Emocjonalne tornado, czyli "Tylko oddech" Magdaleny Knedler
Ulubiona autorka, ulubione kwiaty i ulubiona kawa |
Breathe, breathe in the air.
Don't be afraid to care.
Leave but don't leave me.
Look around and choose your own ground.
Don't be afraid to care.
Leave but don't leave me.
Look around and choose your own ground.
Pink Floyd, Breathe
Ci, którzy trochę mnie znają, wiedzą, że książki Magdaleny Knedler kupuję zupełnie w ciemno, niecierpliwie wyglądam kolejnych premier i jestem gotowa rzucić pawie wszystko, by tylko zasiąść do kolejnej lektury. Jeszcze nigdy nie poczułam się zawiedziona, choć oczywiście niektóre pozycje są mi bliższe, ale nieustannie zachęcam kogo się da, by z książkami Magdy się zapoznał.
U schyłku lata autorka zaproponowała nam bardzo kameralną opowieść, której akcja rozgrywa się w ciągu siedmiu letnich dni. Nina, mieszkająca we Wrocławiu lekarka, tuż przed czterdziestymi urodzinami wyprawia nastoletnią córkę na obóz, bierze tydzień wolnego, zostawia w domu męża i jedzie z wizytą do mieszkającej "w lesie na Mazurach" matki i przebywającej tam od dwóch lat siostry. Ale nie jest to wizyta kurtuazyjna, Nina bowiem postanowiła zmierzyć się z dręczącymi ją demonami.
Izę i Ninę dzieli dziesięć lat, ale zawsze były sobie bliskie, wytworzyła się między nimi szczególna więź. Obie prowadziły swoje życie we Wrocławiu aż do dnia, w którym zdarzył się wypadek. Ten wypadek pozostawił na psychice obu sióstr głębokie blizny, a pogrążona w żałobie Iza porzuciła dotychczasowe życie i zamieszkała z matką. Iza przeżywa swoją żałobę jawnie, cierpienie Niny jest ukryte głęboko w jej duszy. Teraz jednak Nina postanawia, że coś musi się zmienić, a żeby zmiana była możliwa, musi wyznać prawdę, choć nie do końca jest na to gotowa. Dlatego właśnie zupełnie niezapowiedziana pojawia się na wsi niedaleko Lidzbarka Warmińskiego.
"To dziwne, jak bardzo człowiek potrzebuje czyjegoś dotyku i mocno odczuwa jego brak. Mogłaby nawet zapłakać, bo ma wrażenie, że w jej gardle ulokowało się ciało obce, z rodzaju tych, które rozpuszczają tylko łzy, ale nie chce, powstrzymuje się".
To, co Nina chciałaby powiedzieć siostrze, będzie dla Izy zaskoczeniem, ale nie spodziewajcie się, że będzie nim dla Was. Choć z początku autorka posługuje się delikatnymi aluzjami, czytelnik szybko orientuje się, jaki dramat rozegrał się w przeszłości, co zrobiła Nina i z czym musi się zmierzyć. Jest to jednak zabieg w pełni celowy, autorka obarcza nas tą wiedzą, bo prawdziwy dramat ma rozegrać się dopiero teraz. Nie będzie to jednak "dramat czynów", a "dramat emocji", emocji, z którymi zmierzyć muszą się wszyscy bohaterowie powieści.
"Tylko oddech" to opowieść o niezwykle skomplikowanych relacjach międzyludzkich. Opowiedziana w sposób wyważony, przemyślany, spójny i wiarygodny. Nieważne, czy będziemy zgadzać się z wyborami bohaterów, czy będziemy pochwalać ich postępowanie. Wszystko, co wydarzy się w powieści, jest głęboko umotywowane i wynika z doświadczeń i charakterów postaci, przez co jest wysoce prawdopodobne.
Trzecioosobowy narrator przekazuje nam całą historię z perspektywy Niny. Wiemy to, co wie ona sama, wszystko inne to tylko wynik jej obserwacji i jej przemyśleń. Dzięki temu zabiegowi czytelnik ma dostęp do najgłębszych pokładów świadomości jednej bohaterki, może ją poznać i przede wszystkim ma szansę zrozumieć. I przeżyć to, co przeżywa ona sama.
"Nina myśli, że to dziwne, jak proste i małe może być życie zewnętrzne, a jak skomplikowane i obejmujące wiele zjawisk życie wewnętrzne. Żadna się nie odzywa, ale każda prowadzi w środku jakieś rozmowy, żadna nie wstaje od stołu, ale każda jest gdzie indziej lub będzie za chwilę".
Autorce udało się stworzyć bardzo przekonującą opowieść o odkrywaniu rodzinnych tajemnic. Nie jest to w literaturze motyw nowy i odkrywczy, jednak Magdalena Knedler przedstawiła go w sposób wysoce wiarygodny, unikając banału i trywializacji. Czytelnik jest w stanie zrozumieć zarówno strach Niny przed prawdą przy jednoczesnym pragnieniu jej wyjawienia, jak i głęboką potrzebę Izy odkrycia przeszłości zmarłego przed dwoma laty męża. Co więcej, autorce udało się wyjaśnić, dlaczego czasem o najboleśniejszych sprawach trudno nam rozmawiać z partnerem/małżonkiem, a łatwiej z kimś stojącym nieco z boku, może obcym.
"Prawda lepiej się sprawdza w tych obszarach, w których nie trzeba tak po prostu radzić sobie z życiem, każdego dnia uczyć się drugiego człowieka i godzić się na kompromisy".
Relacje międzyludzkie mamy w powieści ujęte pod różnym kątem. Jest poruszony wątek relacji matki z córkami, relacji między samymi siostrami, relacji małżeńskich w rodzinach obu sióstr. Wszystko to pokazane z tej pięknej i z tej trudnej strony, bo przecież dwoje ludzi to dwa różne światy, skomplikowane układy powiązań i zależności, uczuć - pozytywnych i negatywnych - pojawiających się w różnych sytuacjach. Niesamowite, jak wiele udało się zmieścić w tej niezbyt obszernej fabule.
"Tylko oddech" jest w moim odczuciu bardzo wnikliwą analizą rozpadu dojrzałego związku. Takiego, który obrósł wzajemnymi pretensjami, niedopowiedzeniami... Gdzie wina leży po obu stronach, ale gdzie żadna ze stron nie chce tego zauważyć. Takiego, w którym trwa się tylko z braku lepszego pomysłu na życie, a może z braku zewnętrznego impulsu do zmiany. A czasem, mimo tego impulsu, nie decyduje się na zmianę.
"Bo przecież drugi człowiek to zawsze inne życie, którym można żyć. To zawsze ratunek przed sobą, przed swoim własnym towarzystwem, które może się okazać męczące i trudne do zniesienia".
Choć "Tylko oddech" określa się mianem powieści obyczajowej, dla mnie bardziej adekwatne byłoby określenie "dramat psychologiczny". Wszystkie zdarzenia, które mają miejsce w ciągu siedmiu dni, rozgrywają się bardziej na płaszczyźnie emocjonalnej. Autorka, konstruując postacie i ich reakcje w obliczu życiowych sytuacji, wykazała się dogłębną znajomością ludzkiej psychiki. Każdy z bohaterów jest wiarygodny w tym, co robi, choć może my sami postąpilibyśmy inaczej i podjęlibyśmy inne decyzje. Ale ponieważ mamy szansę dobrze poznać postaci - ich zalety i wady, słabości, lęki, charaktery - jesteśmy w stanie zrozumieć motywy ich działania.
"Miała wrażenie, że wcześniej, przed Szymonem, ciągle czekała, aż coś się wreszcie wydarzy - coś prawdziwego, co chwyciłoby ją za gardło i odebrało oddech. Później zdała sobie sprawę, że prawdziwe rzeczy wydarzały się ciągle i że przegapiła moment, w którym jej dwa osobne życia także stały się na wskroś prawdziwe. Żadne z nich nie było ułudą. Z żadnego nie mogła tak po prostu wyjść z przekonaniem, że w ogóle nie istniało".
Pięknie przewija się przez powieść tytułowy motyw oddechu. Jest oddech ulgi, jest oddech ostatni, jest oddech wstrzymywany, żeby w końcu coś poczuć lub przestać czuć, jest oddech, którego zabrakło... Jak wielkie znaczenie może mieć tak banalna czynność. Motyw jest świetną klamrą dla całej opowieści.
"Ninę martwi w tej chwili tylko to, że dopiero za kilka godzin, późnym wieczorem, będzie mogła wreszcie zostać sama, wcisnąć głowę w poduszkę i wstrzymać oddech. Za każdym razem udawało jej się wstrzymać go na dłużej".
Wiele też jest w powieści odniesień do zmysłów, odczuwania w najbardziej pierwotny sposób - poranna rosa na trawie, wiatr na Helu, rozpaczliwy akt miłosny dwóch współcierpiących dusz. To również świetnie się autorce udało - napisać o banalnych doznaniach w sposób niebanalny, poruszający. Momentami miałam wrażenie, że ujęła w słowa to, co sama czasem odczuwam.
"Czytelność i oczywistość gwiazdozbiorów sprawia, że niebo wydaje się ciężkie i niskie, jak gdyby chciało nagle runąć i przykryć ziemię popiołem, który teraz układa się w konstelacje."
Choć historia miłosnego trójkąta i rodzinnego dramatu może wydawać się niewymyślna, sposób, w jaki została opowiedziana, przykuwa czytelnika do lektury. Cała gama uczuć, które pojawiają się u bohaterów, wciąga nas w emocjonalne tornado. Intensywność doznań podczas czytania czyni z powieści książkę właściwie nieodkładalną.
Siłą powieści jest jej kameralność i wąskie ramy czasowe. Dramat rozpisany na zaledwie kilka osób sprawia, że czytelnika nie rozpraszają poboczne wątki, może skoncentrować się na poznaniu i zrozumieniu postaci.
Co nie znaczy, że wątków pobocznych nie ma. Ale tych kilka "lokalnych" opowieści oddających ducha miejscowego folkloru jest wprowadzonych subtelnie i z wyczuciem. Ubarwiają powieść, pozwalając czytelnikowi, zanurzonemu we wspomnianych intensywnych doznaniach, złapać - nomen omen - oddech.
"Tylko oddech" to dojrzała powieść o miłości, zdradzie, rodzinie, tajemnicach, o prawdziwych ludziach, o podejmowaniu decyzji i braniu za nie odpowiedzialności. O tym, że świat nie jest czarno-biały i czasem nie ma jednej właściwej drogi. O tym, że człowiek musi mierzyć się z konsekwencjami swoich działań, a także z konsekwencjami tego, że działania zaniechał.
Magdalena Knedler po raz kolejny udowodniła, że nie tylko ma pomysły na fabułę, ale też talent do pisania o trudnych sprawach i trudnych emocjach. Że rozumie drugiego człowieka i potrafi to zrozumienie przenieść na czytelnika. Na swoich bohaterach przeprowadza emocjonalną wiwisekcję, dając nam możliwość przeżycia czytelniczego katharsis. Do tego posługuje się pięknym, klarownym językiem, unikając trywializacji, i czyni powieść o trudnych sprawach łatwą w odbiorze.
To powieść, od której nie można się oderwać, a jednocześnie ma się ochotę delektować lekturą jak najdłużej. Mnie poruszyła do głębi, sprawiła, że wracałam myślami do fabuły nawet w chwilach, kiedy nie mogłam zająć się czytaniem, analizowałam emocje i doświadczenia bohaterów, filtrując je przez doświadczenia i emocje własne. Na koniec zostałam z poczuciem, że nieprędko będę mogła chwycić za kolejną książkę, wciąż jeszcze wracając myślami do Niny, Izy, Szymona, Ernesta i oddechu, który wcale nie chce się uspokoić.
Autor: Magdalena Knedler
Tytuł: Tylko oddech
Wydawca: Novae Res
"Tak naprawdę nie ma idyllicznych krain, są tylko wrażenia, obrazy, zapachy i punkt widzenia, od którego wszystko zależy".
Komentarze
Prześlij komentarz