Od pewnego czasu coraz uważniej przyglądam się polskiemu rynkowi komiksowemu, wykraczając poza ramy publikacji stricte superbohaterskich i odkrywam mało znane sobie przestrzenie, które niejednokrotnie mnie zachwycają. Wyłuskuję dla siebie interesujące pozycje, czy to skierowane do młodego, czy dorosłego odbiorcy, kierując się intuicją. Ostatnio moją uwagę przyciągnęła okładka Chłopca z gór Amelie Flechais i Severine Gauthier od wydawnictwa Kultura Gniewu z linii Krótkie Gatki poświęconej wydawnictwom dla młodych czytelników.
Komiks opowiada historię chłopca, który uwielbia wędrówki z dziadkiem. Obaj przemierzyli już wiele szlaków i wspominają je z radością. Jednak pewnego dnia dziadek oznajmia, że przed nim ostatnia podróż, w którą musi wybrać się samotnie.
Chłopiec jest niepocieszony i nie może zrozumieć, dlaczego dziadek nie może go ze sobą zabrać. Staruszek zaś wyjaśnia, że ta podróż będzie dla niego ciężka, bo brak już mu sił. To wtedy właśnie chłopiec postanawia, że odszuka najsilniejszy wiatr i poprosi, by uczynił podróż dziadka lżejszą. Tak zaczyna się jego pierwsza samotna wyprawa.
Chłopiec z gór to baśniowa opowieść, w związku z czym można ją czytać na dwóch poziomach. Pierwszy, najbardziej czytelny, jest przygodową historią po trosze inicjacyjną o pierwszej samotnej wyprawie i misji, której podejmuje się młody bohater. Jak to w baśniach bywa, w czasie swej wędrówki spotyka zaskakujące fantastyczne postaci - jak tajemnicze drzewo, które opowiada o korzeniach, mówiące kamienie w czasie niezwykłego wyścigu, żyjące w górach koziorożce, które okażą się sprzymierzeńcami i - oczywiście - wiatr. Pokonuje kolejne etapy drogi, by dotrzeć do celu i wrócić bogatszy o nowe doświadczenia. W tym kontekście jest to opowieść, która zainteresuje młodego odbiorcę i którą zrozumieją także najmłodsi.
Drugi poziom percepcji tej opowieści wiąże się z jego metaforyką. Metaforyką, którą znaczna część odbiorców odczytywać będzie intuicyjnie, nawet jeśli nie do końca będzie umiała ją ująć w słowa. Historia bowiem skłania do refleksji nad przemijaniem i dojrzewaniem, którego naturalnym elementem jest akceptacja nieuchronności przemijania. Ta opowieść mówi o obietnicach, których nie sposób dotrzymać, lecz także o tym, że pamięć o tych, którzy odeszli i o miejscach, które razem odwiedziliśmy stanowi część naszych korzeni i zawsze będziemy ją w sobie nieśli.
Jest w tej opowieści coś poruszająco poetyckiego, a baśniowy rytm historii sprawia, że płynie ona miarowo i delikatnie, jak wiatr lub rzeka, pozostawiając odbiorcę w stanie zachwytu, oplecionego i porwanego przez świat przedstawiony. Zarówno w warstwie wizualnej, jak i scenariuszu czuć melancholię, ale i ciepło, które niesie w sobie akceptacja tego, co jest nieodłącznym elementem życia. A odrobina humoru stanowi doskonałą przeciwwagę dla smutku.
Oniryczność tej opowieści służy do przekazania ważnych treści - takich jak śmierć czy żałoba - a także innych, które wrażliwy czytelnik z pewnością w niej odnajdzie. Pozornie prosta fabuła ma dużą moc oddziaływania i to nie tylko na młodego odbiorcę. Ona ściska za serce i rozlewa się ciepłem, pozwala cieszyć się historią i zarazem skłania do refleksji. Tworzy też przestrzeń do rozmowy, dlatego warto spróbować wspólnej lektury.
Autorki tego komiksu zadbały o to, by było to małe dzieło sztuki. Mądremu, przemyślanemu, baśniowemu scenariuszowi Gauthier towarzyszą przepiękne, oniryczne, fantazyjne ilustracje, które idealnie oddają melancholijną aurę tej historii. Od kadrów naprawdę trudno oderwać wzrok i angażują nie mniej niż fabuła. Nie brak też na nich emocji - subtelnych i czytelnych zarazem. Nastrój budują zarówno bohaterowie pojawiający się w poszczególnych scenach, jak i dominująca na nich gama kolorystyczna.
To pozycja, wobec której trudno pozostać obojętnym i którą trudno się nie zachwycić. Przepiękna, mądra baśń zawarta w kadrach komiksu, która porusza czułe struny, skłania do refleksji. Którą czytać można intuicyjnie i świadomie, urzekająca pod względem wizualnym, zamykająca ogrom treści w prostocie fabuły i niezbyt obszernej formie. To kolejny dowód na to, że komiks jako medium ma naprawdę dużo do zaoferowania czytelnikom w każdym wieku i warto dać mu szansę. Chłopca z gór nie można przecież nazwać ubogim krewnym baśni literackiej, bo różni się od niej jedynie formą przekazu, a nie ustępuje jej w niczym.
Ilustracje: Amelie Flechais
Scenariusz: Severine Gauthier
Tytuł: Chłopiec z gór
Tłumacz: Julia Szustak
Wydawca: Kultura Gniewu/Krótkie Gatki
Egzemplarz własny.
Komentarze
Prześlij komentarz