Czytelnik czyta Książkę o czytaniu

książka, ebook, o czytaniu
Ebook przeczytany dzięki Legimi

Czasem mam to szczęście, że przypadkiem w moje ręce wpadają interesujące książki. Tak było właśnie w przypadku "Książki o czytaniu" Justyny Sobolewskiej wydanej przez wydawnictwo Iskry, a na którą, w wersji elektronicznej, natrafiłam w katalogu Legimi.

Justyna Sobolewska


jest krytyczką literacką, dziennikarką tygodnika "Polityka" (wcześniej pracowała m.in. w "Przekroju"), a z wykształcenia - polonistką. Prowadzi też blog. "Książka o czytaniu", którą miałam przyjemność - nomen omen - czytać, to rozszerzona wersja wydanej przez Politykę książki pt. „Książka o czytaniu, czyli resztę dopisz sam”.

To nie jest recenzja ;)


Nie podejmę się recenzji tej książki. Moja wiedza o literaturze to zapewne jedynie ułamek wiedzy autorki. Za to opowiem Wam, dlaczego warto po tę pozycję sięgnąć.

Wszyscy jesteśmy czytelnikami - pisze autorka we wstępie. - Mamy swoje ulubione książki, miejsca do czytania, sposoby układania na półkach i wspomnienia związane z czytaniem. Ale samą "anatomią czytania" nie zaprzątamy sobie głowy zbyt często.

To wszystko prawda. Ale czyż nas, czytelników, nie ciekawi, czy nasze czytelnicze miłości i nawyki są typowe dla "populacji czytających", czy może jesteśmy w swych zachowaniach wyjątkiem? O tym wszystkim właśnie przekonać możecie się z "Książki o czytaniu".

W swojej nie tak znów obszernej książce autorka sięga po wiele tematów. Pisze o czytelniku nieidealnym, o pozycjach do czytania, czytaniu głośnym i cichym. O tym, jak traktujemy książki i jakie ich traktowanie znosimy. O typach czytelników.

A może [jesteś] czytelnikiem żarłocznym jak wiecznie głodna Susan Sontag? "Kiedy czytam, zawsze mam wrażenie, jakbym jadła. Natomiast potrzeba czytania jest jak nieznośny wilczy głód: - pisze Sontag.

Zajmuje się też Sobolewska tematem układania książek na półkach, wiecznym problemem nałogowców, czyli miejscem na regałach, biblioteczkami realnymi i wymarzonymi.

Domowe biblioteki są w ogóle coraz rzadsze, znajomi się przeprowadzają, zmieniają miasta, książki zostawiają u rodziców albo u dawnych małżonków, książki nosi się w Kindlu czy iPadzie albo trzyma w pryzmach pod ścianą czy w kartonach pod biurkiem. Miejsce na półkach stało się luksusem. (...) Ile książek w ogóle mieści się w mieszkaniu?

Bardzo ciekawie czytało się o... czytaniu książek elektronicznych (przypominam - czytałam tę książkę w wersji ebookowej), którym autorka chyba jest raczej niechętna, bo przytacza więcej argumentów negatywnych. Ale - broń Boże - nie uważa czytelników ebooków za gorszych. Jest też kilka słów o czytelniczych wyborach.

Dlaczego wszyscy czytają jedno i to samo? Bo myślą, że większość nie może się mylić.

Z "anatomii czytania" dowiecie się, co czytają recydywiści i jak wygląda czytelnictwo w więzieniach, poczytacie o klubach książki, tytułach, okładkach, pierwszych zdaniach i wielu jeszcze innych sprawach (proponuję, żebyście zajrzeli do tej pozycji sami).

Mnie osobiście najbardziej zaciekawił rozdział pt. "Dzieci ma się po to, żeby mieć z kim czytać", w którym autorka sięgnęła po wiele osobistych przykładów. 

Generalnie cała książka jest właśnie tym, co obiecuje tytuł, czyli opowieścią o czytaniu, czytelnictwie i czytelnikach (także o autorach, którzy sami są również czytelnikami). Porusza całe spektrum zagadnień związanych z tematem, przytacza głosy czytelników mniej i bardziej znanych. Wiele jest tu anegdot i odwołań. Widać, że sama autorka posiada ogromną wiedzę w tej dziedzinie i dużą kulturę czytelniczą. A przy tym cenną umiejętność zebrania wszystkiego w zgrabną całość, bogatą, ale nie przegadaną, zaspokajającą ciekawość, ale nie przeładowaną treścią. Czyta się ją bardzo dobrze, a że autorka sięga po przykłady także z własnych doświadczeń czytelniczych, ma się wrażenie, że siedzimy z koleżanką i słuchamy jej opowieści... o czytaniu właśnie. 

Jeśli lubicie takie rozmowy, rozważania - ta książka na pewno Was zainteresuje.

A na koniec jeszcze garść cytatów, na które zwróciłam uwagę. Może one również zachęcą was do czytania.

Nic tak nie działa na wyobraźnię nałogowego czytelnika, jak książki nieistniejące: utracone, spalone, zaginione, albo... wymyślone.

Wspomnienia o książkach stają się częścią nas samych. Dlatego kiedy rozmawiamy o książkach, często mówimy ta naprawdę o nas, naszej pamięci, a nie o rzeczywistych dziełach. 

Nie wiadomo, kto pierwszy powiedział, że najlepiej się pisze o książkach, których się nie czytało. - Jeden z moich profesorów zwykł mawiać, że to nie sztuka wykładać o książce, którą się przeczytało. Sztuką jest mówić mądrze o książce, której się nie przeczytało - mówi Michał Rusinek.






Komentarze

Popularne posty