Czytanie dziecku - tekst egoistyczny
Książkowy zawrót głowy |
Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci
2 kwietnia, w dzień urodzin najbardziej chyba znanego baśniopisarza Hansa Christiana Andersena, obchodzimy - już od 1967 roku! - Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci. Święto ma na celu rozpowszechnienie książek dla dzieci oraz wspieranie czytania przez najmłodszych.
Z tej okazji podzielę się z Wami pewną osobistą refleksją.
Piękny to widok - czytające dziecko. Siedzi cicho w jednym miejscu, nie zawraca głowy i oddaje się rozrywce, która nie budzi naszego niepokoju. Ale żeby sobie takiego molika w domu wyhodować, potrzebujemy trochę nakładu pracy wcześniej. W sumie - jak w każdej hodowli. Nie wystarczy tu nauczyć delikwenta rozpoznawać i łączyć litery, trzeba jeszcze trochę poświecić przykładem i użyźnić grunt zrozumieniem słów i historii. Jednym słowem - żeby wyhodować sobie książkowego moja, trzeba mu wcześniej po prostu... czytać.
A że w naturze ludzkiej jest unikanie wysiłku i chęć osiągania wyników przy jak najmniejszym nakładzie pracy, trzeba w tym trudnym i pracochłonnym zadaniu, jakim jest praca u podstaw, czyli codzienne głośne czytanie potomstwu, znaleźć coś, co nam sprawi przyjemność, by tę niedogodność jakoś osłodzić. W myśl montypythonowskiej zasady "Always look on the bright side of life" :-)
Dlatego opowiem Wam
co MI daje czytanie dziecku
W świecie książek dla dzieci |
1. CZAS
Jak to czas? - zapytacie. Przecież musisz czas poświęcić, żeby temu dziecku poczytać. To prawda. A jednak czas jest zyskiem. Czytając mojemu dziecku, zyskuję czas wspólnie spędzony. Jesteśmy razem tu i teraz, niezaprzątnięci domowymi obowiązkami (pranie nie zając, nie ucieknie), skupieni na sobie i książce, przestajemy pędzić, zatrzymujemy się na chwilę. Zyskuję też czas dobrze spędzony - zamiast marnotrawić go na komputery, telefony, telewizory, spędzam czas konstruktywnie. Bo cała elektronika służy tylko zabijaniu czasu, którego tak nam ciągle brakuje, i niewiele wnosi do naszego życia. Czas zaś spędzony na wspólnej lekturze buduje - więzi, wiedzę itp. Rozwija. To czas, który się mnoży poprzez dzielenie. A do tego i nogi odpoczną, bo sobie siedzimy/leżymy, i ręce od pracy odpoczną. Same zyski.
2. CISZĘ
Głośne czytanie dziecku nie oznacza ciszy absolutnej, bo i głos swój słyszymy, i reakcje dziecka czy też pytania. Ale gdzie dziś panuje cisza absolutna?! Za to ginie szum telewizora, tupot stópek - który uroczy jest tylko przy pierwszych krokach, za to później upodabnia się do odgłosu stadka słoniątek biegającego "w prawo, w lewo, w lewo, w prawo o! o! o!". Teraz te stópki fikają sobie lekko na kanapie czy fotelu i nie powodują dudnienia pod czaszką. I ogólnie poziom decybeli w mieszkaniu jest niższy, bo "Mamooooo" już nie dobiega z drugiego pokoju, tylko z naszej prawej lub lewej strony, więc intensywność przyjmuje mniejszą, i ogólnie zanikają wywrzaskiwane zdania, które zmieniają się w zadawane NORMALNYM tonem pytania lub reakcje. To prawdziwa ulga. A czytanie wieczorne gwarantuje pójście spać bez protestów i ciszę PO.
3. SAMOZADOWOLENIE
Znacie to uczucie? Przyjemne, prawda? Siadasz sobie wieczorem i myślisz: "Ale za mnie świetny rodzic. Czytałam mojemu dziecku. Brawo ja!". Pławisz się w dumie w rozmowach z innymi rodzicami, opowiadając, że ty to z dzieckiem spędzasz czas na czytaniu, rozwojowo, wyjątkowo. I chociaż wiesz, że dbanie o rozwój dziecka to tak naprawdę twoja - nie szkoły/przedszkola - rola, to i tak czujesz błogość na myśl, że oto właśnie wypełniasz swoje rodzicielskie zadanie.
4. NADZIEJĘ
To, że czytam dziecku teraz, daje mi nadzieję, że wyrośnie z niego wartościowy człowiek. Daje mi nadzieję, że będzie myślący, empatyczny. Że będzie miał bogaty zasób słownictwa i wiedzę. Daje mi też nadzieję, że z przyjemnością sam oddawać się będzie w przyszłości lekturze, co - jak inwestycja zwrotna - da mi... CZAS, CISZĘ I SAMOZADOWOLENIE! Czy zatem gra jest niewarta świeczki?
5. RELAKS
Czytanie jest dla mnie relaksem. Oczywiście, że lubię sobie poczytać w ciszy, swoje książki, ale lubię też książki dla dzieci, więc czytając Młodemu, sama się relaksuję. I do tego relaksuję się, zapewniając rozrywkę dziecku, a więc piekę dwie pieczenie przy jednym ogniu. Jeśli czytanie nie jest dla Was przyjemnością, to niekoniecznie, czytając dziecku, będziecie czuć się zrelaksowani, ale zyskujecie na innych polach (patrz wyżej i niżej), więc mimo wszystko warto. A może znajdziecie w dziecięcej biblioteczce pozycje, które i Was zrelaksują... A może wyciszycie czytaniem dziecko i ono zaśnie, a wtedy będziecie mogli porelaksować się tak jak lubicie?
6. KSIĄŻKI
Dla miłośników książek - czysty zysk - coraz więcej książek w domu. I to nie tylko tych dla dzieci. Idziecie na przykład z małolatem do biblioteki i - cap! - coś z półki łapiecie przy okazji dla siebie. Idziecie do księgarni po zapas książek i - jest! - przy okazji coś wypatrzycie dla siebie. Albo wypatrzyliście coś w księgarni internetowej i - siup! - skoro przesyłka, to dorzućmy przy okazji coś dla siebie, bo na stronie głównej akurat reklama była. A przecież nie jesteście wcale egoistami, wydaliście słusznie pieniądze na swoje dzieci, a te tam, dla starszych, to przy okazji, skutek uboczny, zero egoizmu! :)
7. LANS
Zamieszczasz fotki w mediach społecznościowych? Świetnie! Możesz też pokazać zdjęcie, jak czytasz dziecku. A że czytanie to teraz towar deficytowy, wydasz się sobie i innym bardziej wyjątkowy. I - o czym było już wcześniej - wśród znajomych rodziców możesz się polansować, opowiadając, co czytasz z dzieckiem, że w ogóle z nim czytasz! Co łączy się z punktem "samozadowolenie".
Wojtek i jego stosyBądźmy poważni, czyli wychowanie przez czytanie
We wszystkim tym, co napisałam powyżej, jest ziarno prawdy. A nawet więcej niż ziarno. W sumie przecież każdy powód, by dziecku czytać, jest dobry - choćby dla lansu (haha) - bo przenosi nasze dziecko w świat wartości. Prezeska fundacji "ABCXXI - Cała Polska czyta dzieciom" Irena Koźmińska podkreśla, że:
najlepszą rzeczą, jaką rodzice mogą zrobić dla szczęścia i przyszłości swojego dziecka, jest codzienne głośne czytanie mu dla przyjemności i radykalne ograniczenie telewizji.
Pamiętajmy, że aspekt "DLA PRZYJEMNOŚCI" jest bardzo ważny i nasza, rodziców, w tym głowa, żeby pomóc dziecku odnaleźć przyjemność w czytaniu. Łatwiej będzie to pokazać, jeśli i dla nas czas wspólnego czytania będzie przyjemnością. Jeśli tak nie jest, szukajmy jasnych punktów, by tę przyjemność odnaleźć. Dzieci w końcu świetnie wyczuwają fałsz.
O tym, co DZIECKU daje głośne czytanie, napisano już wiele i myślę, że nie ma sensu się powtarzać. Jeśli temat ten żywo Was interesuje i jeśli chcielibyście go zgłębić, proponuję wam lekturę książki Ireny Koźmińskiej (założycielki wspomnianej fundacji) i Elżbiety Olszewskiej (dyrektor programowej fundacji) pt. Wychowanie przez czytanie (wyd. Świat Książki). Znajdziecie w niej nie tylko informacje o korzyściach dla dziecka, ale też wskazówki: kiedy zacząć czytać, kiedy zakończyć, JAK czytać i jak dobierać lektury, by proces czytania przynosił tych korzyści jak najwięcej. A wszystko to zebrane w jedną książkę napisaną przystępnym dla laika językiem (choć poparte szeroką wiedzą). Przyznam, że lektura tej pozycji nieco wytrąciła mnie ze stanu samozadowolenia, bo choć w sprawie czytania dziecku codziennie nie mam zaległości, wskazała mi, co mogłabym robić LEPIEJ i jaki błąd popełniam przy nauce samodzielnego czytania. Także - naprawdę szczerze polecam.
Cóż więc mogę Wam powiedzieć na koniec, drodzy rodzice? Chodźmy teraz świętować - najlepiej czytając naszym dzieciakom. Ale czytajmy nie tylko od święta. Z jakiegokolwiek powodu i... bez powodu. Wszak książki dla dzieci są takie piękne!
|
Komentarze
Prześlij komentarz