Olivier Norek, Kod 93
Wśród książkowych nowości, które w ostatnim czasie pojawiły się w moim domu, znalazła się powieść Oliviera Norka, francuskiego pisarza, scenarzysty i porucznika policji sądowej, pt. Kod 93. Nie musiała długo czekać na swoją kolej, ponieważ poza fabułami Lemaitre'a nie miałam dotąd do czynienia z kryminałem francuskim i byłam bardzo ciekawa, co ma mi do zaoferowania.
Akcja powieści osadzona jest w podparyskim departamencie Seine-Saint-Denis. Nie jest to urokliwa okolica. Dużo więcej niż romantyzmu jest tu przemocy, narkotyków, prostytutek... Właśnie w tej okolicy pracuje grupa policjantów kryminalnych z kapitanem Victorem Coste'em na czele. Zgrany zespół opuszcza właśnie przyjaciel Coste'a Mattias Aubin, którego zastąpić ma młoda policjantka. Tymczasem śledczy zmierzyć się muszą z tajemniczą i nietuzinkową sprawą. Trafiają bowiem na zwłoki, które... ożywają na stole sekcyjnym. Temat podchwytuje prasa, pisząc o znalezieniu zombie. A to dopiero początek kłopotów, bo za chwilę znalezione zostaje kolejne ciało, a okoliczności śmierci denata wzbudzają nie mniejszą sensację. Do tego Coste otrzymuje anonimy, które stawiają pod znakiem zapytania jego wieloletnią przyjaźń z Aubinem.
Muszę przyznać, że autorowi udało się przyciągnąć moją uwagę już na początku. Zaserwował mi mocne otwarcie, czyli okazanie ciała zmasakrowanej narkomanki jej potencjalnej rodzinie, która nie rozpoznaje w zmarłej zaginionej krewnej. A raczej wypiera się, że ją rozpoznaje To tylko zaostrzyło apetyt i zbudowało napięcie. Dalej jest nie mniej wciągająco. Norek zabiera nas w mroczne uliczki podparyskiej dzielnicy i rozpoczyna śledztwo w sprawie śmierci postawnego mężczyzny, który ma na sobie sweter z trzema dziurami po kulach. Jednak to nie może być zwyczajne śledztwo, skoro ofiara okazuje się żywa, nie ma ran na ciele odpowiadających dziurom w swetrze, za to okaleczona zostaje w zupełnie inny sposób. A ślady krwi wykrytej na swetrze wskazują, że gdzieś znajduje się inna ofiara.
Kod 93 to ciekawa, emocjonująca i mocna powieść. Intensywna i dosadna. Opiera się na ciekawym pomyśle, zgrabnie i konsekwentnie prowadzonym do spektakularnego finału. Na intrygę składają się nie tylko śledztwo i tajemnicze zbrodnie, ale także odkrycie, którego dokonuje Coste dzięki otrzymanym anonimom. Śledzimy więc dwie sprawy, które zdają się odrębne, ale od początku przeczuwamy, że muszą mieć ze sobą jakiś związek. Coste nie tylko będzie musiał odpowiedzieć na kolejne pojawiające się pytania połączyć ze sobą wątki, ale też podjąć bardzo trudną decyzję, na jednej szali kładąc przyjaźń i lojalność, a na drugiej poczucie obowiązku.
Ważnym elementem, który ma wpływ na odbiór powieści, są zaludniający ją bohaterowie. A ci, których napotkamy na kartach Kodu 93, są interesujący i zróżnicowani. Na pierwszym planie jest oczywiście Coste, wraz ze swoją tragiczną przeszłością, doświadczeniem w pracy w policji, intuicją, systematycznością. Bardzo ciekawie zaprezentowana jest specyficzna chemia między członkami policyjnej grupy śledczej, w której każdy ma swoje miejsce i rolę do odegrania i jest jej świadom. Ta wewnętrzna dynamika może zostać zaburzona lub odmieniona przez dodanie kolejnego elementu w postaci nowej policjantki zatrudnionej na miejsce opuszczającego jednostkę Aubina. Kolejnym czynnikiem wzbogacającym fabułę i rozwijającym postać głównego bohatera jest intrygująca, choć niespiesznie rozwijająca się relacja z lekarką sądową.
W powieści Norka znajdziecie opisy nieco innych niż powieściach polskich i amerykańskich sposobów prowadzenia śledztwa, procedur, ale także dobrze nam znanych dylematów, przed którymi stają śledczy. Wejdziecie w mroczny, brutalny, sugestywnie opisany świat, tym bardziej przerażający, że bardzo prawdopodobny. Nie wiemy, ile z tego, co znajdziemy na kartach powieści, jest jedynie autorską kreacją, a ile zapisem doświadczeń Norka z pracy w policji.
Sami bohaterowie wydali mi się bardzo prawdziwi i przyznam, że z równym zainteresowaniem śledziłam rozwój wypadków związanych ze śledztwem, co wątki związane z nimi samymi i nie miałabym nic przeciwko, by zarówno te pierwszo-, jak i drugoplanowe postaci poznać nieco bliżej przy kolejnej okazji.
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Oliviera Norka uznaję za udane. Intryga, zbrodnie, rozwój wypadków, bohaterowie, sprawca i jego motywy, a także tajemniczy tytułowy Kod 93 - to wszystko przykuło mnie do powieści na kilka dobrych godzin i stanowiło doskonałą, choć nieco przerażającą w swej prawdopodobności rozrywkę (i nie mówię tu o prawdopodobności motywów i działań zabójcy, ale o zakulisowych działaniach związanych z Kodem 93). Wartka akcja, w czasie której na swoje miejsce stopniowo wskakują wszystkie elementy układanki, a także historie poboczne, wzbogacone wątkami dotyczącymi poczucia obowiązku, który niespodziewanie staje w kontrze z przyjaźnią, lojalności członków zespołu względem siebie nawzajem, straty, samooskarżeń i budowy nowego życia, tworzą dobrze rokującą na przyszłość całość. Jestem gotowa do lektury kolejnych powieści Norka.
Komentarze
Prześlij komentarz