Ida Pierelotkin, Tajemne życie magów [Akapit Press]
Co jest nieodłącznym atrybutem czarodzieja? Różdżka? Błagam, to tylko kijek. Peleryna? Chyba na jarmarku. Kapelusz? Za dużo bajek dla dzieci się naoglądaliście. Otóż, moi mili, nieodłącznym atrybutem czarodzieja jest... tajemniczość. To cecha charakterystyczna, którą czarodzieje cenią sobie najbardziej. Do tego stopnia, że nawet się sobie nawzajem nie przedstawiają... A skąd to wiem? Bo przeczytałam Tajemne życie magów Idy Pierelotkin.
Wiecie, czego jeszcze się dowiedziałam? Że magowie bardzo lubią wałęsać się po parkowych alejkach i zwykłym przechodniom trudno ich rozpoznać. Choć oni sami jakoś dają radę. Może właśnie na podstawie owej tajemniczości. I oto trzech nieznajomych magów spotyka się na parkowej alejce i wdaje się w rozmowę. Na kilka chwil porzucają tajemniczość, bo większą maja potrzebę, żeby się komuś wyżalić. I rozpoczynają pogawędkę. Na co można się żalić, będąc magiem? - zapytacie. Powód jest całkiem zrozumiały. Brak pracy. Każdy z trzech bohaterów ma do opowiedzenia swoją historię zawodowych porażek, które doprowadziły ich do... bezcelowego wałęsania po parku. I do rozmowy, dzięki której i my, czytelnicy, poznamy ich historie.
Książka Idy Pierelotkin mnie zaskoczyła. Temat magów, tak w literaturze popularny, tym bardziej po sukcesie serii o Harrym Potterze, autorka podjęła w sposób lekki i świeży. I nie chodzi tu o współistnienie świata magicznego obok rzeczywistego, ale o kłopoty, jakie mają bohaterowie i ich zmagania z... brakiem zatrudnienia.
Na powieść składają się trzy opowieści czarodziejów o ich życiu zawodowym i rodzinnym i kłopotach, jakich przysparza magia, gdy próbuje się funkcjonować we współczesnym świecie, który wcale magii nie potrzebuje i nie umie docenić. Bo czary mają swoje ograniczenia, których nie rozumieją i nie chcą zrozumieć ludzie niemagiczni. I tak na przykład mag zamiatający na stacjach metra i wspomagający się czarami zostaje zmuszony do odejścia przez niezadowolonych niemagicznych pracowników, którzy bez magii nie są w stanie osiągnąć takiej wydajności. A mag pracujący w restauracji traci pracę, bo nadrabia pracę magicznymi potrawami, które są pyszne, ale zupełnie niesycące. W znalezieniu posady nie pomagają również ludzie, którzy chcą wykorzystać magię do szkodzenia innym.
Tajemne życie magów jest ciekawą, zaskakującą i lekką opowieścią o tym, że nawet magia nie gwarantuje szczęścia w życiu, ale też o tym, że nie ma sytuacji bez wyjścia i czasem nie dostrzegamy możliwości, które mamy tuż przed nosem. Czarodzieje z powieści mają magiczne uzdolnienia, ale nie wiedzą, jak je wykorzystać. W dodatku trzeci ma bardzo niemagiczne aspiracje i musi nauczyć się, że nie wolno się poddawać. Choć wydaje się, że dzieci niekoniecznie może ciekawić opowieść o życiu dorosłych czarodziejów, lektura gwarantuje także im mnóstwo frajdy, ale i kilka cennych lekcji.
Nie jest to książka dla maluchów, ale już młodsze nastolatki z przyjemnością po nią sięgną. Nie brak tu zabawnych sytuacji i mrugnięć okiem do czytelnika, a cała opowieść jest pomysłowa i napisana z lekkością. To historia dla wszystkich marzycieli, którzy lubią sobie wyobrażać, że magiczne moce są rozwiązaniem każdego problemu. I dla takich, którzy po lekturze będą w parkach uważnie przyglądać się nieznajomym. Kto wie, może uda im się wypatrzyć jakiegoś czarodzieja. Bardo, bardzo tajemniczego.
Super, że autorka z taką świeżością i pomysłowością przedstawiła temat - wydawać by się mogło - oklepany.
OdpowiedzUsuń