Beatriz Oses, Detektyw Erik Vogler
Nazwisko Beatriz Oses dotąd nic mi nie mówiło, podobnie jak Erik Vogler, choć okładka z nieuśmiechniętym młodzieńcem o nieco zbyt pociągłej twarzy gdzieś mi mignęła. Zainteresowało mnie dopiero hasło "dla starszych fanów Lassego i Mai". "Zaraz, zaraz - pomyślałam. - Ja jestem starszym fanem Lassego i Mai" ;-) Prawda jest taka, że niby nie ufam okładkowym hasom, ale zostałam zaintrygowana i musiałam sprawdzić, co to za książka.
Tytułowy bohater - Erik Vogler - to dziwaczny piętnastolatek. Neurotyczny, pedantyczny, bojaźliwy i inteligentny. Starannie układa włosy, koszule w walizce pakuje alfabetycznie (producentami od a do z), wszystko planuje, czyta etykiety... Takiego bohatera spotyka się od czasu do czasu w książkach czy serialach dla dorosłych, za to nie trafiłam jeszcze na jego odpowiednik w literaturze młodzieżowej. Z Erikiem spotkać się możemy w dwóch powieściach.
1. Detektyw Erik Vogler i zbrodnie białego króla
Zacznijmy od tego, że Erik wcale nie jest detektywem. Jest dziwacznym nastolatkiem, który ma wylecieć z ojcem do Nowego Jorku i starannie opracował plan całego pobytu, ale okazuje się, że roztrzepany tata zarezerwował bilety na zupełnie inny termin i teraz udało mu się kupić tylko jeden. A to oznacza, że Erik musi spędzić tydzień u babci w Grasberg, choć wolałby zostać samotnie w Bremie.
Pobyt nie zaczyna się optymistycznie, bowiem w nocy Erik widzi za oknem... ducha. Ducha dziewczyny, której ciało całkiem niedawno odnaleziono w Bremie. Erik przeczesuje internet, by czegoś się o niej dowiedzieć, a wokół niego dzieją się niepokojące rzeczy. W tym samym czasie babka przyprowadza mu nowego kolegę, którego Erik szczerze nie cierpi i którego się zwyczajnie boi. Ale nawet w najgorszych koszmarach nie śniło mu się, że zostanie wciągnięty w sprawę serii morderstw.
2. Detektyw Erik Vogler i śmierć w kurorcie
Po wstrząsających przeżyciach, które stały się udziałem Erika podczas pobytu w Grasberg, babka chłopaka wpada na pomysł, by zabrać go ze sobą do kurortu na północy Włoch. Ponieważ Erik nie przepada za Bertą, nie chce przyjąć propozycji, jednak ojcu udaje się go skusić wizją regenerujących zabiegów. ALe wizja udanego wypoczynku blednie w chwili, gdy Erik odkrywa, że jedzie z nimi nielubiany "kolega", przed którym uciekał podczas wizyty u babki.
Najgorszym zaskoczeniem jest jednak chwila, gdy Erik staje się świadkiem śmierci starszej pani, której dodano trucizny do sorbetu z mango, a potem odkrywa, że nikt nie widział ciała i nikt nie wierzy, że chłopak widział to, o czym z przejęciem odpowiada. Jednak razem z Albertem, do którego niechęć trochę zelżała, prowadzi małe "dochodzenie", które będzie brzemienne w skutki.
Przyznam, że książki o Eriku Voglerze okazały się dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Te niewielkie objętościowo historie czyta się wyśmienicie (nawet gdy jest się dorosłym :D). Wrażenie robi oryginalny tytułowy bohater, którego neurotyczny charakter wydaje się trudny do zaakceptowania przez otoczenie, ale nie sposób Erika nie polubić. Do tego sprawa kryminalna, w jaką dwukrotnie zostaje wplątany, wiąże się z morderstwami. Niebezpieczeństwo jest duże, a młody czytelnik nieczęsto ma do czynienia z takim poziomem zagrożenia dla bohatera.
Powieści napisane są lekko, z dawką sytuacyjnego humoru, wypełnione ciekawymi postaciami, ale przede wszystkim potrafią trzymać napięcie. Wartka akcja i gęsta atmosfera sprawiają, że od lektury trudno się oderwać, do tego stopnia, że staje się książką na jedno popołudnie.
Sugerowany wiek czytelnika to 12+ i chyba to doskonały wiek, by podsunąć Erika Voglera młodemu czytelnikowi, który lubuje się w powieściach detektywistycznych. Jeśli martwi was, rodziców, obecność morderstw w fabule, to zapewniam, że autorka nie serwuje czytelnikom krwawych i szczegółowych opisów, jakie znamy z kryminałów dla dorosłych. Oczywiście zagrożenie dla bohatera jest czytelne, zbrodnia nie jest fikcyjna, ale lekki język, szczypta humoru i lękliwy bohater doskonale to równoważą.
Myślę, że to doskonała lektura "przejściowa", między okresem dziecięcych opowieści detektywistycznych a momentem wkroczenia w "dorosłą" literaturę kryminalną, a do tego świetna czytelnicza rozrywka. Choć nie ma w nich ilustracji, książki mają wizualną oprawę w postaci grafik przed rozdziałami i różnego rodzaju "kleksów" na poszczególnych stronach. Przeczytałam te książki z przyjemnością i myślę, że za jakiś czas podsunę je Wojtkowi.
Komentarze
Prześlij komentarz