Granda superbohaterów, czyli relacja z Poznańskiego Festiwalu Kryminału

Granda - wspomnienia zostaną na długo



Serie superbohaterskie mają się ostatnimi czasy więcej niż dobrze i fanów ciągle im przybywa. Sama od lat mam swoich ulubionych superbohaterów, których losy śledzę w książkach, komiksach i filmach. Jednak supermocą, którą podziwiam najbardziej, jest umiejętność kreacji świata za pomocą słów. Stąd moimi największymi superbohaterami są... pisarze. Podziwiam ich książki, ale zachwyca mnie też zdolność tworzenia historii, opowiadania jej, wciągania czytelnika w swoją wizję bohaterów i fabuły. I każde spotkanie z autorem książki, którą polubiłam, jest dla mnie swoistym świętem. Zupełnie jakby Iron Man wpadł do mnie na ciacho ;-)

Miłośnicy literatury ze zbrodnią wpisaną w DNA już od pięciu lat mają niebywałą szansę spotykania swoich idoli w Poznaniu, podczas fantastycznego i rosnącego w siłę Poznańskiego Festiwalu Kryminału Granda. W tym roku uczestniczyłam w tym trzydniowym literackim święcie po raz drugi i już żałuję, że przegapiłam trzy edycje. Nie popełnię tego błędu ponownie.

Jeśli zastanawiacie się, czy i dlaczego warto przeznaczyć wrześniowy weekend na wizytę w Poznaniu, zapraszam na moją bardzo subiektywną relację.


GRANDA SUPERBOHATERÓW

sztuka w 3 aktach


PROLOG
czyli GrandziMY 

W tym roku dla części z nas, czyli dla tych aktywnych na Instagramie, Granda rozpoczęła się z początkiem września dzięki "akcji przygotowawczej", którą wymyśliła i poprowadziła bookstagramerka Ewelina Łaszczuk, znana w mediach społecznościowych jako  Bookini w pościeli. W ramach akcji opatrzonej hasztagiem #GrandziMYzkryminałem codziennie otrzymywaliśmy garść informacji o jednym z grandowych gości, wzajemnie motywowaliśmy się do "wyczytywania" stosów hańby, tworzyliśmy memy, agitowaliśmy do głosowania w plebiscycie festiwalu. Z radością włączyłam się w tę akcję i z entuzjazmem budowałam konkursowe scenki z klocków Lego i tworzyłam memy. Ale najbardziej cieszy mnie radosna atmosfera, jaka wytworzyła się na Instagramie wokół tej akcji i wokół całej imprezy.



To są właśnie Superbohaterowie

Koniec jest istotny

Każdy ma taką drużynę, na jaką zasłużył. Granda ma nas :-)

Krymivengers vol. 2

Cała prawda o Wojtku Chmielarzu

Wyznania zmieniają życie. Marcel Woźniak to wie

Michał Larek doradza

Tworzenie tych memów to była dopiero zabawa. A to tylko garść z nich


A potem NARESZCIE nadszedł grandowy weekend, poprzedzony oczywiście pełną dylematów chwilą pakowania. Mniejsza walizka czy większa? Wziąć 5, 10 czy 15 książek? Jakim cudem jest ich tu nagle 28? Dobra, jakoś się toczę, Poznaniu, nadciągamy!



AKT I
Superbohaterowie kreacji, czyli goście Grandy

Nie da się ukryć, że najważniejszym elementem festiwalu są jego goście. Rok po roku organizatorki Grandy dbają, żeby zagęszczenie kryminalistów na centymetr kwadratowy było jak największe. Wybierają nazwiska głośne i te mniej (jeszcze) znane. Grupują ich ze sobą w różnych konfiguracjach na panelach, wtłaczają w role przepytujących i przepytywanych. Pozwalają nam poznać twarze autorów naszych ulubionych książek, dowiedzieć się, kto i gdzie pociąga za sznurki. 

Na festiwal udaje się zapraszać także autorów zagranicznych, co jest nie lada gratką, bo o ile nasi rodzimi Superbohaterowie pojawiają się tu i ówdzie na targach, w bibliotekach czy księgarniach, zagraniczni pisarze są znacznie mniej dostępni. W tym roku gośćmi Grandy byli Jenny Blackhurst, brytyjska autorka thrillerów psychologicznych, oraz Stefan Ahnhem, scenarzysta filmowy (pisał m.in. do serialu o Wallanderze) oraz autor - oczywiście - kryminałów. Miałam zaszczyt uczestniczyć w nieformalnym zamkniętym spotkaniu zagranicznych gości Grandy z blogerami i było to dla mnie duże przeżycie. Jenny okazała się miłą i ciepłą osobą, a Stefana mogłabym słuchać godzinami. Autorzy chętnie odpowiadali na nasze pytania związane z ich pracą, początkami, przemyśleniami. A ja nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała o ulubione książki z dzieciństwa ;-) Jenny Blachurst streściła fabułę książki, którą uwielbia i którą obdarowuje całą swoją rodzinę, Stefan Ahnhem zaś wspomniał o Hobbicie Tolkiena, a wcześniej o Braciach Lwie Serce A. Lindgren. 

W programie Grandy znalazło się mnóstwo bardzo ciekawych spotkań z gośćmi. Tak dużo, że trudno było wybrać sobie jakąś porę na obiad, bo żal było z czegokolwiek rezygnować. Na otwarcie mieliśmy spotkanie z Remigiuszem Mrozem, a potem naprawdę ciekawy panel o seryjnych mordercach z Przemkiem Semczukiem, Michałem Larkiem i Łukaszem Wrońskim, z których każdy ma dar opowiadania i każdego słucha się z mrożącą krew w żyłach fascynacją. Poważne tematy poruszono na spotkaniu z Markiem Sekielskim i Arturem Nowakiem. 

Właściwie nie chciałabym streszczać wam tutaj programu Grandy, który łatwo sobie przejrzeć na stronie internetowej. Powiem za to o tych najmocniejszych w moim odczuciu punktach - interesującym panelu ze Stefanem Ahnhemem, który ze swadą i humorem, ale też całkiem serio pytaniami poprowadził niezrównany Wojciech Chmielarz. Jako prowadzący (co mnie w sumie nie dziwi) świetnie odnalazł się także Marcel Woźniak, który rozkręcał spotkanie dotyczące szpiegów. Świetnie wypadło spotkanie o wizerunku policjanta w literaturze i filmie z Robertem Małeckim, Leszkiem Koźmińskim i Mirosławem Haniszewskim. Fantastyczna sceniczna chemia wytworzyła się też podczas panelu pt. Pisarz z  zawodu?! z Wojtkiem Chmielarzem, Jakubem Ćwiekiem i Przemysławem Borkowskim. Chętnie posłuchałabym ich dłużej.

Okazuje się, że większość zaproszonych gości świetnie czuje się  na scenie w blasku reflektorów i na pytania potrafi odpowiadać z lekkością, humorem i ciekawie. Warto było przesiedzieć te wszystkie godziny na tym samym krzesełku.

Panele i dokumentowanie paneli - tak nam mijał czas ;)


AKT II
Superbohaterowie rozmów, czyli w kuluarach Grandy

Jak wielu fanów (nie tylko literatury) jestem łowcą autografów. Uwielbiam zbierać podpisy w książkach i stanąć choć przez chwilę oko w oko z autorem, zamienić kilka zdań, stanąć do zdjęcia. I tę podstawową fanowską potrzebę zaspokaja Granda bez dwóch zdań. Po spotkaniach zawsze jest możliwość ustawienia się w kolejce niczym z PRL-u i wraz z innymi entuzjastami przebierać nóżkami w oczekiwaniu na swoje pięć minut z autorem. Ale - co jeszcze piękniejsze - z wieloma autorami jest też szansa odbycia rozmów w kuluarach. O ile nie ganiasz za nimi do toalety czy nie zawisasz nad talerzem podczas obiadu, możesz liczyć na chwilę uwagi i to jest niepowtarzalne przeżycie. Te zakulisowe rozmowy pozostają tylko między nami, nie będę ich tu przytaczać, ale jeśli marzycie o tym, by zadać jakiemuś kryminaliście pytanie - to na Grandzie są sprzyjające okoliczności.

Nie można tu nie wspomnieć o Superbohaterkach organizacji, czyli Grandziarach, które dbają nie tylko o ciekawy program i zaproszenie gości, ale też tworzą pełną otwartości i entuzjazmu atmosferę, która udziela się wszystkim dookoła. Choć zbrodni wokół jest co niemiara, to uśmiechu i życzliwości jeszcze więcej. Jeśli ktoś kiedykolwiek miał kij sami-wiecie-gdzie, to na pewno zostawił go przed Grandą w domu.

Straszliwy miałam ubaw, zbierając podpisy w magicznym notesie podkradzionym dziecku (ale w końcu ja go kupiłam :-P). Niektórzy skrobali autografy nieufnie, niektórzy entuzjastycznie (fantastyczna była reakcja Jenny Blackhurst), a niektórzy mnie chyba pozwą za straty moralne za to skrobanie (chyba że Wojtek Chmielarz doszedł już po tym do siebie i - nomen omen - RANY na psychice nie zostały :-D). Dziękuję, drodzy autorzy, za cierpliwość do naszych pomysłów na zdjęcia, do słowotoku przy stolikach, za zabazgrane książki i wydrapane strony.

Zdjęcia wykonane przez grandowych fotografów zamieszczam za zgodą philippgmuer.com

Łukasz Wroński i my. Fot. philippgmuer.com


Co za ekipa! Robert Małecki, Przemek Semczuk i #shameteam. Fot. philippgmuer.com

Z Robertem Małeckim. Fot. philippgmuer.com

Połowa teamu z Jakubem Ćwiekiem, Wojciechem Chmielarzem i Przemysławem Borkowskim. Fot. philippgmuer.com


Z Kasią Puzyńską, Jakubem Ćwiekiem, Piotrem Borlikiem, Stefanem Ahnhemem i Przemkiem Semczukiem

Z Robertem Małeckim, Wojciechem Chmielarzem (który z radością skrobał w notesie),
Łukaszem Wrońskim i Marcelem Woźniakiem

Zacna kolekcja podpisów (czasem po kilka na stronie)
I najważniejszy wpis - pisemna deklaracja Roberta Małeckiego, że Zadrę przeczytamy w styczniu 2020 roku

AKT III
Superbohaterowie drugiego planu, czyli fan fana pozna (i zrozumie)

Festiwal Granda rokrocznie przyciąga do siebie masę pozytywnie zakręconych ludzi. I ci ludzie również są siłą tej imprezy. Nieważne, czy znaliśmy się wcześniej "realnie", czy wirtualnie (a  może wcale) - na sali i w kolejkach tworzymy jedną wielką kryminalną rodzinę. Wymiana myśli w kolejkach, kuluarach, przy kawie to niewiarygodny zastrzyk endorfin. Mogłabym oddychać tą atmosferą cały czas.

Oczywiście cudownie jest mieś swoich ludzi - prywatnych superbohaterów, którzy rozumieją i nie oceniają. Którzy razem z tobą realizują szalone pomysły, współdźwigają książki, cykają fotki. Moja książkowa rodzina - niezrównany #shameteam - wyrosła na gruncie Instagrama. Połączyła nas pasja, z której rodzi się piękna przyjaźń. I mimo że na co dzień dzielą nas kilometry, wiem, ile mamy ze sobą wspólnego. Ewelina, Magda, Marta, Monia, Piotr - zasługujecie na specjalne wyróżnienie w tej relacji. Uwielbiam nasze wspólne szaleństwo.

Drodzy Grandziarze, wszyscy, z którymi spotkałam się na tej imprezie, nazywam nas superbohaterami drugiego planu, ale to z wami spędziłam najwięcej czasu. To wy współtworzycie atmosferę festiwalu. To z wami wymieniam myśli, emocje, zachwyty. Z wami się śmieję, sterczę w kolejkach, kupuję książki, żartuję. Nie sposób wymienić wszystkich, których miałam przyjemność spotkać na Grandzie, ale dziękuję wam. To naprawdę miło czuć się częścią tak fajnej społeczności, zrzeszającej ludzi w bardzo różnym wieku, płci i na różnym etapie życia. Dzięki wam uśmiech nadal nie schodzi mi z ust.

Najlepszy #shameteam ever!

Tak wygląda praca social mediów od kuchni :-D Fot. philippgmuer.com
Moi ludzie! I mam ich zgodę na wykorzystanie zdjęć!



EPILOG
Jak wyjść z kryminału

Festiwal Granda dobiegł końca, ale wspomnienia o nim pozostaną z nami na długo. Będzie o nim przypominać każda przytaszczona książka, każde ze zgromadzonych zdjęć. I choć ciężko wraca się z kryminału na ziemię, endorfiny wciąż krążą w żyłach. Organizatorki Grandy znalazły sposób, by stworzyć festiwal, który w jego uczestnikach zostawia ślad na długo i dlatego wraz z końcem jednego, zaczynamy już odliczać do kolejnego. 

Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, czy warto wybrać się na Grandę, to ja wam powiem: przestańcie się zastanawiać. Drugiego takiego festiwalu nie ma! Z ciekawym programem wypełniającym czas od rana do nocy, z fantastycznymi gośćmi i masą podobnie zakręconych czytelniczo ludzi. Jak dla mnie - punkt obowiązkowy w roku!

***

Postscriptum

Jeśli miałabym wymienić jakieś minusy, które zauważyłam podczas tej edycji festiwalu, to wskazałabym brak możliwości zakupu na miejscu książek niektórych autorów. Spotkania często nastrajają nas, kryminalnych maniaków, do kupienia książek autorów, których dotąd nie znaliśmy i brak tej możliwości bywa frustrujący. Może organizatorzy powinni pomyśleć nad tym, żeby nawiązać współpracę z jakąś lokalną księgarnią, która miałaby swoje stoisko oprócz wydawnictw chętnych do ich ustawienia. Nie każde wydawnictwo mogło się pojawić, a księgarnie mają jednak ofertę różnorodną i mogłyby zapewnić dostępność książek każdego z gości.

Druga wada to... klęska urodzaju. program jest bardzo ciekawy, a niektóre punkty się pokrywały i nikt z nas nie mógł być "na wszystkim". Oczywiście różnorodność to bogata oferta to atut, ale może... jest jakiś sposób, żeby się rozdwoić? :-)

Jeśli dotrwaliście do końca tego emocjonalnego wpisu, to podziwiam. Mam nadzieję, że niezdecydowani poczują się zachęceni, a może też zachęcę tych, którzy dotąd takie imprezy omijali szerokim łukiem. Chodźcie grandzić z nami!



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty