Dunya Mikhail, Pszczelarz z Sindżaru
W czasie, gdy my planujemy zakupy, obiad, wakacje, ludzie w miejscach ogarniętych wojną cierpią. To truizm, wiem. Ale czasem trzeba o tym przypominać, bo zbyt łatwo przychodzi nam wyrzucanie tych niewygodnych dla nas faktów z pamięci. Nie myślimy o tym, że na terenach skażonych przez bojowników ISIS (Daesz), porywane są całe rodziny. Mężczyźni, starcy i część dzieci są po prostu zabijani i zasypywani w masowych grobach. Tymczasem kobiety, dziewczyny, dziewczynki trafiają w ręce mudżahedinów jako "żony", są sprzedawane, zmuszane do niewolniczej pracy, więzione i gwałcone każdego dnia. Niewielu znajdzie się takich, którzy gotowi są zaryzykować życie, by pomóc tym kobietom. A jednak Abd Allah nie ustaje w wysiłkach, by ocalić jak najwięcej branek i zwrócić je ich rodzinom, a przynajmniej połączyć z tymi, którzy ocaleli. I o tym człowieku mówi ta książka.
Pszczelarz z Sindżaru to książka napisana przez irakijską poetkę i reporterkę, która wiele lat temu została zmuszona do wyjazdu z kraju. Zainspirowana działalnością Abd Allaha, podjęła się opowiedzenia o tym niezwykłym człowieku, ale tak naprawdę opowiada historie kobiet, którym udało się uciec z rąk Daeszu.
Abd Allah niegdyś hodował pszczoły, prowadził interesy w Iraku i Syrii. Gdy nadeszły oddziały Daeszu, wraz z rodziną i sąsiadami opuścił Sindżar, porzucając całe swoje dotychczasowe życie i dobytek. Nie wszystkim członkom jego rodziny udało się ujść przed agresorem. Pszczelarz wciąż nie traci nadziei, że kiedyś uda mu się zabrać do domu krewne, które są przetrzymywane, tymczasem celem, któremu poświęca swój czas, pieniądze i dla którego gotów jest narażać życie, jest uwolnienie tylu branek, ile tylko zdoła.
Wyrwane z rąk Daeszu kobiety i dzieci opowiadają przerażające historie. Takie, w które lepiej byłoby po prostu nie wierzyć. Ale też takie, które dowodzą, że w świecie pełnym zła i przemocy jest miejsce dla odrobiny nadziei - że można trafić na ludzi, którzy udzielą pomocy. Czasem, dzieląc się strawą, czasem, użyczając telefonu. I to dzięki nim oraz złożonej siatce zorganizowanej przez Abd Allaha porwani wydostają się z niewoli.
Pszczelarz z Sindżaru to książka bardzo bolesna, pełna historii o przemocy i cierpieniu, ale też bardzo ważne świadectwo tego, do czego zdolny jest człowiek - w pozytywnym i negatywnym tych słów znaczeniu. To książka, której nie czyta się dla relaksu. Jest emocjonalnie bardzo trudna, ale ze względu na podejmowaną tematykę bardzo ważna. Nie da się przejść obok niej obojętnie.
Dunya Mikhail napisała pierwszą książkę non fiction i podczas lektury można to wyczuć. O ile oddając głos ocalonym kobietom oddaje ich historie w prostych słowach, tak, jak - mogę przypuszczać - sama je poznała, o tyle treść przeplatająca te relacje jest od prostoty daleka. Autorka wplata w narrację wiersze, swoje przemyślenia, dywagacje, przez co - w moim odczuciu - psuje trochę odbiór tego, co jest głównym tematem książki. Jej narracja momentami tak bardzo ociera się o poetycki oniryzm, że czytelnik może się w nim pogubić.
A jednak warto po tę książkę sięgnąć, bo mówi o sprawach, które nie powinny być przemilczane. Pozostaje zapisanym świadectwem okrucieństwa, bólu, poniżenia i śmierci, ale jest też hołdem dla człowieka, który sprzeciwia się zabójczemu reżimowi i walczy z nim nie za pomocą broni, a pomagając tym, którzy już na nikogo liczyć nie mogą, zwracając porwane kobiety ich bliskim i dając możliwość odzyskania choć cząstki godności. W czasie, gdy (tak, trochę uogólniam) świat szeroko pojmowanego Zachodu notorycznie odwraca oczy, są ludzie, którzy wyciągają rękę do cierpiących, i są książki, które nie pozwalają nam o jednych i drugich zapomnieć.
Komentarze
Prześlij komentarz