Krzysztof Kąkolewski, Co u pana słychać?
Nie miałam przyjemności poznać wcześniej zbioru reportaży Krzysztofa Kąkolewskiego pt. Co u pana słychać? Dlatego tak bardzo cieszy mnie, że wydawnictwo Zysk i S-ka postanowiło wydać ją ponownie, bo przyciągnęła moją uwagę i przypomniała, że gdzieś, kiedyś o niej słyszałam, więc może warto byłoby przeczytać. Zwłaszcza że interesują mnie wszelkie książki poświęcone II wojnie światowej i jej następstwom.
Co u pana słychać? to efekt trudnej, karkołomnej pracy reporterskiej, której Krzysztof Kąkolewski podjął się w czasach, gdy niełatwo było wyjechać z Polski na tzw. Zachód. Ale reporter czuł, że ten czas, kiedy byli naziści osiągają podeszły wiek i odchodzą z tego świata, to ostatni być może moment, by zapytać ich o to wszystko, co jego samego nurtowało. O wojenne zbrodnie, o powojenne losy, o to, jak potoczyło się ich życie.
Wybrałem nie Paragwaj czy Boliwię, ne tych, którzy uciekli, ukrywają się w dżunglach, nie tych, którzy jeszcze siedzą w więzieniach lub odbyli karę. Wybrałem tych, którzy nie boją się niczego, którzy na zawsze uniknęli kary. Ich wolność, pewność siebie, dobrobyt i szczęście uznałem za WYZWANIE.
Tymi słowami otwiera Kąkolewski pierwszą z opowieści, tłumacząc, wg jakiego klucza dobierał rozmówców. A wybrał ich dziesięciu. Byli to:
- prof. Hans Fleischaker - nazistowski antropolog, który jeździł do Auschwitz badać ludzkie czaszki;
- Hermann Stolting - nazistowski prokurator;
- Otto von Fircks, Aleksander Dolezalek i Konrad Meyer - realizatorzy planu przesiedleń Generalplan Ost;
- Reinhard Hoenh - promotor chemicznej sterylizacji Słowian;
- Heinz Reinefarth - krwawy pacyfikator powstańczej Warszawy;
- Heinz Rolf Hoppner - współodpowiedzialny za pozbawienie życia czterech i pół miliona ludzi;
- Wilhelm Koppe - generał policji i SS;
- Hubertus Strughold - twórca medycyny kosmicznej eksperymentujący na więźniach w Dachau.
Kąkolewski postawił przed sobą niełatwe zadanie. Najpierw musiał zdecydować, do kogo chciałby dotrzeć, dowiedzieć się, gdzie interesujące go osoby mieszkają, przekonać komunistyczne władze, by wydały zgodę na wyjazd, a następnie znaleźć tłumacza i przekonać byłych nazistów do rozmowy. Każdemu, który zgodził się z nim spotkać, zadał najpierw pytanie "Co u pana słychać?", które stawało się punktem wyjścia do rozmowy o wojennej przeszłości, zbrodni, karze, winie, poczuciu odpowiedzialności za swoje czyny... Już za samą tę karkołomną pracę, którą wykonał autor, należy mu się uznanie.
Ale na uznanie zasługuje też książka, która jest efektem tych rozmów i podjętego wysiłku. Kąkolewski zabiera czytelnika w tę podróż ze sobą, opisuje drogę, jaką przebył, by każda z rozmów mogła się odbyć, przytacza słowa, panujący nastrój, przebieg dyskusji. I daje nam wgląd w jej efekty. Obraz, który wyłania się z tych rozmów, jest niewesoły. Oto osoby, o których wiemy, że pozbawiły życia, domu, zdrowia setki, a nawet tysiące ludzi dożywają starości w miarę spokojnie, nieniepokojone niemal przez nikogo, we względnym dobrobycie. Nie mają poczucia winy (a przynajmniej o nim nie mówią), trwają w zaprzeczeniu, negują oskarżające słowa polskiego rozmówcy, zasłaniając się a to uniewinniającym wyrokiem sądu, a to realiami wojny czy wojskowej służby.
Reportaże Kąkolewskiego to literatura niełatwa. Trochę ze względu na styl pisania, który ze względu na czas powstania tekstu odrobinę różni się od tego, do jakiego przyzwyczaili mnie współcześni reportażyści. Ale przede wszystkim ze względu na emocje, które wzbudzają w czytelniku słowa i postawa eksnazistów. Ich wykrzywione spojrzenie na historię i jej zakłamywanie, permanentne wyparcie i umniejszanie swojej roli w dramacie, który rozgrywał się na ziemiach polskich i europejskich.
Ale to ważna książka, która jest wartościowym świadectwem, nie do odtworzenia współcześnie. Odwaga autora w zadawaniu trudnych pytań, wytrącania wojennych zbrodniarzy ze strefy komfortu i próba odpowiedzenia na pytania o poczucie odpowiedzialności za swoje czyny dają nam świadectwo o tych ludziach właśnie, o powojennych reperkusjach, których udało się uniknąć, dają wgląd (przynajmniej szczątkowo) w psychikę ludzi, z którymi nie można już porozmawiać. To nieco przygnębiająca, ale niezwykle wartościowa lektura.
Dodatkowe dwa rozdziały - "Wokół Co u pana słychać?" i "Aneks do Wokół..." to bardzo ciekawe uzupełnienie pracy autora, rzucające światło na jego osobę, motywację, na trud pracy nad książką i kontrowersje, jakie narosły wokół niego w związku z doniesieniami o podpisaniu "umowy" o współpracy z UB. Pozwalają lepiej zrozumieć samego Kąkolewskiego oraz czasy, w których podjął się pisania swoich reportaży.
Komentarze
Prześlij komentarz