Ann Cleeves, Biel nocy

książka, świece, okładka

Kiedy we wrześniu recenzowałam Czerń Kruka Ann Cleeves, wspominałam, że było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, choć książka ta była już raz wydana. I że bardzo cieszę się, że po nią sięgnęłam, bo urzekła mnie szetlandzka atmosfera. W międzyczasie ukazała się druga część cyklu szetlandzkiego autorki, która nareszcie doczekała się na swoją kolej w moim czytelniczym kalendarzu.

Tym razem na Szetlandach jest połowa lata, czas białych nocy, kiedy słońce nigdy nie zachodzi. (Wyobrażacie to sobie? Bo ja chyba nie do końca ;D) Plastyczka Bella Sinclair organizuje wystawę, na której swoje prace prezentuje też Fran Hunter. Na wernisażu towarzyszy jej policjant Jimmy Perez, którego poznała w czasie sprawy opisywanej w poprzednim tomie. Wydarzenie zostaje zakłócone przez dziwny incydent i tajemniczego mężczyznę, który jednak nie przyjmuje pomocy Pereza i znika. Następnego dnia w szopie w Biddista zostaje znalezione ciało powieszonego mężczyzny w masce. Jimmy rozpoczyna śledztwo i wzywa ekipę z Inverness wraz ze śledczym Taylorem, który pracował już z Perezem przy poprzedniej sprawie.

Muszę przyznać, że odnalazłam w "Bieli nocy" wszystko to, co tak urzekło mnie w "Czernik kruka": ciekawych, niepozbawionych wad bohaterów - tych nowych, głównie mieszkańców Biddista, jak i tych "starych" - policjantów, Fran; do tego intrygującą zagadkę kryminalną i nieprzewidywalne zakończenie; są też urzekające Szetlandy, zamknięta społeczność, która dużo wie, lecz niewiele mówi. Wszystko to zebrane razem doskonale spełniło oczekiwania, które miałam wobec tej książki.

Od wydarzeń z poprzedniego tomu minęło już nieco czasu i związek Fran i Jimmy'ego się nieco ugruntował. Przy okazji kryminalnej zagadki autorka pozwala czytelnikowi obserwować rozwijające się uczucie tych dwojga dojrzałych i doświadczonych przez życie ludzi. Cleeves ma dobre psychologiczne wyczucie, świetnie pokazuje dynamikę uczuć między ludźmi, którzy pragną się i zakochują, ale na których zachowanie i oczekiwania wpływ mają także minione doświadczenia życiowe, głównie te bolesne. A jednak udaje im się budować coś trwałego i z przyjemnością im się kibicuje.

Druga bardzo ciekawa sprawa to interakcje między Perezem i Taylorem - mężczyznami, którzy darzą się sympatią, współpracują ze sobą, ale na ich relacje wpływa bardzo mocno charakter Taylora. Perez jest spokojny i choć z ciekawością i determinacją bada sprawę morderstw, to właśnie ona i ludzie, z którymi się spotyka mają dla niego znaczenie. Taylor natomiast, choć lubi Pereza i również rzetelnie stara się podchodzić do pracy, ma w sobie niemal niespotykaną wśród mieszkańców Szetlandów niecierpliwość i chęć rywalizacji - rozwiązanie sprawy jest też niego wyzwaniem. Nie ma takiego jak Perez podejścia do miejscowych, cały czas czuje, ż jest kimś obcym, z zewnątrz, nie przywykł do spokojnego sposobu życia i działania i mimo całej sympatii, jaką czuje do Pereza, traktuje go też jako rywala w drodze do celu, jakim jest rozwikłanie zagadki.

Szetlandy w książce Cleeves są niezwykle urokliwe - spokojne, niemal flegmatyczne, surowe i urzekające, To miejsce, w którym albo się zakochujesz i zostajesz, albo wypalasz się i odchodzisz. Cała książka świetnie oddaje ich atmosferę (a raczej świetnie odpowiada mojemu o niej wyobrażeniu, bo przecież nigdy tam nie byłam). Autorka tworzy niemal hipnotyczny ich obraz, sprawiając, że nawet zbrodnie nie zaburzają romantycznej wizji tego miejsca.

Ale mówimy o kryminale, a nie o książce przyrodniczej czy psychologicznej, a w nim ważna jest też intryga. I tu - muszę przyznać - autorka również mnie kupiła. Przemyślana, zaskakująca fabuła. Autorka wodzi czytelnika za nos, pozwalając mu snuć przypuszczenia, nawet graniczące z pewnością, by podsuwając nowy trop, zburzyć misternie układany w głowie obraz. I udaje się zaskakiwać do samego końca.

Autorce udało się jeszcze jedno - mianowicie oddanie niespiesznej atmosfery miejsca akcji w połączeniu z doskonale utrzymanym napięciem. Z jednej strony ma się wrażenie, że wszystko dzieje się bardzo powoli, drobiazgowe śledztwo toczy się swoim torem, prywatne życie bohaterów swoim - a jednak od książki nie można się oderwać. Gdy tylko robi się troszkę spokojniej, wydarza się coś, co podkręca atmosferę, a jednak nadal wszystko składa się w logiczną całość. Nie ma tu zbędnych wątków, nie ma miejsca na poboczne tematy, które nie popychają akcji do przodu. I to również duża zaleta tej powieści.

Muszę przyznać, że bardzo odpowiada mi styl pisania Cleeves, jej pomysły na fabułę, sposób konstruowania akcji. Bardzo też przywiązałam się do głównych bohaterów, toteż już niecierpliwie wyglądam na premierę trzeciego tomu serii. "Czerwień kości" (tym razem po raz pierwszy po polsku) ukaże się 13 lutego. Jeśli utrzyma poziom dwóch pierwszych, będę mogła powiedzieć, że to jena z moich ulubionych serii kryminalnych zagranicznego autora. Przekonamy się już wkrótce!

Autor: Ann Cleeves
Tytuł: Biel nocy
Tłumacz: Sławomir Kędzierski
Wydawca: Czwarta Strona

Komentarze

  1. Coś dla mnie, książka w moim typie, powinna mi się spodobać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam! Ale najpierw tom pierwszy - Czerń kruka!

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty