Wojciech Mikołuszko, Wojtek [Agora]
Dla dziecka to prawdziwa frajda, gdy ma w ręku książkę ze swoim
imieniem w tytule (albo gdy to samo imię nosi jeden z bohaterów).
Przekonałam się o tym najpierw, gdy czytaliśmy z Wojtkiem Jak Wojtek
został strażakiem Czesława Janczarskiego (tu było i imię, i straż
pożarna, którą w owym czasie Młody uwielbiał), a potem, gdy czytaliśmy
Wojtka. Żołnierza bez munduru Elizy Piotrowskiej. Dlatego już w chwili,
gdy w oko wpadła mi okładka książki Wojciecha (kolejna zbieżność)
Mikołuszki, wiedziałam, że Wojtka musimy mieć w swojej biblioteczce.
Tytułowym
bohaterem książki jest bocian gniazdujący w pewnej podlaskiej wsi.
Właśnie szykuje się do odlotu, by wraz z innymi bocianami udać się "za
wielką wodę, za wielki piasek". Tymczasem obok jego gniazda siedmioletni
Jacek żegna odjeżdżającego tatę. Ojciec od dawna choruje i nie chce być
ciężarem dla rodziny, stąd jego decyzja o wyprowadzce.
Losy
Wojtka i Jacka splotą się w momencie, gdy bocian zaplącze się w
sznurek, który leżał w gnieździe, i nie poderwie się do lotu wraz z
innymi bocianami. Jacek wraz z mamą co prawda szybko go uwolnią, jednak
nie dość szybko, by zdołał odnaleźć swego lidera. Dlatego podróż będzie
musiał odbyć sam.
Gniazdo na złamanej topoli
okazuje się uszkodzone i mama, bojąc się o bezpieczeństwo syna, uważa,
że koniecznie trzeba je usunąć. Jednak Jacek nie chce się na to zgodzić,
bo wierzy w stare podanie o bocianach powracających z Wyraju z
magicznym chlebkiem i liczy, że powracający Wojtek przyniesie zdrowie
jego tacie, a tym samym chłopiec odzyska ojca. Tak zaczyna się nierówna
"walka" z mamą w obronie gniazda.
Narracja
książki koncentruje się na dwóch bohaterach - Wojtku i Jacku - i
opisuje wydarzenia z ich perspektywy. Oba wątki wyszczególnione są
odmiennym kolorem druku, dzięki czemu łatwiej zorientować się, czyje
losy są tematem opowieści w danej chwili.
Podążając
za odlatującym Wojtkiem, śledzimy jego drogę na afrykańskie zimowisko
bocianów, odkrywając prawdę o wszelkich niebezpieczeństwach czyhających
na te piękne ptaki. A przede wszystkim prawdę o tym, że za wiele z nich
odpowiadają ludzie. Żerowanie na wysypiskach śmieci okazuje się zgubne
dla niejednego bociana. Groźne są nie tylko przetworzone resztki, ale
też wszechobecny plastik i substancje oblepiające pióra i
uniemożliwiające lot. Afrykańscy myśliwi bez skrupułów do przelatujących
ptaków strzelają. Śmiercią może skończyć się dla bociana zjedzenie
szarańczy z opryskiwanych pól (człowiek pozostawia zwierzętom coraz
mniej bezpiecznych żerowisk)...
Wiele
krytycznych momentów spotyka Wojtka w jego podróży, ale też niejeden
szczęśliwy, a nawet zabawny. Jak chociażby moment, kiedy Wojtek
odkrywa, że czyszczenie zębów krokodylom jest dla niego bardzo...
opłacalne. Spotyka też na swej drodze dobrych ludzi, którzy gotowi są
udzielić mu pomocy.
Jego podróż - obejmująca
wiele dni i tysiące kilometrów - ukazana została przez autora z całym
dramatyzmem i plastycznością, a przy tym w sposób, w jaki mogłoby
odebrać ją dziecko (z właściwym dziecku zasobem pojęć). Bo Wojtek
kieruje się instynktem, nie wszystko rozumie i umie nazwać, ale szybko
się uczy, co jest dla niego groźne, a co zapewnia bezpieczeństwo. Ty
samym młody czytelnik, w pełnych emocjach śledzący losy bociana, również
wiele się uczy o otaczającym nas świecie i wpływie człowieka na
przyrodę.
Najważniejszą wartością, jaką
gwarantuje ta książka, nie jest czytelnicza rozrywka (choć i przyjemność
będziemy czerpać), jest ważna lekcja z zakresu ochrony przyrody. Droga
Wojtka pokazuje, że dla przetrwania tego (jak i wielu innych) gatunków
nie wystarczą działania lokalne, ale współpraca ludzi z różnych rejonów
świata.
Wojciech Mikołuszko nie po raz
pierwszy udowadnia, że jest fantastycznym popularyzatorem wiedzy
przyrodniczej wśród dzieci. Konstruując tę fascynującą i poruszającą
fabułę, uczy czytelnika o migracji ptaków, o ekosystemach, o zgubnej
ingerencji człowieka w naturalne środowisko, a nawet o tym, na czym
polega tajemnica latania oraz oswajanie zwierzęcia.
Do
tego dochodzą ciekawostki kulturowe, "etymologia" imienia, rola bociana
w słowiańskiej mitologii i bardzo prawdziwy obraz rodziny, w której
zdarzają się kryzysy, choroby czy niesnaski, ale w której najważniejsza
jest miłość.
Losy Wojtka i Jacka splatają się i
przenikają, zabierając nas w niesamowitą podróż, ucząc jednocześnie,
czym jest wytrwałość, determinacja i radzenie sobie ze słabościami. W obu wątkach czytelnik odnajdzie coś dla siebie i obydwa są jednakowo interesujące.
Choć książka i jej ogólne przesłanie są dla czytelnika zrozumiałe, warto książkę przeznaczyć do wspólnej lektury. Przede wszystkim dlatego, że Wojtek, nie potrafiąc precyzyjnie nazwać niektórych zjawisk, jedynie opisuje je przez analogie. I choć dziecko domyśla się, o czym mowa, może mieć w czasie lektury masę pytań zarówno o wydarzenia, jak i poruszane problemy. Nie ma nic przyjemniejszego niż dyskutowanie na bieżąco o tym, co dziecko chciałoby doprecyzować lub poznać dokładniej. Poza tym dyskusja, będąca naturalnym następstwem tej ważnej lektury, pozwala w pełni czerpać z lekcji, jaką daje nam historia Wojtka.
Obłędne są w tej książce ilustracje przygotowane przez Małgorzatę Dmitruk, artystka, której twórczość silnie zakorzeniona jest w kulturze Podlasia. To właściwie nie są tylko ilustracje, to połączenie rękodzieła i malarstwa, które czyni z książki małe dzieło sztuki. Każdy z elementów został pieczołowicie wyszyty i uzupełniony pociągnięciami pędzla. Te obrazy można oglądać i analizować nitka po nitce, a także po prostu podziwiać.
Bardzo cieszę się, że ta książka trafiła w nasze ręce. Pięknie ilustrowana, z mądrą, poruszającą i inspirującą fabułą. Historia, do której chce się wracać, książka, którą trzeba podziwiać. Jestem pewna, że spodoba się niejednemu młodemu czytelnikowi, a jej walory docenią też rodzice.
Komentarze
Prześlij komentarz