Siri Spont, Grudniowy gość - książka na przedświąteczne oczekiwanie [Zakamarki]
Od
kilku lat czas oczekiwania na Boże Narodzenie jest w naszym domu
wypełniony świąteczną lekturą. Oprócz codziennej porcji czekolady z
adwentowego kalendarza, rutyną tego czasu jest czytanie
dwudziestoczterorozdziałowych historii, które wieczór po wieczorze
wprowadzają nas w świąteczny nastrój. Tradycyjnie sięgamy po książki
wydawane przez Zakamarki, co roku czytając jedną z tych już znanych, i
nową. I mam nadzieję, że to się nie zmieni jak najdłużej.
W
tym roku na Wojtka czeka Grudniowy gość Siri Spont, którego wyjątkowo
przeczytałam sama, by wam o nim opowiedzieć zanim zacznie się grudzień,
byście i wy mogli uzupełnić biblioteczki o tę pozycję i od pierwszego
wspólnie z dziećmi przeżywali tę historię.
Bohaterką
opowieści jest Marta, która mieszka z mamą i bratem oraz pracującym z
dala od domu tatą. W ich domu w Szwecji zaczyna się oczekiwanie na
święta, a Marta i Fadi na zmianę będą odpakowywać zawiniątka z
adwentowego kalendarza. A jednak coś burzy ich radość - jest to wieść,
że w ich domu zamieszka mały krewny, który opuścił ogarnięty wojną kraj
(ten sam, z którego pochodzi mama dzieci) i sam przybył do Szwecji, a
teraz potrzebuje domu. Marta musi oddać mu swój pokój i przenieść się do
młodszego brata, z czego nie jest zadowolona. W nawiązaniu relacji z
kuzynem nie pomaga też fakt, że jest bardzo zamknięty w sobie i
małomówny. Wszystko zmienia się w chwili, gdy Yusuf zabiera Martę do
pobliskiego lasu...
Grudniowy gość to nie
jest wesoła opowiastka z wyskakującymi z każdej strony Mikołajami. To
mądra, słodko-gorzka, głęboka opowieść o tym, co jest ważniejsze niż
prezenty, własny pokój czy całe to świętowanie - o rodzinie, przyjaźni i
bezpiecznym miejscu na ziemi.
Marta jest
całkiem zwyczajną dziewczynką. Chodzi do szkoły, tęskni za tatą, spędza
czas z przyjaciółkami. Wie, że w kraju jej mamy toczy się wojna, widzi,
że po rozmowach z bliskimi jest zmartwiona, ale nie absorbuje jej ten
temat. Dopiero przybycie Yusufa wpływa na jej świadomość i celem Marty
przestaną być codzienne zabawy, ale pomoc chłopcu w odzyskaniu rodziców.
Dzięki tej znajomości Marta odkryje, jak wiele szczęścia ma w życiu i
co tak naprawdę ma znaczenie.
Książka Siri
Spont podejmuje wiele ważnych tematów. Na plan pierwszy wysuwa się
oczywiście kwestia sytuacji uchodźców, którzy niejednokrotnie
rozdzieleni zostają w czasie ucieczki od swoich rodzin. W książce nie
pada nazwa żadnego konkretnego kraju, choć z jakiego rejonu pochodzi
Yusuf możemy się domyślać. Tu jednak najważniejszą kwestią jest
zobrazowanie nie konkretnego konfliktu zbrojnego, a tęsknoty
trafiających do "bezpiecznych" państw za utraconą rodziną.
Relacja
Marty z Yusufem wpływa też na jej relacje z dawnymi przyjaciółkami,
które niechętnie patrzą na to, że mniej czasu spędza z nimi. Dziewczynki
odsuwają się od Marty, która boleśnie odczuwa tę stratę, ale też ma
szansę przekonać się, na które z koleżanek może liczyć.
Nie
chcę zdradzać wam zbyt wiele informacji o fabule, dlatego powiem wam
tylko, że "Grudniowy gość" pięknie opowiada o rodzinie, przyjaźni,
rodzinnych relacjach, radzeniu sobie z trudnymi emocjami jak niepewność,
zazdrość czy smutek i tęsknota. Przede wszystkim zaś - mimo tylu
trudnych tematów, pełna jest prawdziwie odczuwalnego ciepła i
opowiadając interesującą historię, jest też świetną lekcją o prawdziwych
wartościach. Choć to fikcja, bardzo silnie czerpie z życiowych
doświadczeń. Jej przesłanie jest klarowne i czytelne zarówno dla
dorosłego, jak i młodego czytelnika.
Nie
zapominajmy też o ilustracjach, za które odpowiada Alexander Jansson.
Duża grafika otwiera każdy rozdział i pięknie oddaje jego treść, mniejsze pojawiają się też na kartach z treścią. Książka jako całość jest
przepięknie wydana, w dużym, ale poręcznym formacie, w sztywnej oprawie.
Cieszy zarówno oko, jak i ducha. I jest ozdobą biblioteczki.
"Grudniowy
gość" to idealna pozycja do wspólnej lektury na grudniowe wieczory,
otwierająca serce na to, co w świętach jest najważniejsze. W moim
prywatnym rankingu zakamarkowych opowieści adwentowych plasuje się tuż
obok "Prezentu dla Cebulki" odrobinkę za "Świętami dzieci z dachów". Już
nie mogę doczekać się, by przeżyć tę opowieść razem z Wojtkiem.
Komentarze
Prześlij komentarz