Kate Forsyth, Mądra Wasylisa i inne baśnie o odważnych młodych kobietach
I żyli długo i szczęśliwie...
Niemal wszystkie baśnie kończą się w ten sposób i nie ma w tym nic złego. Wiara w to, że zło zostanie ukarane, a dobro nagrodzone, jest człowiekowi potrzebna i dlatego jest tak widoczna w ludowych opowieściach, baśniach i bajaniach. Zatem koniec pozostaje niezmienny w swym wydźwięku, za to zmienia się sama opowieść o tym, jak do "żyli długo i szczęśliwie" doszło.
Mnie również czytano baśnie, mam wrażenie, że dużo więcej, niż ja czytałam Wojtkowi, bo "w tamtych czasach" na rynku był zdecydowanie mniejszy wybór książek i mniejszy przekrój gatunkowy w historiach dla dzieci. Teraz, gdy książek na rynku jest zatrzęsienie, trudno jest czasem się zdecydować, po co sięgnąć, i baśnie czasem idą w odstawkę. O ile do dzieci trafiają czasem baśnie Andersena czy braci Grimm, to inne znacznie rzadziej. W którymś też momencie rynek został wręcz zdominowany przez najbardziej znane baśnie w interpretacji studia Disneya i tylko te wersje zna większość dzieci.
Przyznam, że przejrzałam ostatnio zbiory baśni stojące na marketowych półkach pod kątem doboru treści i stwierdzam, że w większości tych, które proponuje się "przypadkowemu" czytelnikowi, czyli takiemu, który chwyci za książkę podczas cotygodniowych zakupów, który nie wybierze się do księgarni na poszukiwania, są wszystkie, które prezentują bardzo jednolity wizerunek bohaterki - bierny. Większość kobiet i dziewczyn w tych książkach to te powalające urodą, a w razie kłopotów - czekające na księcia na białym koniu. Takie, o których wartości decyduje liczba siniaków od ziarnka ukrytego pod stertą materacy i które zakochują się w pierwszym mężczyźnie, który je pocałował.
A przecież nie taki wizerunek kobiety chcemy utrwalać u naszych dzieci - niezależnie od płci, bo przecież dobrze, żeby chłopcy również poznali bohaterki dobre, dzielne, zaradne, z poczuciem humoru i... własną wolą. Dlatego z takim entuzjazmem przyjęłam wiadomość od wydawnictwa Tadam, że wprowadza na polski rynek przekład książki Kate Forsyth z baśniami "o odważnych młodych kobietach". Bo taka publikacja jest bardzo potrzebna.
Kate Forsyth ukończyła studia z literatury i z kreatywnego pisania, a doktoryzowała się w tematyce baśni. W swojej książce, którą już teraz możecie (i powinniście) mieć w swoich domach, zebrała 7 baśni z kilku różnych miejsc i opowiedziała je na nowo. Bohaterką każdej opowieści jest dziewczyna, która zmaga się z przeciwnościami losu i dzięki swojej mądrości, sile, determinacji osiąga szczęście. Choć wspólnym mianownikiem są tu wyraziste bohaterki, każda historia jest inna i to czyni ten zbiór tak interesującym.
Nie będę wam opowiadać, jakie historie weszły w skład zbioru (poza tytułową Mądrą Wasylisą), bo cała przyjemność to ich odkrywanie. Powiem Wam tylko, że wartości, które sobą reprezentują, a także literackie walory, zasługują na uznanie. Moją uwagę zwróciła też konstrukcja książki jako całości. Każdą baśń poprzedza informacja, o czym opowiada i jakie jest jej pochodzenie. Dopiero potem przechodzimy do samej opowieści.
Retelling ma to do siebie, że opowiadający dokonują zmian w historii, czasem ją uwspółcześniając, czasem rozwijając lub skracając, w zależności od przyjętego założenia. Bardzo podoba mi się, że jeśli autorka dokonuje jakichkolwiek zmian (jak np. w baśni Najpierw żona dla mnie, a potem dla ciebie), potem nas o tym informuje i wyjaśnia, dlaczego się na te zmiany zdecydowała. To tylko dowodzi, że do pisania tej książki podeszła bardzo poważnie i z naukowym wręcz zacięciem.
Kolejnym ciekawym elementem są zamieszczone po każdej opowieści wypowiedzi autorki i ilustratorki odnoszące się do przedstawionej historii. Dzięki nim dowiadujemy się, co je zainspirowało w tej konkretnej baśni, jak na nią trafiły. To nie tylko możliwość zajrzenia w warsztat pisarski i ilustratorski, ale też możliwość poznania osobistego stosunku obu pań do baśni, którą właśnie przeczytaliśmy.
A skoro jesteśmy przy ilustratorce... Czy wy widzicie, jak fantastycznie dzięki niej ta książka się prezentuje? Nie ma drugiej tak wydanej! Opowieści zebrane przez Forsyth zilustrowała Lorena Carrington - fotografka i plastyczka. Wizualizacje scen z baśni są tak naprawdę wielowarstwowymi fotomontażami. Jako postaci ludzkie wystąpili ludzie (młode kobiety to córki obu autorek), natomiast reszta elementów to konstrukcje z gałęzi, kości i liści zebranych w lasach i na łąkach - o czym na koniec opowiada sama Carrington. Takie ilustracje mają dodatkowy walor edukacyjny, bo uczą dziecko wykorzystywania znalezisk do ciekawych projektów, a także nowych technik plastycznych i zabawy światłem i cieniem.
Ale pomijając kwestie nauki - to po prostu niesamowite i przyciągające wzrok obrazy, które idealnie oddają klimat i treść opowieści, urzekające i mroczne. Zapewne znajdą się rodzice, którzy będą mieli obawy przed podsunięciem dziecku książki "bez kolorów", ale zapewniam was (co sprawdziłam sama) - te obawy to tylko projekcja naszych własnych oczekiwań wobec książek dla dzieci. Bo oczekujemy cukierkowych kolorów, feerii barw i uśmiechniętych od ucha do ucha postaci. Tymczasem nasze dzieci są dużo bardziej otwarte na nowe estetyczne doznania. Wojtek dużo czasu spędził na studiowaniu fotomontaży i "rozszyfrowywaniu składowych". Zgadywanie, z czego ilustratorka zbudowała zdjęciową scenografię, to świetna zabawa.
"Mądra Wasylisa" to kolejna tadamowa perełka. Przepięknie wydana, fascynująco zilustrowana, z doskonale dobranym tekstem. To bardzo wartościowa pozycja - pełna mądrych młodych kobiet - która zrobi wrażenie na małym czytelniku niezależnie od płci. "Mądra Wasylisa" przełamuje schematy myślowe - i te dotyczące kobiecych bohaterek, i te dotyczące estetyki pozycji dla dzieci. Współgrają tu ze sobą doświadczenia autorek, wybrane historie, przygotowane grafiki. Baśnie - oparte na uniwersalnych wartościach - są nośnikiem ludowej mądrości, niegdyś żywej w przekazach ustnych, teraz ocalanej w druku. Forsyth udowadnia nie tylko, że kobieta może i powinna zawalczyć o swoje szczęście sama, ale też że baśnie ciągle są nam potrzebne właśnie jako nośnik wartości. Oboje z Wojtkiem przeczytaliśmy tę książkę z niekrytą ciekawością i radością i już wiem, co w tym roku dostaną dzieci w mojej rodzinie ;)
Chciałabym pokazać wam teraz kilka fotografii wnętrza tej przecudnej książki, a potem, jeśli macie jeszcze cierpliwość, podzielę się z Wami osobistą historią związaną z tytułową baśnią.
Kiedy czytałam Wojtkowi pierwszą opowieść - "Mądrą Wasylisę", baśń rosyjską, w głowie kołatało mi się: "Znam tę historię. Skąd ja znam tę historię". Nie mogłam sobie przypomnieć, czy ktoś mi ją opowiadał, czy czytał, ale pamiętałam i wiedźmę latającą w kotle, i kolorowych jeźdźców, i laleczkę, i czaszki. Tak bardzo dręczyło mnie to pytanie, że przekopałam się przez stare pudła i znalazłam - mam tę baśń i wiem, skąd w mojej głowie konkretne wizualizacje. Otóż baśń "Mądra Wasylisa" znałam jako "Wasylisę przepiękną" ze zbioru rosyjskich bajek ludowych "Ognisty ptak" w tłumaczeniu Danuty Wawiłow (wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1986). Jakież to cudowne uczucie wrócić do niej po latach, przeczytać w dwóch wersjach, podziwiać dwa style ilustracji. I pokazać to dziecku, dla którego to pierwszy kontakt z tą opowieścią. Poniżej kilka fotek.
Autor: Kate Forsyth
Tytuł: Mądra Wasylisa i inne baśnie o odważnych młodych kobietach
Ilustracje: Lorena Carrington
Tłumacz: Wojciech Górnaś
Wydawca: Wydawnictwo Tadam
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu!
Komentarze
Prześlij komentarz