Bianka Kunicka-Chudzikowska, Najprawdziwsza fikcja
Czytujecie lub oglądacie czasem wywiady z autorami? Ja sporadycznie, a mimo to już w kilku różnych wypowiedziach udało mi się usłyszeć, że autor musiał się z jakimś swoim bohaterem zmagać, że bohater prowadził akcję w zupełnie nieprzewidywaną stronę... A gdyby to była nie tylko metafora literackich zmagań z tekstem? Gdyby bohater książki był istotą świadomą?
Te marginalne rozważania pojawiły się tu nie bez przyczyny. Przypomniały mi się podczas lektury książki Bianki Kunickiej-Chudzikowskiej pt. Najprawdziwsza fikcja. Głowna bowiem bohaterka książki - Zofia - jest... postacią literacką. A do tego świadomą swojego literackiego wykreowania postacią literacką. Zagmatwane? Niekoniecznie.
W skrócie fabuła przedstawia się tak: Zofia, w miarę dobrze sytuowana singielka wybiera się na wernisaż dawno nie widzianej koleżanki. No, dziewczyny, z którą swego czasu dzieliła mieszkanie, choć nie pałały do siebie sympatią. A i to delikatnie mówiąc. Raczej Elka z niewiadomych przyczyn zawsze z Zofią rywalizowała, a teraz, gdy mają spotkać się po latach, Zofia chce na niej zrobić jak najlepsze wrażenie. Niestety na wernisażu spotka ją niemiła niespodzianka - spotka tam Wiktora, swojego dawnego ukochanego, a ten okazuje się... mężem Elki. Kobieta pyszni się tym faktem przed "rywalką", nie wie jednak, że to spotkanie obudzi dawne uczucie i Zofię oraz Wiktora zacznie do siebie przyciągać.
Ta, zdawałoby się dość prosta i w miarę przewidywalna warstwa obyczajowo-romansowa, została jednak przez autorkę podciągnięta na wyższy poziom. Zofia bowiem jest - jak już mówiłam - postacią literacką. "Urodziła się" jako dorosła obaczona wspomnieniami i doświadczeniami rzeczy, których nie przeżyła. I wie, że jest marionetką w historii pisanej przez kogoś innego. A z tym nie chce się pogodzić, buntuje się, a nawet wdaje w dyskusje z autorką książki. I dzięki temu zabiegowi historia ze zwykłej historii miłosnej, staje się polem do rozważań nad wieloma kwestiami.
Autorka pochyla się tu nad wpływem bohaterki na własny los, a przede wszystkim nad naturalną potrzebą przejęcia kontroli nad własnym życiem, własną historią. Możemy tu odnaleźć obszerny wątek poświęcony szukaniu, odkrywaniu i budowaniu własnej tożsamości. Zofia pomaga nam, czytelnikom, podjąć próbę rozważań nad tym, na ile wpływ mają na nas geny, na ile my sami, na ile kształtują nas doświadczenia, a na ile pragnienie sprawowania kontroli.
Drugi obszerny temat, który możemy rozważyć podczas lektury, dotyczy kobiet i ich funkcjonowania w relacjach z ludźmi. Obserwując zarówno Zofię, jak i jej matkę, siostrę, siostrzenicę widzimy różne postawy przyjmowane wobec świata przez różne kobiety i zastanowić się możemy, na ile tę postawę kształtuje sama płeć, a na ile oczekiwania nasze własne i innych wobec płci.
Oczywiście motyw "ożywania" bohaterów książek nie jest niczym nowym. Już spoglądając na mój regał widzę książkę pt. Z innej bajki napisaną prze Jodi Picoult i jej córkę Samanthę Van Leer, w której bohaterka czytelniczka współdziała z bohaterem czytanej książki i pomaga mu się z niej wydostać. Tam jednak mamy powieść dla młodzieży, tu Bianka Kunicka-Chudzikowska wykorzystuje motyw do innych rozważań.
Najprawdziwsza fikcja okazała się zaskakującą lekturą. Ciekawą zarówno w warstwie fabularnej (wątek głównej bohaterki, miłosny trójkąt, dawna rywalizacja, rozterki życiowe siostry, męska bierność i agresja), jak i w warstwie - nazwijmy ją umownie - dygresyjnej (kwestie tożsamości, kontroli, zmagań twórcy z dziełem, kreowania świata i swojej historii, pochopnych ocen itd.). Do tego świetnie się ją czyta - napisana jest z lekkością i - mimo całego wachlarza poruszonych tematów - jest nieprzegadana. Autorce udaje się zachować balans między obiema warstwami tekstu.
Na mój odbiór powieści na pewno wpływ miała ciekawa główna bohaterka. Nawet pomijając jej świadoma fikcyjność jest kobietą intrygującą, ciekawą, z ikrą, trochę niepewną, a trochę nonszalancką, trochę kapryśną, ale też energiczną. Jest zmienna, popełnia głupstwa, czasem zachowuje się (w potocznej ocenie) na granicy moralności, ale jest wyrazista i chce się ją poznawać bliżej.
Nie zdradzę wam oczywiście zakończenia, ale powiem, że ostatni akapit książki jest jak wisienka na torcie i przenosi tę historię na kolejny wymiar interpretacyjny. Urzeka mnie też tytuł, który jest oksymoronem. Uwielbiam takie zestawienia!
Moje największe zastrzeżenie, jeśli chodzi o tę książkę, dotyczy opracowania tekstu - z pewnością przydałaby mu się jeszcze jedna korekta. Zdaję sobie sprawę, że błędy mogą się pojawić, bo przegapić jedną czy dwie rzeczy jest dość łatwo, ale tu niesforne przecinki, literówki (też ortograf) zaczynały działać mi na nerwy momentami (raz nawet siostrzeniec Zofii na moment zmienił imię).
Nie wpływa to jednak na moją ogólną ocenę powieści, bo ta jest bardzo pozytywna. Podoba mi się zarówno pomysł na fabułę, jak i jej przebieg oraz wykreowane postaci. Bardzo się cieszę, że miałam okazję przeczytać tę książkę i jestem ciekawa, co autorka zaoferuje czytelnikowi w przyszłości.
Autor: Bianka Kunicka-Chudzikowska
Tytuł: Najprawdziwsza fikcja
Wydawca: Oficynka
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawcy.
Komentarze
Prześlij komentarz