Martyna Bunda, Kot niebieski

książka, okładka

Ogromnie lubię wędrować po literaturze. Kroczyć ścieżkami nieutartymi przez gatunki. Kierować się nastrojem, wyglądem okładki, ulotnym przeczuciem, solidną rekomendacją lub rzuconym lekko zdaniem: "ta książka ci się spodoba". Czasem prowadzi mnie to na manowce, czasem - ku wspaniałym odkryciom. Ale najważniejsze jest poczucie swobody literackich wyborów. I tak, krocząc od lektury do lektury, trafiłam na Kota niebieskiego Martyny Bundy. Autorki, o której debiucie słyszałam, choć go jeszcze nie czytałam. Jednak to Kot... skusił mnie i okładką, i rekomendacją znajomej.

Kot błękitny to powieść z fabułą rozpisaną na kilka stuleci. Zaczyna się od kasztelanica z Rusiczyna, który pod koniec XIV wieku postanawia ufundować klasztor na Kaszubach. Z misją wybudowania klasztoru o surowej regule przybywa mnich, wędrujący pieszo, by ostatecznie dotrzeć do miejsca, które wiele lat później zostanie nazwane Kartuzami.

To dopiero zalążek fabuły, ale myślę, że dłuższe streszczenie mija się z celem i byłoby niepotrzebnym ujawnianiem fabuły. Dość powiedzieć, że klamrą spinającą zdarzenia rozsiane po stuleciach, jest tytułowy niebieski kot.



Cokolwiek próbowałabym o książce powiedzieć, mam wrażenie, że będzie trywialne i zupełnie nieadekwatne do głębokiej, misternie utkanej opowieści, w której na scenie pojawiają się bohaterowie, by zabłysnąć i w końcu zgasnąć, ustępując miejsca kolejnej postaci. 

Autorce udało się stworzyć powieść niezwykłą - nieoczywistą w przekazie i stylistyce, płynącą przez wieki, czarującą formą i treścią. Historia kartuskich niebieskich kotów przeplata się z indywidualnymi historiami ludzi, którzy żyją w tym samym co koty miejscu na przestrzeni wieków. Koty, wciąż wędrując własnymi ścieżkami, przeplatają swój los z losem bohaterów, którzy wysuwają się na plan pierwszy, by odejść w sobie tylko znanym kierunku, pozwalając ludzkiej historii przeminąć. Koty płyną przez rzekę czasu, a ludzkie losy są ja fale, które unoszą się na chwilę, by zgasnąć w jej nurcie.

Ta powieść ma w sobie poetycki urok, oszałamia i przyciąga zarówno rozmachem, jak i zwyczajnością ludzkich losów, a przede wszystkim pewną ich powtarzalnością. W książce kryje się mnóstwo treści, nad którymi można się pochylić i wśród których czytelnik znajdzie tę, która najlepiej rezonuje z jego percepcją. Z fascynacją zagłębiałam się w biografie tak różnych od siebie bohaterów, by po chwili pochylać się nad niezwykłą powtarzalnością ich losów. Ich pragnienia i namiętności, tak bardzo osobiste, były zarazem tak tożsame z losami tych, którzy byli kiedyś i tych, którzy mieli dopiero się narodzić. 

Konwencja językowa, którą przyjęła autorka, nie przytłacza, zachowuje doskonałą równowagę między prostotą a kunsztem. Nie utrudniając rozumienia treści, pozwala płynąć przez tę historię, a zarazem pochylić się nad jednostkowym losem. Te losy są czasem zadziwiająco zwyczajne, ale także ta zwyczajność jest interesująca i intrygująca. Przyciąga, obezwładnia, hipnotyzuje, w piękny sposób akcentując zarazem wartość zwyczajnego losu, jak i jego ulotność.

Bunda tka swoją opowieść, pochylając się też nad detalami. Z dbałością buduje klimat, tworząc obraz gęstych kartuskich lasów czy opisując fakturę błękitnej tkaniny. Jest w tym wszystkim narracyjne mistrzostwo i precyzja wyrazu, wysokiej klasy połączenie, które sprawia, że powieść, której akcja sięga stuleci, nie jest w najmniejszym stopniu przegadana.

Czuć w tej powieści pasję do poznawania historii i odkrywania tajemnic, których niemało pojawia się w kolejnych wątkach. Tajemne księgi tak jak ludzie pojawiają się, by zniknąć z oczu, a ukryta w nich wiedza czasem przepada na wieki. Realizm przeplata się z mistycyzmem, a najważniejsze w tym wszystkim pozostają ludzkie emocje i pragnienia.

Dużo w tej książce smutku, melancholii oddanej już za pomocą kolorystyki okładki. Ten smutek towarzyszy czytelnikowi na każdym kroku, z rzadka rozpraszany przez chwile wyjątkowe, jakby autorka także tą melancholią chciała podkreślić wspólnotę losu bohaterów. Wszystkie ich tęsknoty, czasem wręcz obsesje, raz za razem prowadzą ich ku smutnemu końcowi, nawet jeśli przez chwilę ocierają się o wyjątkowość.

Niebieskie koty, wędrujące po kartach opowieści, pozostają namacalne i nieuchwytne zarazem. Trudno powiedzieć, czy fakt skrzyżowania się ich ścieżek ze ścieżkami człowieka, są dla niego błogosławieństwem, czy może zwiastunem nieszczęścia. 

Gdzieś w tym wszystkim są jeszcze poszukiwania Boga, nieustanne dopatrywanie się cudu, próby odrzucania tego, co zwyczajne. Ludzie balansujący między poszukiwaniem boskości a codziennością wiele  tracą z oczu, wciąż nie znajdując odpowiedzi.

Kot niebieski to powieść, której nie sposób zamknąć w kilku słowach. Z wyrazistymi bohaterami, w których losach przeplatają się sukcesy i porażki, tęsknoty i marzenia, grzech i zadośćuczynienie. Ma w sobie coś hipnotyzującego, wywołuje smutek i niepokój, a jednocześnie porusza i nie pozwala się oderwać od lektury. Choć akcji nie można określić jako wartkiej, cała historia przepięknie płynie przez stulecia, a narratorski talent autorki prowadzi nas przez nią z lekkością, pozwalając zarazem rozkoszować się detalami. To wyjątkowa proza, która otwiera czytelnika na mnogość interpretacji. 

Po tej lekturze jestem szalenie ciekawa debiutanckiej powieści Bundy i wiem, że muszę niebawem sama sprawdzić, czy Nieczułość również mnie oczaruje.

Autor: Martyna Bunda

Tytuł: Kot niebieski

Wydawca: Wydawnictwo Literackie


Komentarze

  1. Moim zdaniem, iż kocięta jako zwierzęta są całkiem przyjacielskie. Tym bardziej, że ja również mam u siebie ładnego kociaka. Strasznie podoba mi się to co napisano w http://koty-birmanskie.pl/koty-o-umaszczeniu-szylkretowym-co-nalezy-o-nich-wiedziec/ i jestem zdania, faktycznie tak jest często. W sumie kociaki są dość popularnym zwierzakiem domowym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem, że kocięta jako pupile są bardzo przyjazne. Tym bardziej, że ja również posiadam u siebie ciekawego kociaka. Strasznie podoba mi się to co napisano w http://mojpsiak.pl/jak-nazwac-kota/ i jestem zdania, faktycznie tak jest często. W sumie koty są całkiem popularnym zwierzakiem domowym.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty