Iwona Chmielewska, Gdzie jest moja córka? [Format]
Iwona Chmielewska to jedna z najzdolniejszych polskich (a może i nie tylko polskich) ilustratorek, a jej prace są tak charakterystyczne i wyjątkowe, że nie da się ich pomylić z żadnymi innymi (Jakiś czas temu prezentowałam na blogu książkę Mama zawsze wraca Agaty Tuszyńskiej z wyjątkowymi ilustracjami pani Chmielewskiej). Tymczasem wydawnictwo Format nie raz dało się poznać jako wydawca nieszablonowych książek (na blogu znajdziecie ich kilka, choć moją ulubioną jest zdecydowanie wyjątkowe wydanie wiersza Wisławy Szymborskiej Miłość od pierwszego wejrzenia). Nic więc dziwnego, że spodziewałam się wyjątkowej publikacji w chwili, gdy usłyszałam, że wydawca i ilustratorka łączą siły przy nowym projekcie.
Gdzie jest moja córka? nie jest bajką dla dzieci ani powieścią, ale picturebookiem. Picturebooki to wyjątkowe projekty graficzne, w których ilustracje są komponentem równie ważnym jak tekst, a może nawet ważniejszym. Ba, to tekst uzupełnia ilustracje, a nie odwrotnie, natomiast docelowym odbiorcą niekoniecznie są dzieci (choć nie jest wykluczone, że są nim na równi z dorosłymi). W tym przypadku myślę, że mamy do czynienia z książką międzypokoleniową, jedną z tych, które wspaniale przegląda się i czyta, siedząc wspólnie na kanapie i wspólnie podziwiając detale na obrazkach.
Historia przedstawiona w książce jest z pozoru bardzo prosta. Oto matka opowiada nam o swojej córce, która uwielbia się chować i trudno ją wtedy znaleźć. Wędrując od jednej potencjalnej kryjówki do kolejnej, opowiada nam o tym, jaka jest dziewczynka, porównując ją do różnych stworzeń. Pokazuje w tym czasie jej zalety i słabostki, z prostych słów tkając obraz fascynującej w swej zmienności istoty. Zdania z porównaniami są krótkie i nie zawierają szczegółowych wyjaśnień, zachęcają za to do wyobrażenia sobie ich znaczenia i dopasowania do osoby. Poszukiwania są tu pretekstem do odkrywania osoby, która jest tak ważna dla matki. Tekst, który w ciągu zająłby ledwie kilka linijek, okazuje się w tej książce bardziej poruszający niż niejedna kilkusetstronicowa powieść. To tekst, który dotyka czegoś głęboko w nas samych i daje wzruszenie, które rozlewa się ciepłem po całym czytelniku (zwłaszcza, jeśli ten czytelnik jest matką, ale nie tylko).
Oczywiście, jak na picturebooka przystało, na odbiór całości wpływają przede wszystkim ilustracje, a te są naprawdę niesamowite. Każda z nich została wyszyta na organzie ze skrawków zbieranych latami materiałów. Fragmenty bielizny, poszewek, piżam czy spódnic dostały w ten sposób nowe życie i ułożyły się w niezwykłą graficzną opowieść. Te wyszywanki opowiadają jednocześnie kilka historii - tę najbardziej czytelną, układającą się w konkretne kształty, związaną z tekstem, ale i bardziej metaforyczną, ukrytą w poszczególnych tkaninach, które są fragmentem większej całości i zachęcają by przyglądać się każdemu z komponentów, zastanawiając się nad ich pochodzeniem i historią. Kto wie, może zaproponujecie dziecku wspólną zabawę w układanie historii o materiałach, których użyła autorka i o ludziach, do których mogła należeć...
Wyszywane ilustracje są piękne, ciekawe i bardzo pracochłonne. A jeszcze bardziej niesamowite jest to, ilustracje mają awers i rewers, i obi strony możemy w książce podziwiać. Do tego na "spodnich" stronach wyszywanej często też coś się dzieje i jest, a każda ze stron tego samego obrazka ilustruje przeciwstawne cechy - np. awers ilustruje radość, rewers smutek. W ten sposób tworzy się piękna metafora dwoistej natury bohaterki tej opowieści, a w szerszym kontekście - każdego człowieka, w którym tłoczą się różne, często przeciwstawne, uczucia.
Gdzie jest moja córka? to niesamowity, przepiękny i bardzo przemyślany picturebook, który zachwyci niejednego czytelnika. Iwona Chmielewska za pomocą prostych słów i urzekających wyszywanych ilustracji przekazuje nam bogatą, pełną niuansów, ale też jasną opowieść o najważniejszej osobie w swoim życiu, a zarazem o istocie macierzyńskiej miłości. Z każdej strony bije tu takie ciepło, że nie mogę przestać wertować tej artystycznej książki. Przeglądaliśmy ją też z Wojtkiem, którego wyraźnie zainteresowały ilustracje i studiował je z nie mniejszym niż ja zapałem. Mnie natomiast historia zbierania przez autorkę skrawków materiału wzruszyła nie mniej niż sama historia i zaraz przyszła mi na myśl moja ukochana patchworkowa kołdra uszyta przez babcię z resztek materiałów po (także przez nią szytych) moich dziecięcych pościelach. W tej kołdrze kryje się mnóstwo miłości i wspomnień o babci i z dzieciństwa. Ale to już... zupełnie inna historia.
Tekst i ilustracje: Iwona Chmielewska
Wydawca: wydawnictwo Format
Ja nie przepadam za picturebookami. Nie jestem wzrokowcem i nadmiar ilustracji tylko mi przeszkadza. Wolę ilustracje, które tworzy samodzielnie moja wyobraźnia.
OdpowiedzUsuńJasne, rozumiem. Ja jednak uwielbiam taką pożywkę dla oka, jaką jest historia zapisana w obrazach.
Usuń