób po raz kolejny Tsatsiki staje się lekcją z okresu dojrzewania, kiedy przyjaźnie ustępują nieco miejsca pierwszym zauroczeniom, a i zakochanemu kumplowi, i temu, który nieco idzie w odstawkę, trudno się w tej sytuacji odnaleźć.
Książki o Tsatsikim są świetnie napisane i emocjonujące, ciepłe, zabawne i wciągające. A przy tym wszystkim wspaniale tłumaczą świat i pozwalają zrozumieć pojawiające się na różnych etapach dorastania problemy i uczucia. Do tego Tsatsiki, choć na swój sposób wyjątkowy, jest też bardzo "swojski", bardzo podobny do czytelników serii książek, których jest bohaterem. W jego losach młodzi czytelnicy odnajdą swoje wątpliwości i rozterki, swoje pragnienia i kłopoty i - czytając o Tsatsikim jak o swoim kumplu - odnajdą być może odpowiedzi na związane z dorastaniem pytania.
Nieustająco uwielbiam Tsatsikiego i cieszę się, że Wojtek z radością i entuzjazmem pochłonął kolejną o nim książkę. Dlatego z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że polecamy oboje!
Komentarze
Prześlij komentarz