Przemysław Semczuk, M jak morderca
Trudno jest odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego sięgamy po książki. Czy to tylko ciekawość, czy jakaś dziwna fascynacja, czy chcemy poczuć dreszczyk emocji, czy spróbować zrozumieć sprawcę. A może poznać drogę, jaką pokonała policja, by zidentyfikować i pojmać sprawcę? Chyba nie ma jednej dobrej odpowiedzi. Za to faktem jest, że mistrzem w odgrzebywaniu takich historii z naszego rodzimego podwórka jest Przemysław Semczuk.
M jak morderca to historia koncentrująca się na osobie Karola Kota - młodego człowieka, który w 1964 roku w Krakowie napadał na kobiety (jedna z trzech ofiar nie przeżyła), a także w lutym 1966 roku śmiertelnie zaatakował nożem jedenastoletniego chłopca. Po atakach Kraków pozostawał ogarnięty paniką, a milicja uspokajała i szukała sprawcy.
Przemysław Semczuk jak zwykle niezwykle rzetelnie przygotował się do pisania tej książki - przekopując się przez dostępne materiały prasowe, archiwa i w miarę możliwości docierając do osób, które znają sprawę. A potem napisał niezwykle wciągającą historię, która zainteresuje nie tylko osoby, które o Karolu Kocie wiedziały niewiele, ale też takie, które już tą sprawą się interesowały.
Autor niezwykle plastycznie oddał atmosferę panującą w tamtym czasie w Krakowie, dzięki czemu czytelnik zostaje bardziej zaangażowany w tę historię, której przebieg już być może zna. Semczuk przywołuje wiele z hipotez czy mitów, którymi obrosła sprawa przez lata, po czym je weryfikuje. A przede wszystkim prezentuje szeroki wachlarz faktów i ustaleń, nie ukrywając tego, czego nie udało się wyjaśnić.
Wraz z autorem w tym reportażu poznajemy Karola Kota możliwie jak najdokładniej - poznajemy jego samego, rodzinę, najbliższe otoczenie. Obserwujemy, jak doskonalił techniki używania noża i to, jak dojrzewała w nim potrzeba dokonania zbrodniczych czynów. Krew w żyłach mrozi obraz układów panujących w klubie sportowym, ale też pewnej niefrasobliwości otoczenia samego Kota, który bagatelizował przejawy niepokojących zachowań. To niezwykle ciekawe i bogate studium przypadku nieco nietypowego mordercy - bo nastolatka, maturzysty z tzw. dobrego domu.
Przyznam jednak szczerze, że tym, co zafascynowało mnie w tej książce najbardziej, jest część poświęcona... zdobywaniu przez autora materiałów do książki. Tym razem każdy czytelnik może poznać choć odrobinę warsztat pisarski Przemysława Semczuka, zajrzeć za kulisy, dowiedzieć się tego, co czasami jako anegdoty można było usłyszeć na spotkaniach autorskich.
Choć wszyscy wiemy, jak ta historia się kończy, Przemysław Semczuk napisał swoją książkę w taki sposób, że wywołuje w nas emocje i trzyma w napięciu od początku do końca. To nie suche relacjonowanie faktów czy przepisywanie tekstów ze źródeł, ale próba rekonstrukcji towarzyszących zdarzeniom emocji i bardzo wiarygodne oddanie atmosfery. Dzięki temu mamy wrażenie, że nie czytamy o zdarzeniach sprzed półwiecza, a całkiem niedawnej. Świetna sprawa dla zainteresowanych tematem.
Komentarze
Prześlij komentarz