Wojciech Chmielarz, Rana
Pewnie tego nie wiecie, ale z Wojciechem Chmielarzem dotąd nie było mi po drodze. To znaczy... mam jego książki, nawet kilka, ale jakoś dotąd trafiały na stosiki i... coś mnie od nich odciągało. I mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością - jak król Julian - hańba mi! Bo to przecież bardzo dobry autor! Dlatego, przygotowując się do Festiwalu Granda i "wyczytując" moje stosiki, na tapet wzięłam właśnie tego autora. Tyle że przewrotnie, zaczęłam od końca :-)
Rana to historia, której akcja osadzona jest w prywatnej szkole pełnej dzieci dobrze sytuowanych rodziców. To właśnie tam pracę rozpoczyna Klementyna, nauczycielka z tajemniczą przeszłością i długą przerwą w nauczaniu. Ta praca jest dla niej jak lina ratunkowa, ale pozory mogą mylić.
W szkole panuje dziwna atmosfera. Dyrektorka raz jest przesadnie miła, innym razem wybucha furią. Do tego jedna z uczennic - stypendystka Marysia - rzuca się pod koła pociągu. Jej nauczycielka, Elżbieta, osoba, z którą Klementyna nawiązała nić porozumienia, postanawia wyjaśnić tę sprawę, jednak pewnego dnia zostaje znaleziona martwa w klasie. Jej ciało widzieli tylko Klementyna, która uciekła z miejsca zdarzenia, i Gniewomir, uczeń z problemami.
Tymczasem kolejnego dnia nic się nie dzieje, nie zjawia się policja, a ciała nie ma. Dyrektorka twierdzi, że Elżbieta porzuciła pracę i wyjechała. Zdaje się, że tylko Gniewomir i Klementyna wiedzą, że wydarzyło się coś niepokojącego, tylko czy mogą sami wyjaśnić taką sprawę?
Przyznam, że Wojciech Chmielarz stworzył bardzo dobrą historię, w której wiele się dzieje. Na pierwszy plan wysuwa się tu jednak nie wątek kryminalny, a obyczajowy. Autor plastycznie i interesująco opisuje tu skomplikowane relacje rodzinne, które dalekie są od tych uważanych za normalne. Dorośli ze swoimi traumami ranią siebie nawzajem, ci, którzy mają dzieci - ranią swoje dzieci, które zmuszone są dźwigać brzemię o wiele cięższe, niż ktokolwiek sądzi. Z biegiem akcji - napędzanej oczywiście przez zagadkę kryminalną, która mimo wszystko pozostaje trochę na uboczu - stopniowo odkrywamy tajemnice skrywane przez bohaterów i całą siatkę powiązań. Wydarzenia - nawet jeśli pozornie niezwiązane - mają swoje konsekwencje i wpływają na wszystkich uczestników zdarzeń.
Chmielarz poruszył w książce dwa bardzo trudne i bolesne tematy - przemocy fizycznej oraz psychicznej - i fantastycznie ukazał, jak obie te formy przemocy domowej destrukcyjnie wpływają na dotknięte nią osoby. Brud, który skrywają w sobie pozornie idealne rodziny, w pewnym momencie musi dać o sobie znać i na tym elemencie autor buduje napięcie w powieści. A napięcie jest wyczuwalne od pierwszych stron i przykuwa czytelnika do stron powieści.
Odkrywanie kolejnych tajemnic jest tu jak obieranie kolejnych warstw cebuli. Jedna wyjaśniona tajemnica zwraca uwagę na kolejną, a do tego czytelnikowi dana jest wiedza większa niż poszczególnym bohaterom i oczekiwanie, aż na pewne tropy trafią, jest również elementem gry autora z czytelnikiem.
Autorowi zgrabnie udaje się podsuwać czytelnikowi tropy, zachęcając do przewidywania przebiegu wydarzeń, by następnie pokazać, jak bardzo dał się zwieść i to kolejna zaleta powieści. Oczywiście pewne elementy są tu ponaciągane i oscylują na granicy prawdopodobieństwa, a jednak wartka akcja skłania, by przymknąć na to oko. Podobnie jak na kumulację traum i brudów przypadających na rodzinę, która również wydaje się nieco naciągana, jednak właśnie ona dodaje całej historii ognia. I ona nieco przysłania wątek kryminalny.
Bardzo mocno uderza, że w powieści deficyt pozytywnych postaci, są głównie jednoznacznie złe lub pozornie pozytywne, lub takie jak Klementyna, którym - mimo świadomości ich czynów i ich natury - podświadomie zaczynamy kibicować. Choć tak naprawdę kibicujemy samemu rozwiązaniu zagadki, na które czekamy.
Rana przekonała mnie o konieczności bliższego zapoznania się z twórczością Wojciecha Chmielarza, bo udowadnia jego jakość jako autora. Autora powieści niejednoznacznej, którą rozpatrywać można zarówno pod kątem intrygi kryminalnej, jak i rozbudowanej i ciekawej warstwy obyczajowej. Bohaterowie zadają rany, otrzymują i noszą je w sobie. Te rany są efektem i zarazem przyczyną kolejnych. To bardzo trafne ukazanie, jak spirala przemocy napędza się z pokolenia na pokolenie. I bardzo czytelna diagnoza życia w "opresyjnej" rodzinie, która dotyczy także tzw. dobrych domów.
Komentarze
Prześlij komentarz