Mikołaj Marcela, Best Seler i tajemnica rodu Kokosów
"Vege kryminał dla dzieci w każdym wieku", głosi napis na okładce. I każde słowo tu jest prawdziwe. Bo Best Seler i tajemnica rodu Kokosów Mikołaja Marceli rzeczywiście jest kryminałem, rzeczywiście nadaje się dla dzieci w każdym wieku, także tych w dojrzałym ciele, no i jest vege, bardzo vege. Ale po kolei.
Ponieważ to druga opowieść z serii (przyznać się, kto nie czytał?), części czytelników bohater jest już dobrze znany. Tytułowy Best Seler to szeryf Jarzynowa, miasteczka zamieszkanego właśnie przez warzywa. Tym razem opuszcza jednak swoje miasto i w towarzystwie rezolutnych Brukselek oraz Giorgia Ananasa udaje się do Owocowic, poproszony przez głowę prominentnej rodziny - Henryka Kokosa - o rozwiązanie zagadki zaginięcia jego bratanicy Wiórki Kokos.
Kiedy cała grupa dociera do Owocowic, a Giorgio wraca do swojej rodziny, Best dowiaduje się, jak skomplikowana może być sprawa zaginięcia Wiórki, ale szybko przystępuje do przesłuchań. Tymczasem towarzyszące Ananasowi Brukselki dowiadują się, że zaginięć młodych owocków jest więcej, a w mieście grasuje potwór. Albo przetwór.
Nasi bohaterowie prowadzą swoje małe dochodzenia, każde poruszając się swoim torem, a wątki stopniowo się łączą, doprowadzając do zaskakującego finału.
Jak w rasowym kryminale mamy tu zagadkę, szereg tropów do zbadania i dokonywane przez głównych bohaterów odkrycia. Pojawiają się podejrzani, pojawiają i padają hipotezy, bohaterowie muszą ze sobą współdziałać, by odkryć prawdę. Intryga jest wciągająca, ale też zrozumiała dla młodego czytelnika i jej czytanie sprawi mu dużo przyjemności.
Mocnym punktem, wyróżniający tę powieść na tle kryminałów dla dzieci, są tu bohaterowie. Wprowadzenie na scenę warzyw i owoców, mniej lub bardziej egzotycznych, to pomysł bardzo zabawny i błyskotliwy. Wygląd bohatera determinuje jego warzywny lub owocowy odpowiednik, a charakterki też mają konkretne. Każdy bohater ma zestaw cech indywidualnych, który wpływa na jego przydatność dla rozwinięcia kryminalnej zagadki i interakcje z pozostałymi pojawiającymi się postaciami.
Ważny element stanowi tu też zabawa słowami i ich brzmieniem, stąd zabawne i bardzo sympatyczne zestawienia imion i nazwisk - jak na przykład Rachelka Brukselka, Dżesika Papryka czy Delgado Awokado. To świetnie pasuje i do postaci, i dodaje kolorytu całej historii. I jest elementem kolejnego atytu powieści, jaki stanowi humor.
Best Seler i tajemnica rodu Kokosów Marceli bardzo kojarzy mi się z pełnometrażowymi animacjami wychodzącymi ze studia filmowego Pixara. Pixar słynie z tego, że tworzy wciągające historie, które mogą śledzić dzieciaki, a do towarzyszących im rodziców puszcza filmowe oczko, doprowadzając nieraz do łez. Ze śmiechu. I podobnie potraktował swoja powieść autor. Prezentuje dzieciom wciągającą kryminalną intrygę, a dla dorosłych ma mnóstwo przezabawnych popkulturowych nawiązań.
I tak po Owocowicach grasuje gang Tolka Banana, w telewizji obejrzeć można rozprawy sędzi Anny Marii Karamboli, główny kanał nazywa się Mango TV, a w kinie króluje Bulwa Zachodzącego Słońca, legendarne filmy Jima Jarmuża (tym autor mnie, fankę filmów Jarmuscha kupił już na wstępie), a także kolejna część Cebula Papryka Vegi pt. Cebul: nowe grządki. Błagam, spróbujecie zachować przy tym powagę. Ja nie potrafiłam, parskałam śmiechem raz za razem. W ogóle ta książka nie nadaje się do głośnego czytania dziecku, bo tych puszczanych oczek młodociany nie zrozumie, a trudno co chwila tłumaczyć, dlaczego to nas tak rozbawiło. :-) Dajcie książkę dzieciakom poczytać samodzielnie - poradzą sobie z fabułą bez problemu, a potem zaszyjcie się z nią sami i obudźcie swoje wewnętrzne dziecko, żeby świetnie się bawiło bogactwem nawiązań.
Właściwie to nie wiem, które z nas ta książka zachwyciła bardziej (mam podejrzenia, że moglibyśmy się ostro licytować). Z pewnością więcej smaczków odkryłam w niej ja, ale i Wojtek wydawał się zaintrygowany i książkę połknął dość szybko. Myślę, że to dobry zakup do domowej biblioteczki, który ucieszy wszystkich czytających domowników - i tych małych, i tych całkiem wyrośniętych.
Na koniec słów kilka o ilustracjach, które świetnie do opowieści pasują i są doskonałą wizualizacją przedstawionych bohaterów. Mnie jednak najbardziej zachwyca pomysł na przyozdobienie prawej paginy wizerunkiem Selera w różnych fazach ruchu i możliwość jego "animowania" przy szybkim kartkowaniu.
Jeśli dzięki lekturze Best Selera staliście się fanami Mikołaja Marceli, to nową książką będziecie usatysfakcjonowani. Jeśli autora jeszcze nie znacie, to najwyższy czas to nadrobić. Możecie zacząć od dowolnej części, bo to zamknięte historie i można czytać je niezależnie. Ale warto sięgnąć po obie odsłony. Ja tymczasem trzymam kciuki, żeby powstały kolejne.
Autor: Mikołaj Marcela
Tytuł: Best Seler i tajemnica rodu Kokosów
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Za możliwość przedpremierowej lektury dziękujemy Wydawcy.
Komentarze
Prześlij komentarz